You are currently viewing Boisz się inwestować na szczytach? Poznaj największego pechowca i jego portfel

Boisz się inwestować na szczytach? Poznaj największego pechowca i jego portfel

Najgorszy inwestor świata?

Na moim blogu mogłeś już znaleźć wiele interesujących analiz behawioralnych dotyczących długoterminowego inwestowania. Najpierw omówiłem niuanse psychologii inwestowania, następnie opisałem nieudane inwestowanie poszukiwacza okazji (dołków) i przyjrzałem się inwestowaniu kogoś, kto miałby szklaną kulę i umiał przewidzieć kryzysy. Całość zwieńczyłem wpisem o tym, czy inwestowanie wymaga szczęścia, ale stale czegoś mi brakowało do kompletu wpisów z ciekawymi symulacjami inwestycyjnymi. Jeśli boisz się inwestować na szczytach, to jest to idealny wpis dla Ciebie, bo przedstawię tu inwestowanie prawdziwego pechowca, który zbierał nowe środki na lokatach i inwestował je tylko przed samym kryzysem (i tak w kółko przez całe swoje inwestycyjne życie). 

Poza pechowcem (bo jak inaczej można go nazwać?) pokażę też inwestowanie kogoś, kto inwestował wyłącznie, gdy na giełdzie było ATH (ang. All-Time High), czyli dotychczasowe maksimum wartości danego indeksu. Ten sposób inwestowania wydaje się bardzo głupi, bo przecież każdy chciałby inwestować, gdy jest tanio, a nie drogo, a ten inwestor robiłby coś przeciwnego, czekając na „górki” i inwestując tylko, gdy nigdy nie było drożej niż w danym momencie. Wyniki obydwu symulacji będą nieoczywiste i dla niektórych nieintuicyjne, ale powinny skutecznie przełamać strach dotyczący inwestowania w akcje dla kogoś, kto ma czas, nie spieszy się i wie, że rynek akcji lubi cierpliwość i perspektywę naprawdę długoterminową.

Inspiracją dla tego wpisu był legendarny już artykuł „What if you only invested at Market Peaks” Bena Carlsona z A Wealth of Common Sense, który postanowiłem jednak trochę rozszerzyć i sprawdzić także w kontekście indeksu globalnego.

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jaki wynik inwestycyjny osiągnąłby pechowiec, który inwestowałby nowe środki tylko u progu każdego kolejnego kryzysu i krachu na giełdzie.
  • Jaki wynik inwestycyjny osiągnąłby ktoś, kto nowe środki inwestowałby tylko na ATH (dotychczasowych szczytach wszech czasów).
  • Dlaczego długi termin jest kluczowy w inwestowaniu w akcje i ani szczęście, ani pech nie mają takiego znaczenia jak horyzont inwestycji.

Osoby, które inwestują pechowo lub na szczytach

Dzisiejszy materiał będzie miał 2 części, w których omówię pokrewne, ale nieco różniące się style inwestowania:

  • Inwestycyjny pechowiec. Zacznę od pokazania wyników inwestycyjnych kogoś, kto inwestowałby nowe środki tylko w przeddzień korekty, krachu lub kryzysu, czyli przynajmniej 15-procentowych spadków. Następnie nie realizowałby straty poprzez trzymanie wszystkich dotychczasowo otwartych inwestycji, ale nowe środki gromadziłby na lokacie i inwestował dopiero w przeddzień kolejnych przynajmniej 15-procentowych spadków.
  • Inwestor, który lubi szczyty wszech czasów. Jeśli w danym miesiącu jest ATH (poziom indeksu nigdy nie był wyżej niż obecnie), to inwestor inwestuje swoje środki. Jeśli nie, to gromadzi je na lokacie i czeka na kolejne ATH.

Obie symulacje wykonam w 2 wariantach:

  • 70 lat (1955 – 2024) dla S&P 500 Total Return (akcje notowane w USA).
  • 55 lat (1970 – 2024) dla MSCI World Total Return (akcje notowane na rynkach rozwiniętych). W uproszczeniu będę nazywał je globalnymi, bo prawdziwie globalny indeks nie ma tak długiej historii, a przez większość tego okresu obydwa indeksy pokrywały się w co najmniej 90%.

Zacznijmy od Amerykanina, który miał straszliwego pecha.

Obserwuj moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Pechowe 70 lat S&P 500

Zanim przedstawię Ci wyniki symulacji wstecznych, czyli historię największego giełdowego pechowca, chciałbym opisać dokładny schemat jego działania.

  • Pechowiec podejmuje pierwszą pracę w styczniu 1955 roku i od tego czasu oszczędza regularnie równowartość tamtejszych 100 USD indeksowaną co miesiąc inflacją.
    • Ciekawostka: w grudniu 2024 roku dopłata miesięczna do portfela wyniosła prawie 1200 USD, bo tyle jest obecnie warte 100 USD z 1955 roku.
  • Co miesiąc loguje się na swoje konto bankowe i konto maklerskie i dokonuje przelewu na jedno z nich zgodnie z takim schematem:
    • Na ogół (w prawie wszystkich miesiącach) oszczędzający lokuje swoje oszczędności na lokatach (jej stopę zwrotu przybliżyłem stopą procentową FED dla całego okresu).
    • Jako że ten człowiek ma prawdziwego pecha, to decyduje się na przeniesienie zgromadzonych na lokacie środków na amerykański rynek akcji (indeks S&P 500 TR) zawsze w najgorszym możliwym momencie, czyli w ostatnim miesiącu szczytów zaraz przed głębszym obsunięciem (ustaliłem je jako przynajmniej -15% od szczytu).
      • Jednak mimo pecha raz zainwestowanych w akcje środków nigdy nie przenosi z powrotem na lokatę ani nigdy nie wypłaca (bo nie chce realizować straty). 

Oto schemat działania w formie wizualnej:

Boisz sie inwestowac na szczytach pechowiec schemat1

Rzecz jasna prawdopodobieństwo tego, że ktoś będzie miał przez 70 lat aż takiego pecha, jest minimalne, ale załóżmy, że taka osoba istniała i sprawdźmy, jakie wyniki inwestycyjne zanotowałaby wobec osoby inwestującej regularnie oraz wobec osoby nieinwestującej wcale.

Kiedy inwestowałby najbardziej pechowy Amerykanin?

W ciągu opisanych 70 lat, zakładając miesięczne „próbkowanie” (sprawdzamy notowania indeksu akcji co miesiąc, a nie codziennie), momentów, w których ten inwestor przenosiłby zgromadzone dotychczas na lokacie środki na fundusz inwestycyjny śledzący indeks akcji, byłoby tylko 11 (przeciętnie raz na ~6,5 roku). Granatowe „piki” nad wykresem pokazują momenty wejścia w inwestycję, a czerwony wykres pod osią x to spadki wartości indeksu akcji od szczytu:

Boisz sie inwestowac na szczytach SP 500 momenty wejscia pechowca

Gorzej być nie może, prawda? Inwestor miał „antydetektor” dołków i zawsze przenosił swoje oszczędzane przez lata środki z lokaty na akcje w najgorszym ku temu momencie, czyli w przeddzień dużych spadków. Prawdopodobnie spodziewasz się, że wobec tego dramatycznego „market timingu” (próby wyczucia i wyczekania rynku) miał fatalne wyniki inwestycyjne, ale myślę, że Cię teraz trochę zaskoczę.

Wyniki pechowego Amerykanina

Setki razy powtarzałem, że do inwestowania w akcje wystarczy odpowiednio długi horyzont inwestycyjny i związana z nim duża doza cierpliwości. Choć pechowy amerykański inwestor inwestował nowe środki w najgorszych ku temu momentach, czasami tracąc między 30 a 55% nowo zainwestowanych środków w ciągu raptem kilku miesięcy od kliknięcia „złóż zlecenie zakupu”, to jego wynik inwestycyjny jest całkiem niezły. Uratowała go konsekwencja i cierpliwość związana z tym, że pomimo dużych strat dla każdej kolejnej inwestowanej transzy (przypominam, że zawsze robił to przed kryzysem/krachem/większą korektą), raz zainwestowane środki pozostawiał na giełdzie. Dzięki tej silnej woli pomimo przeciwności losu (i naprawdę złej intuicji) te 70 lat inwestowania skończył z kwotą 17,7 mln dolarów wobec 23,1 milionów dolarów dla kogoś, kto po prostu kupowałby indeks akcji regularnie co miesiąc:

Boisz sie inwestowac na szczytach SP 500 pechowiec vs usrednianie vs nieinwestowanie

Suma wpłat do portfela w tym niezwykle długim okresie (każdemu z nas życzę, by miał 70-letni horyzont inwestycyjny, niezależnie od tego, w jakim wieku startuje!) wyniosła niespełna 420 tysięcy dolarów. Osoba, która nie inwestowała wcale, a swoje oszczędzone środki gromadziła na lokacie, osiągnęłaby 1,25 mln kapitału, czyli kilkunastokrotnie mniej od inwestora – pechowca. W tym kontekście naprawdę zadziwia to, że wartość portfela inwestycyjnego pechowca, jakim jest 17,7 mln dolarów, jest tylko o około 24% mniejsza niż inwestora, który co miesiąc kupował akcje. Różnice w wartościach portfeli inwestorów wynosiły przeciętnie mniej więcej 20%, co lepiej widać w skali logarytmicznej, którą celowo przedstawię osobno:

Boisz sie inwestowac na szczytach SP 500 pechowiec vs usrednianie vs nieinwestowanie skala logarytmiczna

Zastanówmy się teraz, dlaczego pechowiec osiągnął mimo wszystko dość dobry wynik inwestycyjny. Zakładam, że dla większości odpowiedź będzie oczywista, ale poszukajmy jej teraz wspólnie.

Jak to możliwe, że taki pech nie rujnuje wyniku?

Zakładając, że indeks giełdowy w długim terminie rośnie (jak rósł w tych latach S&P 500) ktoś, kto nie ma czasu ani wiedzy na pogłębione analizy rynku, powinien po prostu inwestować oszczędzane środki jak najszybciej, nie bacząc na ceny, wyceny i to, co twierdzą obecnie o rynku eksperci. Pechowiec, który nowe środki inwestował zawsze na „samych górkach”, czyli zaraz przed krachem rodzi we mnie mieszane uczucia, bo jedną rzecz robił fatalnie, a inną wprost doskonale!

  • Pechowiec próbował „strzelić” najlepszy moment na inwestycję nowych środków, odkładając ten moment zwykle o kilka lat i „tracąc” duży potencjał dla wzrostów oszczędzanych na lokacie środków. To robił po prostu źle i dlatego jego wynik jest gorszy niż osoby, która inwestowała (w indeks akcji) regularnie.
  • Pechowiec wykazał się jednak gigantyczną wytrwałością w tym, że gdy jego akcje już straciły między 15 a 55 procent, to on zostawiał je na rachunku aż do końca analizy. Jego wynik byłby wprost fatalny, gdyby kupował na górkach, sprzedawał (całość akcji) na dołkach i później przenosił środki na lokatę aż do kolejnego krachu.

Wniosek może być tylko jeden: czas na rynku robi swoje i nawet jeśli wejdziemy w inwestycję w fatalnym momencie (i będziemy powtarzać ten błąd co kilka lat/co kryzys), to i tak pozostawione w indeksie akcji pieniądze zrobią swoje i w końcu zaprocentują, na czym wyjdziemy długoterminowo znacznie lepiej niż oszczędzający na lokacie. No „Ameryki tu nie odkryłem”, ale warto to powtarzać jak najczęściej. A tymczasem my zmieniamy perspektywę z samego USA na szerzej zdywersyfikowany indeks rynków rozwiniętych.

Pechowe 55 lat MSCI World

Wielu krytykuje MSCI World za to, że w nazwie ma „świat”, a tak naprawdę ma w składzie tylko rynki rozwinięte. Jeszcze więcej osób krytykuje MSCI World za to, że ma obecnie aż 70% akcji spółek amerykańskich w swoim składzie, jednak nie pamiętają oni, że nie zawsze tak było. Opisałem to we wpisie „ETF na cały świat czy na rynki rozwinięte i wschodzące osobno?„, który serdecznie polecam zainteresowanych indeksami światowymi, a tu przypomnę tylko, że USA miało w latach osiemdziesiątych XX wieku nawet dwukrotnie mniejszy udział w indeksie światowym (a więc i indeksie rynków rozwiniętych) niż obecnie. Dlatego właśnie pomyślałem, że warto będzie przeprowadzić analizę pechowca inwestującego globalnie, tyle że tu nie dysponuję 70-letnią historią, więc przeanalizuję ostatnie 55 lat (1970 – 2024), czyli tyle, ile za darmo udostępnia firma MSCI. Jak zatem inwestowałby pechowiec stawiający na lepiej zdywersyfikowany indeks – MSCI World?

Kiedy inwestowałby najbardziej pechowy inwestor globalny?

Pechowiec inwestujący w MSCI World miałby w tym 55-letnim okresie aż 9 momentów inwestycji nowych środków w akcje. Inwestowałby zatem trochę częściej niż opisany wcześniej pechowiec – Amerykanin. Inaczej wyglądałyby też inwestowane kwoty, bo ten inwestor zaczął o 15 lat później – w styczniu 1970 roku od kwoty 100 USD, więc w grudniu 2024 oszczędził lub zainwestował już 837 USD (ze względu na indeksowanie oszczędzanej kwoty inflacją).

Boisz sie inwestowac na szczytach MSCI World momenty wejscia pechowca

Wykres ponownie wygląda dość smutno i raczej nikt z nas nie będzie miał aż takiego pecha, ale przejdźmy do tego, co nas najbardziej interesuje, czyli do sprawdzenia wyników inwestycyjnych takiego inwestora.

Wyniki pechowego inwestora globalnego

Jako że horyzont inwestycyjny był tu znacznie krótszy i suma zainwestowanych środków nieco mniejsza, to operujemy tu na mniejszych kwotach niż w przypadku S&P 500. Pechowiec inwestujący nowe środki w przeddzień wszystkich krachów i większy korekt na indeksie MSCI World zainwestowałby łącznie ok. 280 tys. dolarów, kończąc z wartością portfela wynoszącą około 3,3 mln dolarów. Dla porównania ktoś, kto regularnie kupowałby jednostki funduszu na indeks MSCI World, skończyłby ten okres z portfelem o wartości około 4,8 mln dolarów, a więc pechowiec miałby „tylko” o około 31% mniejszą wartość portfela. Ponownie: jest to znaczące, ale chyba nie aż tak, jak można by z początku pomyśleć.

Boisz sie inwestowac na szczytach MSCI World pechowiec vs usrednianie vs nieinwestowanie

W skali logarytmicznej ponownie widać, że różnica się z czasem pogłębia, choć przez cały czas w granicach 20-30%. Ponownie obydwaj inwestorzy znacznie pobijają wynik oszczędzającego na lokacie, co było do przewidzenia, jednak pamiętajmy, że oszczędzający ponosił znacznie mniejsze ryzyko i na pewno nie miał tylu nieprzespanych nocy, co inwestorzy (zwłaszcza ten, który nowo inwestowane środki co kilka lat „przepalał” na każdym kolejnym krachu).

Boisz sie inwestowac na szczytach MSCI World pechowiec vs usrednianie vs nieinwestowanie skala logarytmiczna

Wnioski są więc spójne z tymi, które wysnułem przy okazji opisywania przypadku amerykańskiego inwestora-pechowca. Liczy się czas na rynku i nawet największy pechowiec, który nie zrezygnuje z inwestycji w najgorszym momencie i zachowa dyscyplinę w kolejnych latach, nie wycofując swoich środków z indeksu akcji, może osiągnąć satysfakcjonujący (choć znacznie gorszy od osoby inwestującej regularnie) wynik inwestycyjny. 

Wielu czytelników mojego bloga boi się inwestować na ATH (szczytach wszech czasów), mimo że często przypominam, że na rosnącym indeksie giełdowym ATH nie jest niczym szczególnym. Sprawdźmy teraz, jak radziliby sobie w przeszłości inwestorzy w S&P 500 (70 lat) i MSCI World (55 lat), którzy mieliby słabość do inwestowania na maksimach.

Szukasz taniego konta maklerskiego do akcji i ETF-ów?

Nota XTB: Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.

Szukasz taniego IKE i IKZE do inwestowania w ETF-y?

Chcesz założyć bezpieczne konto z bogatą ofertą ETF-ów?

Mój link obniża prowizję na rynkach zagranicznych z 0,29% do 0,24%

Szukasz zagranicznego konta maklerskiego?

Aktualny ranking kont maklerskich do akcji i ETF-ów znajdziesz tutaj

Kupujący tylko na szczytach wszech czasów (ATH)

Zacznijmy od schematu działania, który w tym przypadku nie wymaga wyjątkowego pecha i każdy z nas może ten schemat prosto powielić. Miłośnik kupowania na dotychczasowych szczytach (ATH) działałby w trochę inny sposób od pechowca.

  • Miłośnik rekordów na giełdzie podejmuje pierwszą pracę w styczniu 1955 roku i od tego czasu oszczędza regularnie równowartość tamtejszych 100 USD indeksowaną co miesiąc inflacją.
  • Co miesiąc loguje się na swoje konto bankowe i konto maklerskie i dokonuje przelewu na jedno z nich zgodnie z takim schematem:
    • Na ogół oszczędzający lokuje swoje oszczędności na lokatach (jej stopę zwrotu przybliżyłem stopą procentową FED dla całego okresu).
    • Jednak ten człowiek ma słabość do (już dokonanych) wzrostów i jeśli w danym miesiącu indeks akcji osiągnął rekordową (najwyższą dotychczas) wartość, to decyduje się na przeniesienie zgromadzonych na lokacie środków na amerykański rynek akcji (indeks S&P 500 TR).
      • Podobnie jak kolega pechowiec: zwolennik ATH raz zainwestowanych w akcje środków nigdy nie przenosi z powrotem na lokatę ani nigdy nie wypłaca. 

Oto schemat jego działania w formie graficznej:

Boisz sie inwestowac na szczytach fan ATH schemat

W teorii ten inwestor robi coś nielogicznego, bo niby mówi się, żeby „kupować tanio, a sprzedawać drogo”, a ten inwestor „kupuje drogo i nie sprzedaje nigdy”. Oczywiście nie każdy szczyt wartości indeksu oznacza, że jest drogo (to spore uproszczenie), ale chyba rozumiesz, co mam na myśli. Spójrzmy, kiedy inwestował amerykański fan giełdowych szczytów wszech czasów i jakie uzyskał dzięki temu wyniki.

Fan ATH z Ameryki i jego wyniki

Pechowiec inwestował niezwykle rzadko, bo średnio raz na kilka lat. Zwolennik inwestowania na dotychczasowych maksimach inwestowałby znacznie częściej, bo w aż 288 na 840 miesięcy (~34%), czyli średnio raz na 3 miesiące. Unikałby on inwestowania wyłącznie wtedy, gdy akcje nie byłyby na maksimach, a więc najdłużej trzymałby środki na lokacie podczas kilkuletnich kryzysów i dołków pokroju tych zapoczątkowanych w latach 1973, 2000 i w 2008:

Boisz sie inwestowac na szczytach SP 500 momenty wejscia fana ATH

Sam fakt, że inwestował dość często, podpowiada, że osiągnie w ten sposób dość podobne wyniki do osoby inwestującej regularnie. Jest nie inaczej, bo jego wyniki inwestycyjne są bliźniaczo podobne do inwestora, który nie baczył na to, czy są maksima, czy nie i po prostu kierował swoje środki na giełdę. Fan ATH zainwestował w tym czasie około 420 tys. dolarów, kończąc z portfelem wartym około 22 mln dolarów, czyli tylko o około 1 mln dolarów mniej niż osoba, która po prostu kupowała co miesiąc. To nieintuicyjne, bo wydawać by się mogło, że ktoś, kto przegapił wiele okazji w postaci dołków, nie inwestując nowych środków po głębokich spadkach, dużo by na tym stracił, to praktyka pokazuje, że fan ATH wcale nie wyszedł na swoim inwestowaniu dużo gorzej od inwestora stosującego uśrednianie (DCA):

Boisz sie inwestowac na szczytach SP 500 fan ATH vs usrednianie vs nieinwestowanie

Zauważ, że inwestowanie nowych środków tylko na ATH i unikanie inwestowania ich po spadkach to w pewnym sensie miecz obosieczny:

  • Niby omijają nas „okazje”, czyli możliwość inwestowania w dołku, bo przecież „odkupimy” akcje od kogoś, gdy ponownie osiągną ATH.
  • Z drugiej strony osoba uśredniająca kupuje przez cały „dołek”, więc nie ulokuje całego nowego kapitału na „samym dołku” tylko na różnych poziomach cenowych na całej rozpiętości dołka. Przykładowo: jeśli spadek od szczytu wynosił -50% i rozłożony był równomiernie na wiele miesięcy, to uśredniający kupi średnio za -25% wyjściowej ceny (jeśli wiesz, co mam na myśli). Oczywiście dało to w ciągu tych 70 lat dodatkowy milion, ale sam widzisz, że nie poprawia to wyniku znacząco.

A zatem wnioski z tej części materiału są następujące:

  • Wniosek #1: Lepiej inwestować tylko na szczytach niż nie inwestować wcale.
  • Wniosek #2: po szczytach wszech czasów zwykle następowały kolejne szczyty wszech czasów, a nie kryzysy, krachy i dołki, więc osoba inwestująca w indeks S&P 500 tylko po rekordowych cenach przynajmniej nie omijałaby większości wzrostowych dni.
  • Wniosek #3: omijanie największych okazji (nowymi środkami) nie ma większego znaczenia, bo z czasem już zainwestowany kapitał i tak znacznie przewyższa kwoty dopłat do portfela, więc dopłaty tracą na znaczeniu, a w tej symulacji obydwaj inwestorzy mieli na ogół zainwestowane całe zaoszczędzone środki… a to jest najważniejsze!

Zróbmy teraz podobną analizę, ale dla indeksu akcji z rynków rozwiniętych MSCI World.

Globalny fan ATH i jego wyniki

Podobnie jak w przypadku S&P 500, tak i w przypadku MSCI World zwolennik inwestowania przy rekordowych cenach indeksu lokowałby w indeks akcji nowe środki w aż 207 z 660 miesięcy, czyli przeciętnie raz na 3 miesiące. Powyższe sprawiłoby, że środki miałby na ogół zainwestowane w większości w akcje.

Boisz sie inwestowac na szczytach MSCI World momenty wejscia fana ATH

Nikogo chyba nie zdziwi to, że po 55 latach inwestowania oszczędziłby łącznie około 280 tys. USD, kończąc z portfelem wartym 4,6 mln USD, czyli tylko o 200 tys. USD mniej od kogoś, kto inwestowałby regularnie (ten skończyłby z portfelem wartym 4,8 mln USD). Różnica w wyniku jest ponownie bardzo mała i pokazuje, że regularne i jak najczęstsze inwestowanie, a później trzymanie inwestycji w akcje przez lata procentuje, nawet jeśli ktoś inwestuje tylko w pozornie najgorszych ku temu momentach:

Boisz sie inwestowac na szczytach MSCI World fan ATH vs usrednianie vs nieinwestowanie

Jeśli boisz się inwestować na szczytach (ATH), to te analizy powinny otworzyć Ci oczy. Inwestowanie na szczytach nie jest ani dobre, ani złe, ale znacznie częściej oznaczało, że były później kolejne szczyty, a nie, że w kolejnym miesiącu byliśmy u progu kryzysu w gospodarce lub krachu na giełdzie. 

Nie taki "giełdowy diabeł" straszny jak go malują?

Wniosek finalny: jeśli inwestujesz w zdywersyfikowany indeks akcji i boisz się kliknąć „kup”, gdy mamy szczyty wszech czasów, to zapamiętaj wyniki tej symulacji. Inwestor, który kupował jednostki zarówno amerykańskiego, jak i szerzej zdywersyfikowanego indeksu rynków rozwiniętych wyłącznie na dotychczasowych szczytach nie wyszedłby na tym znacznie gorzej od kogoś, kto kupował je regularnie co miesiąc. Jest tak, dlatego, że (na jego szczęście) szczyty wszech czasów występowały na obydwu indeksach dość często, a więc jego nowe środki na ogół szybko kierowane były na akcje.

Pisałem to wielokrotnie, ale im szybciej zainwestujesz swoje środki w akcje, tym więcej zarobią one w długim terminie. Owszem: są scenariusze „krańcowe” typu osoba, która inwestuje jednorazowo ogromny kapitał (np. spadek lub darowiznę albo całe zgromadzone przez siebie dotychczas oszczędności) i nie planuje później dopłacać (lub dopłaty będą bardzo niewielkie). Ale nawet taka osoba w około 60-70% przypadków wygra z kimś, kto rozkładał zakupy na 3-6 rat w kolejnych kilku miesiącach, co udowodniłem w kontrowersyjnym, ale mam wrażenie bardzo potrzebnym wpisie „Inwestować duże kwoty od razu czy rozkładać zakup w czasie? DCA kontra LSI„.

Oczywiście „oberwało mi się” za ten wpis zwłaszcza, że kilka miesięcy później była spora korekta na rynku akcji (około 15-30% w zależności od indeksu), jednak nawet najwięksi krytycy tego materiału muszą przyznać, że uśredniający przez kilka miesięcy i tak nie „złapałby” całego dołka, tylko kupiłby ETF na indeks akcji przeciętnie o kilka procent taniej od osoby lokującej całe środki (chodzi o okres 01.2025 – 05.2025, bo tamten wpis wydałem w styczniu 2025 roku). Przecież nie kazałem nikomu inwestować całej kwoty od razu konkretnie w styczniu 2025 roku. Po prostu zwróciłem uwagę na to, że statystycznie niezależnie od momentu dla wszystkich rosnących w długim terminie indeksów akcji na ogół warto wejść w inwestycję jak najszybciej (a najlepiej robić to regularnie i równomiernie, bo tego problemu nie mają osoby niedysponujące dużym kapitałem od razu).

Z drugiej strony w innym materiale, który nazwałem „Jak długo można być na minusie inwestując pasywnie?” dowiodłem tego, że prawdziwy pechowiec może nawet inwestując regularnie być na minusie nawet przez kilkanaście lat. Historia pokazuje jednak, że gdyby wytrzymał przez lat kilkadziesiąt, to szansa na realną stratę jest bliska zeru – a przynajmniej była bliska zeru, bo nikt nie wie, jak będzie wyglądała przyszłość.

Obserwuj mnie na Twitterze (X):

Subskrybuj mój kanał YouTube:

Podsumowanie

Wniosek finalny: inwestuję w zdywersyfikowany portfel akcji spółek giełdowych dlatego, że obstawiam dalszy wzrost gospodarczy na świecie (a z nim zwykle rosną realnie ceny akcji). Uważam, że w przeciwnym scenariuszu „kurczenia się gospodarczego” świata i tak będę miał większe problemy (być może nawet problemy z przeżyciem) niż kłopoty finansowe, stąd tak „beztrosko” znoszę zmienność portfela akcji giełdowych i uważam, że jest to lepsze niż nieinwestowanie wcale. Przypominam, jak marne wyniki miał ktoś akceptujący w tym czasie stopy zwrotu z amerykańskich lokat (różowe wykresy z wcześniejszych akapitów). Nie zapominaj więc o tym, że niezależnie, czy ktoś miał okropnego pecha z momentem inwestycji nowych środków, czy inwestował tylko w owczym pędzie na szczytach, i tak wychodził na tym znacznie lepiej od „lokatowicza”.

Oczywiście nie musimy się zgadzać co do tego, że to właśnie akcje są najbardziej uniwersalne. Wiem, że wiele osób opiera swoje portfele o nieruchomości lub złoto i nie mam z tym żadnego problemu. Niech każdy wybierze to, co przemawia do niego najlepiej i dla mnie są to akcje, ponieważ akcje to części różnych biznesów, więc w przeciwieństwie do ludzi, którzy myśląc „akcje” myślą o jakichś wirtualnych papierkach i cenach na giełdzie, ja myśląc „akcje” myślę o prawdziwych firmach, w których pracują prawdziwi ludzie, oferując prawdziwą wartość prawdziwym klientom. Jeśli do tego „obstawię” dużo różnych firm z wielu branż działających w wielu różnych krajach, to co może pójść nie tak, jeśli będę cierpliwy i przynajmniej nie będę kończył inwestycji na dołku (działając tak, jak pechowiec i fan ATH z tego wpisu)? No właśnie :).

Mam nadzieję, że się podobało i do zobaczenia w komentarzach lub w kolejnym wpisie na blogu. Jeśli wpis Cię zaciekawił to pamiętaj o możliwości zapisania się do mojego newslettera, dzięki któremu nie przegapisz żadnego kolejnego materiału!

Zapisz się do mojego newslettera:

.
Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.

4.3 24 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

57 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze