Słabe usługi za wysokie podatki?
Jesteśmy znani z pesymizmu. Polacy są zrzędliwi i wiecznie ze wszystkiego niezadowoleni. Oczywiście nie wszyscy i oczywiście nie ze wszystkiego, ale hiperbola na wstępie do wpisu zawsze zwiększa zainteresowanie odbiorców. Podatki w Polsce są za wysokie, służba zdrowia nieskuteczna, drogi słabe, a pensje stale zbyt niskie. A przynajmniej tak sądzi większość przypadkowo spotkanych na ulicy osób. Pomysł na dzisiejszy wpis powstał po publikacji Tweeta, w którym postawiłem tezę o tym, że podatki i składki w Polsce relatywnie do innych krajów wcale nie są takie wysokie, na który otrzymałem wiele ciekawych reakcji. Jedna z nich sugerowała, abym sprawdził wysokość podatków a zadowolenie z usług państwowych naszych rodaków, próbując wysnuć wnioski dotyczące tego, co otrzymujemy za pieniądze z podatków. Bez zbędnego przedłużania, zacznijmy od sprawdzenia, jak wysoki jest podatek dochodowy w Polsce, co powiążemy później z poziomem ogólnego zadowolenia i zaufania do państwa.
To niezwiązane z tematem wpisu, ale mam dziś 2 ważne ogłoszenia:
- Moja książka „Inwestowanie dla każdego” jest ponownie dostępna w sklepie. Zamówienie na książkę złożysz tutaj (jeśli kupisz ją przed 15 grudnia, to zdąży dotrzeć przed Świętami).
- Moja Prezentacja z ForFin 2023 zatytułowana „Jak inwestują Polacy, jak zacząć i ile można na tym zarobić” jest dostępna do ściągnięcia tutaj. Zachęcam do ściągania i lektury zwłaszcza tych, którzy nie dali rady przybyć na prezentację na żywo.
Miłej lektury!
Podcast
YouTube
W skrócie
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jak wysokie są podatki w Polsce na tle innych krajów.
- Które kraje mają najwyższe, a które najniższe podatki.
- Jak bardzo jesteśmy zadowoleni z systemu ochrony zdrowia, systemu edukacji i polskiego sądownictwa.
- Czy jest zależność między poziomem zadowolenia z usług państwowych a wysokością podatków.
- Od czego tak naprawdę zależy zadowolenie z życia, usług państwowych i zaufanie do państwa.
Powiązane wpisy
Źródła danych
Jak wysokie są podatki w Polsce?
Zacznijmy od podstaw, czyli rozróżnienia dwóch głównych rodzajów podatków, które płacimy:
- Podatki bezpośrednie, czyli te, które płacimy państwu przy otrzymywaniu wypłaty. Należą do nich PIT, CIT oraz (dyskusyjne) składki na ZUS, NFZ itp. których w teorii nie powinienem do nich wliczać. We wpisie sprawdzę „pełne oskładkowanie wypłaty”, czyli sumę podatku PIT oraz wszelakich składek emerytalno-zdrowotnych.
- Podatki pośrednie, czyli te, które płacimy „przy okazji” opłacania cen towarów i usług. Należą do nich VAT i akcyza, ale też różne podatki „branżowe”.
Choć państwo zarabia głównie na tych drugich (zwłaszcza VAT), to w tym wpisie skupię się na bardziej odczuwalnych dla obywateli podatkach bezpośrednich. Pierwszą rzeczą, którą sprawdzę, będzie pełne oskładkowanie wypłaty Polaka wobec oskładkowania obywateli innych krajów. Pełne opodatkowanie i oskładkowanie wynagrodzenia mierzy się tzw. klinem podatkowym, który oznacza procent wypłaty trafiający do pracownika z tego, co płaci za pracownika pracodawca (czyli tzw. wynagrodzenia brutto brutto). Jeśli klin podatkowy dla danej wypłaty wynosi 50%, to przy koszcie pracodawcy 10 tys. złotych, pracownik otrzyma tylko 5 tys. złotych netto.
Sprawdźmy, czy w Polsce podatki są naprawdę tak wysokie, jak wielu wydaje się twierdzić.
Polub moją stronę na Facebooku!
Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu
Wysokość podatków w zależności od zarobków
W większości krajów rozwiniętych opodatkowanie i oskładkowanie wynagrodzeń jest wyższe niż w Polsce, ale nie zapominajmy o tym, że Polska nie należy jeszcze do krajów rozwiniętych. Pod względem wysokości klina podatkowego dobrze wypadamy także wśród krajów regionu, bo opodatkowanie i oskładkowanie pensji jest u nas trochę mniejsze (procentowo) od Węgier, Czech, Słowacji, Estonii czy Litwy. Prezentowane tu dane pochodzą ze zbioru danych OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) dotyczącego pełnego opodatkowania i oskładkowania wypłat obywateli krajów wspólnoty, do którego przejrzenia zachęcam tych bardziej zainteresowanych tematem. Oto jak przedstawia się pełne opodatkowanie wynagrodzenia „brutto brutto” w Polsce i innych wybranych krajach świata:
Powyższy wykres przedstawia klin podatkowy dotyczący wynagrodzeń osób zatrudnionych w zależności od wysokości ich wynagrodzeń wobec krajowej średniej. Możemy z niego wyczytać dane dot. klina podatkowego dla osób zarabiających 67%, 100% i 167% średniego wynagrodzenia brutto w poszczególnych krajach. Polska daje tu naprawdę dobry przykład, oferując opodatkowanie relatywnie niskie i niezbyt wysoką progresję.
Zastrzeżenie: według moich własnych analiz (i komentarza bystrego obserwatora na YouTube, dzięki!) przedstawione dla Polski dane niekoniecznie zgadzają się z rzeczywistością, w której zarabiający 167% średniej oddaje Państwu nie 35% a bliżej 40% „brutto brutto” zanim pensja do niego dojdzie. Skontaktowałem się z OECD, aby wyjaśnić te różnice, ale wystarczy wstukać kwotę około 10 000 zł brutto miesięcznie w dowolny kalkulator wynagrodzeń w internecie, aby szybko zrozumieć tę nieścisłość.
Wracając do wykresu i ufając OECD (bo jakieś dane muszę tu porównywać) – im bardziej różnią się wysokości trzech kolorowych słupków, tym większa jest w danym kraju tzw. progresja podatkowa, czyli nierówność w poziomie opodatkowania między osobami o różnym poziomie zarobków.
Interpretacja tych danych podlega oczywiście dyskusji, bo czym innym jest przeciętne wynagrodzenie w Polsce, a czym innym w Szwajcarii lub w Belgii. W Polsce „agresywna” progresja podatkowa dotyczy osób zarabiających znacznie powyżej 120 tys. zł rocznie, co stanowiło w grudniu 2022 roku ponad 167% przeciętnego wynagrodzenia, które możesz zobaczyć w formie różowych słupków na powyższym wykresie. Jeśli zamiast 167% wynagrodzenia, podobny diagram przygotowałbym dla 300% wynagrodzenia, to pełne oskładkowanie i opodatkowanie wynagrodzenia naszego rodaka z pewnością zbliżyłoby się do poziomu krajów Europy Zachodniej. Dla większości zatrudnionych w Polsce podatki bezpośrednie są mimo wszystko dość niskie, więc w teorii nie mamy na co narzekać, zwłaszcza że w ostatnich latach doszło do drobnego obniżenia opodatkowania pracy w naszym kraju.
Zmiana wysokości podatków w czasie
Ciekawostką może być dla Ciebie statystyka dotycząca zmian opodatkowania i oskładkowania w wybranych krajach świata, która wskazuje na trend obniżania podatku od pracy. Liderami obniżek klina podatkowego w ciągu ostatnich 22 lat są następujące kraje:
- Węgry, w których klin podatkowy osoby zarabiającej tamtejszą średnią krajową został obniżony z 55% w 2000 roku do 41% w roku 2022.
- Litwa, w której klin podatkowy osoby zarabiającej tamtejszą średnią krajową został obniżony z 46% w 2000 roku do 38% w roku 2022.
- Polska, w której klin podatkowy osoby zarabiającej średnią krajową został obniżony z 38% w 2000 roku do 33%
- Australia, gdzie klin podatkowy osoby zarabiającej tamtejszą średnią krajową został obniżony z 31% w 2000 roku do 27% w 2022 roku.
- Holandia, w której klin podatkowy osoby zarabiającej tamtejszą średnią krajową został obniżony z 40% w 2000 roku do 35% w roku 2022.
Podobny trend dotyczący obniżania podatków obserwujemy też w Niemczech, Norwegii, Belgii i Francji, a także pozostałych krajach naszego regionu, czyli w Czechach i Estonii.
Z powyższego można by wysnuć podejrzenia, że mimo że obniża się klin podatkowy dla zarabiających przeciętnie, to na pewno płacą za to osoby o wysokich zarobkach, dla których opodatkowanie prawdopodobnie jest podnoszone. Nic z tych rzeczy, bo dla większości z omawianych tu krajów, m.in. dla Niemiec, Węgier, Litwy czy Australii obniżeniu w ostatnich 2 dekadach uległo także pełne opodatkowanie i oskładkowanie osób zarabiających 167% średniej krajowej:
W celach referencyjnych napiszę tylko, że 2022 roku 100% średniej krajowej oznaczało w Polsce 6653,67 zł brutto, a 167% średniej krajowej – 11 111 zł brutto miesięcznie. Prawdziwa progresja podatkowa zaczyna się od dochodu w równowartości 120 tys. złotych rocznie (brutto bez składek ZUS i zdrowotnej), czyli od zarobków brutto wynoszących około 142,5 tys. złotych rocznie (brutto, wliczając w to składki ZUS i zdrowotną pracownika), a więc około 11 900 złotych brutto miesięcznie. W statystyce OECD nie łapie się zatem osoba będąca w drugim progu podatkowym, czyli taka, której dotyka prawdziwa progresja podatkowa.
Oznacza to, że statystyki podatkowe OECD dotyczą większości osób żyjących w danym kraju, ale ukrywają prawdę o polskim opodatkowaniu pracy, które drastycznie rośnie przy naprawdę wysokich zarobkach, które osiąga około 5% zatrudnionych w naszym kraju. Można więc stwierdzić, że opodatkowanie pracy dla większości naszych rodaków jest bardzo niskie, co wzbudza podejrzenie tego, że państwo „zarabia” za mało, aby zaoferować nam usługi wysokiej jakości.
Zadowolenie z usług państwowych
Skoro już wiemy, że podatki i składki, które w Polsce płacimy przy okazji pobierania wynagrodzenia, nie są w skali świata zbyt wysokie, to zastanówmy się nad jakością usług, które za nie otrzymujemy. Sektor prywatny przyzwyczaił nas do tego, że wraz z ceną usługi, rośnie jej jakość, dlatego intuicja może podpowiedzieć Ci teraz, że między poziomem podatków a jakością usług publicznych będzie pozytywna korelacja. Sprawdzimy to, począwszy od zadowolenia z ochrony zdrowia, po ocenę jakości systemu edukacji, kończąc na ocenie systemu sprawiedliwości w wybranych krajach wspólnoty OECD ze szczególnym skupieniem na Polsce.
Zadowolenie z systemu ochrony zdrowia
Każdy, kto leczy się publicznie i oczekuje na prosty zabieg już od kilku lat, wie, jak niewydolna jest polska służba zdrowia. Pierwszym związanym z nią absurdem jest to, że składki zdrowotne są dla większości z nas bezpośrednio związane z wynagrodzeniem (tak, jakby bogatsi chorowali częściej i potrzebowali intensywniejszej terapii). Drugim kuriozum jest to, że każdy widzi, jak wadliwa jest opieka zdrowotna fundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia, ale nikt (spośród rządzących) nie przychodzi z pomysłami jego uzdrowienia. W efekcie zadowolenie z systemu ochrony zdrowia obywateli jest w Polsce jedno z najniższych wśród krajów OECD, bo tylko 51% ankietowanych jest w Polsce zadowolona z publicznego systemu zdrowotnego:
W ścisłej czołówce znajdziemy Szwajcarię (92% zadowolenia), Belgię (90% zadowolenia) oraz Indonezję (86% zadowolenia) oraz Holandię i Danię. Zaskoczeniem jest to, że w top5 znajduje się Indonezja, w której liczba lekarzy na 1000 osób należy do najniższej z całego zestawienia, bo jest ich tam tylko 1,9 na 1000 obywateli. Polska pod względem liczby lekarzy nie wypada tak źle, bo 3,3 na 1000 nie odbiega znacząco od średniej dla krajów w zestawieniu wynoszącej 3,5 lekarza na 1000 osób. Państwa takie jak Meksyk (2,4 lekarza na 1000 osób) czy RPA (0,63 lekarza na 1000 osób) wypadły pod względem zadowolenia obywateli z systemu ochrony zdrowia lepiej od Polski, co z jednej strony szokuje, a z drugiej pokazuje, że wszystko jest względne.
Moją tezą jest to, że obywatele postrzegają zwłaszcza to, jak zmienia się system ochrony zdrowia, więc jeśli widzą zmiany na lepsze, to oceniają go bardziej pozytywnie niż wtedy, gdy z czasem na wizyty u lekarzy czeka się w jeszcze większych kolejkach. Korelacja między liczbą lekarzy na 1000 osób a zadowoleniem z systemu jest bardzo niewielka, więc, zamiast tego postanowiłem przyjrzeć się wydatkom na ochronę zdrowia, które w ujęciu procentowym do PKB też nie mówią zbyt wiele. Dla przykładu:
- Węgry na ochronę zdrowia przeznaczają prawie 5% PKB, ale zadowolenie z niej wynosi 44%, czyli najniżej z zestawienia 32 krajów.
- Wydatki na ochronę zdrowia stanowią 5% Polskiego PKB, a zadowolenie obywateli wynosi u nas 51%, czyli bardzo niewiele.
- Izrael przeznacza na ochronę zdrowia 5,1% PKB (czyli podobnie, jak Węgry czy Polska), a zadowolenie z tego systemu wynosi tam 75%, co plasuje go w ścisłej czołówce rankingu.
Ponownie: wszystko jest relatywne, a sam % PKB wydatków na ochronę zdrowia nie definiuje zadowolenia z systemu. Jako analityk nie tylko rynków akcji, ale też kwestii gospodarczych, poszukałem zatem korelacji zupełnie gdzie indziej. Sprawdziłem stopień zadowolenia obywateli z systemu ochrony zdrowia wobec rocznych wydatków z budżetu państwa na ten cel przeliczonych na 1 obywatela, znajdując silną dodatnią korelację między dwoma parametrami:
Wniosek jest prosty: aby system ochrony zdrowia był skuteczny, a zadowolenie obywateli danego kraju wysokie, rządzący muszą wydać na to odpowiednio wysokie środki. Trudno się dziwić, że Polacy są niezadowoleni z publicznej opieki zdrowotnej NFZ, skoro jej budżet na obywatela jest 3-krotnie niższy niż w Holandii czy w Niemczech. I nie działa tu argument za tym, że w Polsce praca jest tańsza, więc nie trzeba przeznaczać na nią równie wiele, co na Zachodzie, ponieważ nawet w Czechach na ochronę zdrowia przeznacza się o 72% więcej na obywatela niż w Polsce, dzięki czemu aż 77% Czechów (wobec 51% Polaków) jest zadowolonych z publicznej opieki zdrowotnej.
Powód, dla którego ważne są wydatki nominalne na ochronę zdrowia, a nie ich udział w PKB jest dość trywialny: lekarze należą do najlepiej wyedukowanej grupy zawodowej, dla której bariera językowa i geograficzna jest prosta do pokonania. Oznacza to, że lekarze często migrują między krajami, a konkurencyjność jest na tym rynku kluczowa, windując ich wynagrodzenia i powodując, że wyższe wydatki (nominalne) na ochronę zdrowia, ściągają do danego kraju lepszych lekarzy.
Zadowolenie z systemu edukacji
System edukacji to coś, z czym styczność mamy zwłaszcza w młodym wieku, więc dorośli mogą być do niego nieco lepiej nastawieni niż do systemu opieki zdrowotnej. Choć aż 66% Polaków jest zadowolone z publicznego systemu edukacji, to i tak plasuje nas to na 7 miejscu od końca w tym rankingu. Pewnym pocieszeniem jest to, że Amerykanie, Niemcy czy Włosi są jeszcze mniej zadowoleni z systemu edukacji, ale nie pomaga to, że (ponownie) przebijają nas kraje regionu, np. Czechy i Estonia. Nie mówiąc o Norwegii, Finlandii i Danii, w których aż 80% lub więcej obywateli uważa system edukacji za wystarczająco dobry:
Jako że w danych OECD znalazłem też informacje o udziale osób z wykształceniem wyższym w całej populacji, to postanowiłem sprawdzić, czy zadowolenie z tego systemu skorelowane jest z tym, jak bardzo wyedukowani są obywatele poszczególnych krajów. Istnieje bardzo nieznaczna korelacja między poziomem wykształcenia a zadowoleniem z systemu jako całości, ale góruję nad nią inna zależność. Jest nią oczywiście poziom wydatków z budżetu na edukację wobec PKB, który wykazuje trochę silniejszą pozytywną korelację z zadowoleniem obywateli z systemu edukacji.
Sprawdziłem, czy procentowy poziom wydatków na edukację odpowiada nominalnemu, dowiadując się, że również między nimi występuje silna korelacja. Wyjaśnić to można dość prosto: nauczyciele nie są tak mobilną i konkurencyjną grupą zawodową, jak lekarze, więc dobry polski nauczyciel będzie zainteresowany migracją do Niemiec lub Wielkiej Brytanii znacznie rzadziej niż dobry polski lekarz. Polska przeznacza na edukację (na wszystkich poziomach) niespełna 4% Produktu Krajowego Brutto, co stawia nas trochę poniżej średniej w tej grupie. W kwestii zadowolenia z systemu edukacji mogłoby być lepiej, ale jakimś pocieszeniem jest to, że znajdujemy się bardzo blisko średniej, jaką jest 70% zadowolenia obywateli danego kraju. Z Polską edukacją zatem nie jest tak źle, czego niestety nie można powiedzieć o naszym systemie wymiaru sprawiedliwości.
Zadowolenie z wymiaru sprawiedliwości
O wymiarze sprawiedliwości w Polsce można by napisać bardzo wiele, ale warto zacząć od tego, że nasi wiecznie z niczego niezadowoleni Polacy narzekają też na system sprawiedliwości. Na tle krajów OECD, w których przeciętne zadowolenie z wymiaru sprawiedliwości jest niższe od zadowolenia z systemu ochrony zdrowia oraz systemu edukacji, Polska i tak wypada tu prawie najgorzej. W raporcie „Government At A Glance” z 2023 zaprezentowano dane, z których wynika, że tylko 48% Polaków jest zadowolone z polskiego wymiaru sprawiedliwości:
Próbowałem doszukać się korelacji między poziomem wydatków na wymiar sprawiedliwości a zadowoleniem z niego, nie znajdując silnej dodatniej korelacji. Przyczyny niezadowolenia Polaków z wymiaru sprawiedliwości doszukałem się zupełnie gdzie indziej, przypadkiem natykając się na zbiór danych o tym, jak duży jest wpływ władzy na sądy w danym kraju. Tylko 48% Polaków sądzi, że w sprawach cywilnych system sądownictwa jest wolny od negatywnego wpływu rządu i rządzących, co jest trzecim najgorszym wynikiem w grupie 29 krajów. Większy wpływ władzy na system wymiaru sprawiedliwości deklarują tylko Meksykanie (40% sądzi, że sądy są wolne) i Węgrzy (tylko 35% nie widzi wpływu państwa na sądownictwo).
Wygląda więc na to, że zaufanie do wymiaru sprawiedliwości zdobywa się jego niezależnością i uczciwością, a nie samym poziomem wydatków przeznaczonych na ten cel przez poszczególne kraje. Skoro zadowolenie z poszczególnych kategorii usług mamy już omówione, to przejdźmy do ogólnego zadowolenia z tego, co dostarcza nam państwo oraz poszukania jego źródeł, oraz konsekwencji.
Obserwuj mnie na Twitterze:
Subskrybuj mój kanał YouTube:
Co wpływa na zadowolenie z usług państwowych?
Wiele osób ze środowiska wolnościowego wierzy, że niskie podatki to zamożni i szczęśliwi obywatele. Okazuje się jednak, że dane niekoniecznie potwierdzają tę „oczywistą prawdę”, pokazując, że zadowolenie budowane jest przez usługi o wysokiej jakości, a nie przez niskie podatki. Myślę, że powyższe bierze się z tego, że w naszą kapitalistyczno-socjalistyczną kulturę już na dobre wrosło spodziewane się tego, że państwo zapewni nam edukację, ochronę zdrowia oraz dostatnią emeryturę. Zacznijmy od dowodu na to, że wysokość opodatkowania i oskładkowania wynagrodzeń nijak nie wpływa na zadowolenie z usług państwowych.
Podatki a zadowolenie z państwa
Jeśli zakładałeś, że niskie podatki oznaczają zadowolonych obywateli, to możesz się teraz zdziwić. Nie istnieje żadna korelacja pomiędzy przeciętnym zadowoleniem obywateli danego kraju z usług państwowych a poziomem klina podatkowego, czyli pełnego opodatkowania wynagrodzeń w tym kraju. Prosta logika nakazywałaby sądzić, że wysokie opodatkowanie pracy, to wysoka jakość państwowych usług, za którą będzie szło zadowolenie obywateli. Okazuje się jednak, że dwie zmienne nie są praktycznie wcale związane i wysokość opodatkowania pracy nie wpływa w żaden sposób na zadowolenie z ochrony zdrowia, edukacji i wymiaru sprawiedliwości w danym kraju:
Coś, czego moim zdaniem ekonomiczni wolnościowcy nie dostrzegają, to fakt, że wraz z poziomem podatków rośnie poziom oczekiwań wobec usług państwowych w danym kraju. Szwajcarzy to najbardziej zadowolone osoby z badanej grupy pomimo tego, że łączne opodatkowanie wynagrodzeń przeciętnie zarabiającej osoby jest tam prawie najniższe z zestawienia. Wynika to z faktu, że Szwajcarzy rozumieją, że ceną za niskie podatki jest konieczność pokrywania wielu wydatków z własnej kieszeni i… po prostu nie spodziewają się po państwowym systemie zbyt wiele, dzięki czemu są z niego zadowoleni.
Coś, czego wiele osób nie dostrzega, to nieduża zależność między poziomem podatków a wpływami do budżetu danego kraju. W historycznym wpisie „Czy w Polsce można zlikwidować podatek dochodowy PIT?” przedstawiłem Krzywą Laffera oraz dowiodłem tego, że nie da się naukowo i na danych udowodnić tego, że istnieje zależność wysokości podatków z wpływami do budżetu danego kraju. Skąd więc biorą się dobrej jakości usługi państwowe? Z Produktu Krajowego Brutto, czyli wartości dodanej, którą łącznie produkują obywatele danego kraju.
PKB a zadowolenie z państwa
Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że dobrobyt obywateli wpływa na ich zadowolenie z usług publicznych. Powodów ku temu jest wiele, ale głównym z nich jest to, że mieszkańcy krajów o wysokim dobrobycie zarabiają na ogół na tyle dużo, że często nawet usług państwowych nie potrzebują, mogąc pozwolić sobie na droższe, prywatne alternatywy. Najbardziej oczywistą i najwidoczniejszą dodatnią korelacją, którą w tym wpisie przedstawię jest zależność między PKB per capita w USD, a poziomem zadowolenia z usług publicznych w danym kraju:
Oczywiście są wyjątki, do których należy np. Irlandia, których PKB per Capita jest jednak zawyżane przez „sztuczne” rezydencje podatkowe wielu przedsiębiorstw, które płacą tam podatki, ale realnie w tych krajach nie działają. Im większa jest zamożność obywateli kraju (a PKB per capita jest jej całkiem niezłym wyznacznikiem), tym większe zadowolenie z usług państwowych. Wyjątkami od tej reguły są niektóre kraje kultury anglosaskiej, czyli np. Australia i Stany Zjednoczone, których PKB per capita sugerowałoby większe zadowolenie z usług państwowych.
Polska wypada tu bardzo przeciętnie, bo przeciętne zadowolenie z usług państwowych jest tutaj wyższe niż na Litwie, na Węgrzech i na Łotwie, ale już znacznie niższe niż w Czechach, Słowenii czy w Estonii. Na pewno są aspekty, których nasi rządzący mogliby się nauczyć od pełniących rządy w Czechach lub Estonii, ale kardynalnym argumentem obrońców polskiego rządu jest to, że tamte kraje są znacznie mniejsze i mniej ludne od Polski.
Nie widzę jednak żadnej logiki w tym, że nie chcemy się uczyć i wzorować na rządzących krajami, których obywatele są z państwa bardziej zadowoleni. Wraz z poziomem zadowolenia z usług państwowych rośnie zaufanie do rządzących.
Zadowolenie a zaufanie do rządu
Drugą najlepiej widoczną korelacją jest zależność między przeciętnym zadowoleniem z usług państwowych a zaufaniem do rządu w danym kraju. W naturze ludzkiej jest brak zaufania do osób, które nie służą naszemu dobru, więc jeśli Polak zawiódł się na systemie edukacji, ochrony zdrowia czy wymiaru sprawiedliwości, to naturalnie jest też to, że nie ufa obecnej władzy. Prostą radą dla rządzących, którzy pragną, aby obywatele im ufali, jest zatem nieobiecywanie gruszek na wierzbie, a dostarczanie usług państwowych wysokiej jakości:
Polska wypada marnie pod kątem zaufania do rządu, notując jeden z najgorszych wyników z zestawienia. Wśród naszych rodaków rządowi ufa tylko około 30-35% osób, co pokrywa się mniej więcej z obecnym poparciem partii rządzącej. Niespodziewane jest to, że w niektórych krajach część obywateli ufa rządowi pomimo tego, że w wyborach głosowali oni na inną partię. Wiem, że ciężko to sobie wyobrazić, ale wyobraź sobie scenariusz, w którym wybory wygrywa opcja, której nie popierasz, a mimo wszystko jesteś zadowolony z jakości ich rządów oraz usług, które za ich kadencji oferuje państwo. Coś podobnego rozumieją Szwajcarzy, Austriacy czy Szwedzi, którzy ufają rządowi, nawet jeśli nie głosowali na polityków, którzy do nich należą.
Przejdźmy do wniosków płynących z wpisu, które dla wielu będą zaskakujące.
Podsumowanie
Podsumowując ten niezwykle ciekawy wpis, chciałbym zauważyć następujące zależności:
- Nie istnieje bezpośrednia korelacja między poziomem opodatkowania i oskładkowania wynagrodzeń, a jakością usług świadczonych przez państwo.
- Istnieje jednak wyraźna korelacja między poziomem wydatków państwa na daną dziedzinę a zadowoleniem obywateli z usług do niej należących. Przykładowo: kraj, który wydaje dużo na edukację, świadczy wysokiej jakości usługi edukacyjne, co sprawia, że obywatele są z nich zadowoleni.
- Najlepiej widoczną przyczyną zadowolenia z usług państwowych jest siła gospodarcza państwa, mierzona jego PKB na osobę.
- Za wysokiej jakości usługami państwowymi idzie zaufanie do rządzących. Prawdziwy mąż stanu będzie walczył o zadowolenie obywateli z państwa, nawet jeśli czysto politycznie i światopoglądowo nie popierają oni tez, które głosi.
Mam nadzieję, że podobnie jak ja, uznasz ten wpis za interesujący, a w komentarzach pod nim podzielisz się swoimi spostrzeżeniami o polskim systemie edukacji, ochrony zdrowia oraz wymiaru sprawiedliwości.
Zapisz się do mojego newslettera:
Wyraziłeś/-aś chęć zapisu do mojego newslettera. Teraz sprawdź swoją skrzynkę E-mail i potwierdź chęć zapisania się.
Zastrzeżenie
Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.