You are currently viewing 5 lat inwestomat.eu. Statystyki, przemyślenia i plany na przyszłość

5 lat inwestomat.eu. Statystyki, przemyślenia i plany na przyszłość

Pół dekady za nami!

Nie wierzę, że to piszę, ale wygląda na to, że właśnie mija 5 lat, odkąd założyłem stronę, wykupiłem domenę i zacząłem publikować wpisy na blogu. Gdy zaczynałem, to nie wiedziałem do końca, o czym będę pisał, a tematyka wpisów dotyczyła zwłaszcza oszczędzania. W wypełnieniu niszy pomogli moi znajomi i pierwsi nieznajomi wcześniej czytelnicy, którzy od początku doceniali poziom „konkretów”, które można było znaleźć w moich wpisach, co według nich od początku wyróżniało mnie na tle innych twórców internetowych. Największą rewolucją był pomysł na stworzenie 6-częściowej serii o ETF-ach, która była przełomem w kwestii odwiedzin i wyświetleń bloga. Wtedy także zaczęły pojawiać się liczne komentarze oraz e-maile i doszło do mnie, że blog się chyba „przyjmie” i na dobre zagości w polskiej blogosferze.

Od założenia strony mija właśnie 5 lat, a od wydania ostatniej części serii o ETF-ach ponad 4 lata, a ja mam dalej mnóstwo energii do dalszego tworzenia oraz listę 375 tematów wpisów do pokrycia (odpowiada to 14 stronom A4!). Niedawno (w maju ’24) na świat przyszedł nasz synek, wiec czasu na tworzenie mam o wiele mniej niż wcześniej, ale mimo to staram się dalej wydawać około 3 materiałów w każdym miesiącu i być aktywnym „jak zawsze” we wpisach i komentarzach na blogu, YouTube oraz na moich social media. Zmieniły się moje priorytety, zmieniłem się ja (dorosłem!), więc zmieniły się też moje materiały, co, mam nadzieję, dostrzegasz i odbierasz jako zmianę na lepsze, a nie na gorsze. Ten wpis zacznę od moich przemyśleń związanych z blogiem oraz jego statystykami odwiedzin i wyświetleń, oraz opisem tego, co udało mi się tutaj dotychczas osiągnąć lub „wyprodukować” :). 

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Ile udało mi się zrobić w ciągu minionych 5 lat.
  • Ile osób odwiedziło dotychczas inwestomat.eu.
  • Ile osób jest zapisanych do mojego newslettera.
  • Jak rosną kanały social media inwestomat.eu.
  • Ile zarabia inwestomat.eu.

Podsumowanie pierwszych 5 lat inwestomat.eu

Napisałem „5 pierwszych lat”, bo ze względu na to, czego jeszcze nie zrobiłem, czuję, że mimo wszystko dopiero zaczynam, a nie kończę. W ciągu 5 lat udało mi się:

  • napisać i wydać prawie 240 wpisów na blogu (średnio 4 miesięcznie),
  • nagrać i opublikować ponad 210 podcastów,
  • nagrać i opublikować ponad 180 filmów na YouTube (za montaż niezmiennie dziękuję mojej Żonie Marice, bez której tego kanału by nie było),
  • odpisać na 9800 maili od czytelników, słuchaczy i widzów,
  • odpisać na 22 300 komentarzy pod wpisami na blogu (średnio 12 dziennie!),
  • odpisać na ~10 000 komentarzy pod moimi klipami na YouTube,
  • odpisać na niezliczoną liczbę komentarzy oraz pytań na social media, oraz na naszej grupie na fb.

W żadnym razie nie było to dla mnie leniwe 5 lat i nawet nie próbuję szacować, ile czasu dziennie poświęcam blogowi, ale nie jest to liczba trywialna. Bym był zapomniał:

  • w pierwszych 6 miesiącach 2023 roku napisałem (od zera) moją pierwszą książkę – „Inwestowanie dla każdego”, której odbiór i oceny przynoszą mi wielką radość.

Napisałem „pierwszą”, bo planuję napisać jeszcze przynajmniej dwie, ale o tym będzie w ostatniej części wpisu. Omówię teraz po kolei wszystkie najważniejsze statystyki dotyczące inwestomat.eu.

Polub moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Ile osób odwiedziło inwestomat.eu w ciągu 5 lat? Ile było wyświetleń strony?

Mój blog notuje bardzo powolny, ale stabilny wzrost liczby odwiedzających oraz liczby wyświetleń w skali miesiąca.

  • 1 rok: przeciętnie 12,3 tys. użytkowników i 34,8 tys. wyświetleń miesięcznie.
  • 2 rok: przeciętnie 39,3 tys. użytkowników i 140,5 tys. wyświetleń miesięcznie.
  • 3 rok: przeciętnie 36,5 tys. użytkowników i 166,8 tys. wyświetleń miesięcznie.
  • 4 rok: przeciętnie 36,5 tys. użytkowników i 186,5 tys. wyświetleń miesięcznie.
  • 5 rok: przeciętnie 55,7 tys. użytkowników i 239,3 tys. wyświetleń miesięcznie.

Wzrost wyświetleń jest więc oczywisty, a liczba użytkowników była w stagnacji między 2 a 4 rokiem i „wybiła” dopiero w ostatnich 12 miesiącach, co spowodowane jest prawdopodobnie również wydaniem książki o inwestowaniu i tym, że na blogu jest coraz więcej treści, co korzystnie wpływa na jego pozycjonowanie.

5 lat inwestomat eu odwiedzajacy i wyswietlenia bloga

Z tych statystyk jestem bardzo zadowolony, mimo że nie są one dowodem typowego „blogowego success story”, w którym ktoś niemal z dnia na dzień przyciąga setki tysięcy użytkowników miesięcznie. Jestem świadomy tego, że inwestowanie jest w Polsce niszą i jeszcze długo blogi stricte o inwestowaniu nie będą przyciągać zbyt wielkiej grupy ludzi. To, co naprawdę mnie cieszy i buduje, to jakość dyskusji oraz kultura osobista odwiedzających, co jest prawdziwym powodem do radości, a nawet dumy :). Społeczność inwestomat.eu była, jest i będzie największą siłą mojego portalu i „ja sobie mogę tu pisać”, ale to Wy, komentujący dodajecie temu miejsca duszy i to dzięki Wam mamy tu tyle ciekawych dyskusji w komentarzach.

Ile osób zapisało się do mojego newslettera w ciągu 5 lat?

Ciekawostką jest wzrost liczby zapisanych do newslettera, który (jak pewnie widzisz na wykresie) co jakiś czas „czyszczę” z osób nieaktywnych. Z początku ten wzrost był bardzo powolny, ale w 2021 roku nabrał tempa tak, że pod koniec 2022 roku „ocierałem się” już o 8 tysięcy subskrybentów newslettera. Rok 2023 przyniósł dużą stagnację, której się nie dziwię, bo wydawałem w tamtym okresie znacznie mniej wpisów niż zwykle z uwagi na to, że byłem zajęty pisaniem książki. Skokowy wzrost subskrybentów zanotowałem w okresie wydawania książki, bo to właśnie w newsletterze poinformowałem po raz pierwszy o otwartej jej przedsprzedaży.

5 lat inwestomat eu uczestnicy newslettera

Obecnie w moim newsletterze jest ponad 15 tysięcy osób, z czego ponad 8 tysięcy czyta właściwie każdy e-mail. Niewątpliwą siłę mojego newslettera zaobserwowałem, gdy po wysłaniu informacji o starcie przedsprzedaży książki do 10 tysięcy subskrybentów w ciągu kilku godzin jej zakupu dokonało aż 2,5 tysiąca osób.

To, co naprawdę lubię w czytelnikach newslettera, to fakt, że często odpowiadają na moje maile, sugerując mi kolejne tematy wpisów lub komentując sprawy bieżące, o których piszę w moim mailingu. Jeśli chcesz się zapisać do mojego newslettera, to możesz to zrobić przez formularz zapisu do newslettera inwestomat. Ponownie – największą siłą mojej społeczności jest jej wysoka aktywność, za którą chciałem Wam podziękować!

Jak rosną social media inwestomat.eu?

Jeśli o social media chodzi, to zaczynałem od strony na Facebooku, na który prawie nikt nie zwracał uwagi (praktycznie 0 polubień i komentarzy), ale z czasem coraz większa liczba czytelników bloga decydowała się na jego polubienie/obserwowanie. Skończyło się tak, że moją stronę na Fb obserwuje już 27 000 osób i mam tam bardzo aktywną społeczność, którą serdecznie pozdrawiam :).

Grupę na Facebooku utworzyłem w lipcu 2020 roku i w pierwszych miesiącach istnienia liczyła niespełna 1000 osób. Wzrost liczby uczestników grupy jest dość liniowy i po niespełna 5 latach istnienia liczy już prawie 18 tys. osób, co czyni ją jedną z największych otwartych grup na Facebooku o inwestowaniu. Poza byciem jedną z największych jest ona z całą pewnością jedną z najlepszych/najbardziej merytorycznych grup, bo nie pozwalamy tam z moderatorami na spam ani tematy niezwiązane z finansami i inwestowaniem.

Mój Profil na Twitterze (X) istniał od samego początku, ale przez 1,5 roku byłem tam zupełnie nieaktywny, stąd bliska 0 liczba obserwujących. Rychły wzrost nastąpił, dopiero gdy na bieżąco zacząłem tam publikować te same treści, co na Facebooku, a z czasem dodałem też bogatą kolekcję memów, którą ciągle rozwijam. Na Twitterze mam obecnie niespełna 18 tys. obserwujących, co czyni mój profil relatywnie dużym i aktywnym, ale stale bardzo dalekim od tuzów polskiego świata inwestowania (i nie dziwotą, bo publikuję tam znacznie rzadziej niż przeciętny twitterowy influencer).

5 lat inwestomat eu social media1

Na deser zostawiłem mój kanał na YouTube, który jak wszystkie inne kanały prezentuje dość umiarkowany i przypominający liniowy wzrost liczby subskrybentów. Jeśli jednak utrzyma się obecny trend wzrostowy, to już niebawem mój kanał YouTube będzie miał większe „przebicie” od mojego profilu na Facebooku i być może stanie się jednym z największych kanałów o inwestowaniu w Polsce. Sporo osób pisze mi, że i tak mam bardzo mało wyświetleń i subskrybentów jak na jakość treści i myślę, że odpowiedź jest właśnie w tym: większość odbiorców preferuje krótsze i prostsze filmy i zwyczajnie odstraszają ich moje długie i szczegółowe analizy. Jednak jak zwykle – nie załamuję się tym i publikuję dalej, bo najważniejsze, że trafiam do dokładnie takiego rodzaju odbiorcy, do jakiego chcę trafiać, a to, że „Bogowie YouTuba” (słynny algorytm polecający) niekoniecznie lubi moje klipy, to już żaden problem :).

Obserwuj mnie na Twitterze:

Subskrybuj mój kanał YouTube:

Ile zarabia inwestomat.eu?

Wiem, że sporo osób na to czekało, więc czas na prezentację szczegółowej rozpiski zysków związanych z moim blogiem i książką. Nie są to przychody, więc wartości są już po kosztach, podatkach itp., a więc są to takie zarobki „na rękę”/netto. Zeszłoroczny wpis rocznicowy nigdy nie został wydany (byłem zbyt zajęty procesem wydawania książki i po prostu zrezygnowałem z jego wydania), więc najpierw podsumuję okres 10.2022 – 09.2023, czyli „zeszły (czwarty) rok” z perspektywy bloga.

W czwartym roku istnienia bloga (2023) „zarabiał” on głównie na afiliacji, a jego wynik skoczył o około 50% wobec trzeciego roku, sprawiając, że sama działalność blogowa przyniosła mi w tym okresie ponad 335 tysięcy złotych dochodu netto. Ta kwota była sporym pozytywnym zaskoczeniem i dowodem na to, że ludzie są gotowi docenić czyjąś pracę, tym bardziej że założenie konta przez czyjś link zwykle nic nie kosztuje, a może (jak mój link do DM BOŚ) nawet dać lepsze warunki prowizyjne. Na marginesie: ten blog nigdy nie był tworzony w celu zarabiania pieniędzy i zdziwieniem była dla mnie nawet okres 06.2020 – 09.2021, w którym zyski z blogowania wyniosły tu ponad 100 000 zł. Co najważniejsze: blog dalej nie musi zarabiać, bo kondycja moich finansów nawet bez niego byłaby bardzo dobra, a ja byłbym w podobnym (no ok, może trochę wcześniejszym) stadium mojej drogi do niezależności finansowej (FIRE).

I teraz niektórych ogarnie spore zdziwienie, bo mimo że pod względem liczby odwiedzających/obserwujących/subskrybentów inwestomat.eu nie jest dużą społecznością, to jeśli chodzi o wsparcie autora, to nasza społeczność jest niezastąpiona. W piątym roku prowadzenia bloga (czyli między 10.2023 a 09.2024) same zarobki z afiliacji otarły się o poziom 500 tysięcy złotych netto, a jeśli dołożymy do tego książkę, to inwestomat.eu zarobił w tym roku ponad 1,3 miliona złotych. Z jednej strony jest to bardzo duża kwota, której naprawdę nigdy nie spodziewałem się uzyskać z projektu hobbystycznego i (stale) nienastawionego na zyski. Z drugiej strony wobec łącznej wielkości mojego portfela inwestycyjnego dalej nie jest to kwota „zmieniająca życie” w żaden inny sposób niż sprawiająca, że zastanawiam się nad porzuceniem pracy zawodowej i skupieniu tylko na blogu (ale nie ze względu na zyski, a na to, że tworzenie tych treści to coś, co naprawdę lubię i mam nadzieję, że widać to w każdym materiale).

5 lat inwestomat eu dochody bloga i ksiazki

Tak naprawdę to mimo że nie publikuję informacji o swoim portfelu inwestycyjnym ani jego skali, to chyba każdy odwiedzający wie, że dążę do tzw. FIRE, a więc moim celem jest uzbieranie kapitału, który wystarczyłby na przeżycie do końca życia bez potrzeby wykonywania pracy zarobkowej mnie i mojej rodzinie. Skoro mam taki cel od początku kariery zawodowej i od 13 lat konsekwentnie oszczędzam większość każdej wypłaty, to pewnie domyślasz się, że nawet łączny zysk z bloga, który wynosi obecnie około 2 milionów złotych przez 5 lat, jest w porównaniu do wielkości mojego portfela nawet przed założeniem bloga w 2019 roku, kwotą nie tyle niewielką ile niedominującą.

Zwłaszcza że przed założeniem rodziny i przed „dziką inflacją” lat 2021-2023 moim „pułapem FIRE” było własne lokum i zainwestowany kapitał o wartości 4 mln złotych, a obecnie jest to już docelowe (większe od obecnego) lokum oraz przynajmniej 7,5-8 milionów złotych zainwestowane na rynku kapitałowym.

Więcej o afiliacji, czyli jak polecać, by móc patrzeć na swoje odbicie w lustrze

Ciekawostką w kontekście do tych zarobków z bloga jest to, że odmówiłem dotychczas 99,9% propozycji współprac, z którymi przychodzą do mnie różnego rodzaju firmy. Najczęstsze propozycje współprac to:

  • płatny (sponsorowany) materiał pokazujący tylko zalety danego rozwiązania, np. bezrefleksyjne polecanie maklera/brokera za dość duże $ za materiał,
  • „gościnny wpis”, który miałbym sygnować własnym nazwiskiem. Oczywiście „obiektywnie” opisujący dany produkt lub usługę. Kiedyś z ciekawości poprosiłem o przykład takiego tekstu i niemal mnie „zgięło”, gdy zobaczyłem, jak słabo był napisany i jak zręcznie jego autor unikał o minusach promowanego rozwiązania,
  • zaproszenie na kilkudniową „konferencję brokera” w luksusowym hotelu, za którą w 100% zapłaci ten broker. Rolą influencera na takiej konferencji jest uśmiechanie się i udzielenie (bezpłatnie) praw do wykorzystywania wizerunku w przyszłym marketingu.

Tego rodzaju propozycje padają czasem bezpośrednio od przedstawicieli brokerów/fintechów, ale częściej przez pośredników, gdyż brokerzy nie chcą na początku się ujawniać. Biorąc pod uwagę „jakość” tych propozycji, nawet do końca im się nie dziwię, bo dla mnie tego rodzaju wiązanie się z instytucją tylko dlatego, że dużo płaci, kompletnie mija się z celem.

Wierzę w to, że jedynym słusznym rodzajem afiliacji jest rozpoczęcie od porównania ofert, a następnie nawiązanie współpracy afiliacyjnej z firmami, które świadczą najlepsze i najtańsze usługi. Niestety bardzo wielu finansowych influencerów zaczyna od tego, jaką stawkę za klienta oferuje broker, a nie od tego, czy są to instytucje bezpieczne, godne zaufania i tanie (dla klienta). Kończy się tak, że bloger/youtuber zgarnia np. po 200-500 dolarów amerykańskich za polecenie (co jest stawką znacznie wyższą od typowej afiliacji, w której za pozyskanego klienta dostaje się około 30 dolarów/100 złotych), a klient kończy z kontem drogim i w niesprawdzonej/niegodnej zaufania instytucji. Nie wiem, jak takie osoby mogą na siebie spojrzeć w lustrze, ale obecny świat jest wręcz przepełniony tego rodzaju afiliacją i bezrefleksyjnym wykorzystywaniem swoich „zasięgów” wyłącznie w zapewnieniu dobrego bytu sobie i swojej rodzinie.

A zatem niezmiennie moje reguły uczciwej afiliacji to:

  • nigdy nie pisz tekstów na zlecenie brokera,
  • najpierw porównuj, a dopiero potem (ewentualnie) polecaj,
  • jeśli polecany makler/broker pogarsza ofertę, to pisz o tym i otwarcie go krytykuj,
  • jeśli polecany makler/broker znacząco pogarsza ofertę, to natychmiast zerwij z nim współpracę,
  • jeśli niepolecany makler/broker polepsza ofertę, to nie bój się go pochwalić (nawet jeśli go nie polecasz).

Wszystkim nam zależy na jak najlepszej ofercie maklerskiej w Polsce, więc zapracujmy na to, „głosując” naszymi pieniędzmi. Właśnie tak powstał ranking kont maklerskich, który na bieżąco aktualizuję, dzięki któremu szybko znajdziesz najlepsze konto maklerskie dla siebie (w tym IKE i IKZE).

Więcej o premierze i pierwszym roku sprzedaży książki

Książkę „Inwestowanie dla każdego” napisałem z dwóch powodów:

  • po pierwsze: na rynku brakowało moim zdaniem naprawdę praktycznej lektury o prostym inwestowaniu pasywnym z perspektywy polskiego inwestora,
  • po drugie: chciałem po latach lepiej ująć w słowa i lepiej ustrukturyzować proces tworzenia pierwszego portfela inwestycyjnego. Przeciętny tekst na blogu ma około 6000 słów, więc licząca ponad 120 000 słów książka jest lepszym nośnikiem do opisania procesu krok po kroku niż 20-30 wpisów na blogu.

Tworzyłem ją od nowa, nie przeklejając do niej ani słowa z żadnego z moich wpisów na blogu. Od nowa tworzyłem też grafiki, inspirując się kilkoma grafikami z bloga, ale chcąc przekazać wiedzę lepiej i w bardziej konkretny i skondensowany sposób niż grafiki porozrzucane po wpisach.

Książka była dla mnie projektem głównie ambicjonalnym i niesamowicie się cieszę, widząc, ilu osobom się ona przydała i jak dobre recenzje zbiera ona na portalach branżowych (oto jej strony na lubimyczytać oraz na goodreads). Napisałem wcześniej, że przyniosła ponad 800 tysięcy złotych dochodu netto, więc dodam, że osiągnięte to zostało nakładem prawie 15 000 książek. Jest to bardzo solidny (w kwestii jakości wydania) produkt, więc sporą część przychodu pochłaniają koszty przygotowania, produkcji, druku, a także koszty dystrybucji i marketingu (głównie reklama na fb).

Od końca września tego roku dostępne jest też jej drugie (poprawione) wydanie oraz errata (spis błędów) dotycząca wydania pierwszego (czyli książek, które były w sprzedaży między październikiem 2023 a około 15 września 2024 roku). Zwyczajowo bardzo dziękuję osobom, które wsparły mnie poprzez zakup tej książki dla siebie lub na prezent i nie ukrywam, że w związku z wydaniem 2 wersji książki (w której na razie nikomu nie udało się znaleźć żadnego błędu/literówki), mam szczerą nadzieję, że sprawicie komuś bliskiemu prezent w jej postaci np. na tegoroczne Święta Bożego Narodzenia :).

Moja książka dostępna w ponad 70 bibliotekach w 55 miastach Poski

Jeśli uważasz, że 99,90 zł za książkę to za dużo, to wiedz, że nie mam z tym żadnego problemu, dlatego zdecydowałem się rozesłać po egzemplarzu mojej książki do ponad 70 bibliotek w 55 miastach Polski. Jeśli mieszkasz w jednym z 50 największych miast Polski, to na 99,9% znajdziesz moją książkę w swojej bibliotece miejskiej (więc nawet nie wklejam tu listy bibliotek). Zachęcam do wypożyczania i czytania książki, bo myślę, że może zmienić ona Twoje inwestowanie na lepsze!

Co dalej? Przemyślenia i plany na przyszłość bloga

Gdy zakładałem bloga, byłem nieżonatym 30-latkiem z ambitnym planem osiągnięcia niezależności finansowej przed 40 rokiem życia. Obecnie jestem żonatym (i „dzieciatym”) 35-latkiem z wielokrotnie większym poczuciem sensu i spełnienia, którego plan związany z osiągnięciem finansowej niezależności przed 40 rokiem życia nie zmienił się ani trochę. Za jakiś czas wydam bardzo refleksyjny wpis o mojej wieloletniej pracy w korporacji, który rzuci więcej światła na to, dlaczego nie satysfakcjonuje mnie już ten rodzaj pracy i czemu coraz częściej zastanawiam się nad jej zakończeniem. Niech w tym wpisie wystarczy Ci zapewnienie, że odpisanie na kilka maili od potrzebujących pomocy czytelników daje mi na tym etapie więcej satysfakcji niż wykonany wielomiesięczny projekt w pracy, którego korzyści odczują co najwyżej moi współpracownicy.

W tym kontekście chciałbym też poruszyć temat mojej misji, którą jest popularyzacja rozsądnego długoterminowego inwestowania w jak najtańszy sposób (czyli „koncentruj się na tym, na co masz wpływ, a nie na tym, na co nie masz wpływu”). Nie mamy wpływu na przyszłe notowania cen akcji, ale mamy wpływ na koszty wybranego produktu/funduszu, koszty naszego konta maklerskiego lub opłaty pobierane przez robodoradcę/innego pośrednika. Dlatego podstawą moich treści będą dalej jasne i transparentne założenia, dodawanie źródeł wykorzystywanych przeze mnie danych i traktowanie odbiorcy tak, jak sam chciałbym być traktowany, czyli uczciwie i z należytym szacunkiem (niezależnie od prezentowanego poziomu wiedzy).

Plany na przyszłość inwestomatu

Mamy w domu niespełna 5-miesięczne dziecko, co jest nie lada wyzwaniem, ale i ogromną radością dla mojej Żony Mariki i dla mnie. Sprawia to, że znacznie większy priorytet niż blog ma dla mnie spędzanie czasu z rodziną i nie chcę ani trochę tego ukrywać. Właśnie dlatego „pozwoliłem sobie” na rozluźnienie planu publikacji i od maja 2024, czyli od kiedy młody się urodził, co kilka wpisów w celu nabrania oddechu robię sobie tygodniową przerwę.

Marzy mi się napisanie kolejnych dwóch książek (jednej o FIRE, drugiej o zaawansowanym inwestowaniu), ale już wiem o sobie tyle, że nie jestem „seryjnym pisarzem”, czyli autorem, który „wypluwa” 3 lub 4 książki rocznie. W moim przypadku musi to być spokojny i przemyślany proces, ale wiedz, że od kilku miesięcy zbieram w głowie pomysły na praktyczną książkę o przyspieszaniu emerytury (niekoniecznie o samym FIRE, bo to w Polsce dotyczy tylko niewielkiego ułamka najlepiej zarabiających). Pewnym „badaniem gruntu” było dla mnie wydanie serii „Twoja emerytura”, która ku mojej uciesze przyciągnęła ogromne zainteresowanie czytelników i wywołała wiele ciekawych dyskusji.

Marzy mi się równoległe tworzenie nowych wpisów i podcastów i ciągły kontakt z odbiorcami moich materiałów. Super byłoby zorganizować też jakieś „inwestomatowe” spotkania na żywo, ale w obecnej chwili po prostu brakuje mi na to czasu i energii. Na szczęście niebawem, bo już pod koniec listopada (w sobotę 30 listopada) będzie szansa spotkania się na Forum Finansów i Inwestycji (o 13:00 mam wykład na temat tego, jak osiągnąć niezależność finansową dzięki zwykłej pracy i rozsądnemu inwestowaniu, a o 14:00 mam sesję Q&A, na której będzie można mi zadać na żywo dowolne pytanie), na które serdecznie zapraszam (z książkami, jeśli chcielibyście, bym je podpisał). Link do bezpłatnej rejestracji na to wydarzenie znajdziecie tutaj. Będzie mi bardzo miło, jeśli tam będziecie, bo możliwość spotkania i pogadania na żywo to zawsze coś więcej niż tylko dyskutowanie na blogu.

Podsumowanie

Mija najbardziej produktywne 5 lat w moim życiu, w którym stworzyłem coś, o czego tworzeniu nawet nie śniłem. Trochę „niechcący” stałem się „influencerem”, który wytyka brokerom braki w ofertach, czepia się drożyzny na rynku funduszy i usług maklerskich, ale przede wszystkim… po prostu liczy i publikuje swoje obliczenia w ramach wpisów na blogu. Niechcący, bo naprawdę nie mam tzw. parcia na szkło, co objawia się np. tym, że rzadko można zobaczyć w moich materiałach na YouTube moją twarz. Cieszy mnie to, że coraz częściej jestem zapraszany do gościnnych występów, bo to właśnie dzięki nim coraz więcej osób może się dowiedzieć o prostym i tanim inwestowaniu pieniędzy, którego jestem propagatorem.

Sam fakt bycia zapraszanym pokazuje, że trend interesowania się inwestowaniem pieniędzy powoli przyspiesza i być może jak będę 50- lub 60-latkiem, to inwestowanie będzie już w Polsce na porządku dziennym. Będzie mi bardzo miło, gdy za 10, 15 lub 20 lat będę mógł przyznać, że byłem częścią tej „inwestycyjnej rewolucji” w Polsce i że swoimi materiałami niejako namówiłem osoby generujące nadwyżki finansowe do zrobienia z nimi czegoś lepszego niż wrzucenie na lokatę lub na rachunek oszczędnościowy.

Jako że kończę powoli ten wpis (bo muszę lecieć i zająć się młodym), to na koniec jak zwykle pragnę Cię prosić o szczerze komentowanie na temat przyszłości bloga i sugerowania mi przyszłych tematów na wpisy (bo może i mam ich prawie 400, ale bez dodatkowych, to nawet te się kiedyś wyczerpią). Zostaw mi też szczerą opinię na temat mojej działalności, pisząc, co robię dobrze, a co źle i jak mógłbym to robić jeszcze lepiej. Jak kiedyś pisałem – stale się uczę i nigdy nie osiadam na laurach i, mimo że jest to moja działalność hobbystyczna, to i tak czuję, że bardzo wiele się uczę od czytelników, zwłaszcza tych, którzy nie boją się zostawić tu komentarza lub napisać mi maila.

Na koniec serdecznie Cię zachęcam do:

I dziękuję za wszystko, a przede wszystkim za Twoją obecność i aktywność na moim blogu!

Zapisz się do mojego newslettera:

.
Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.

4.7 54 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

298 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze