Jak zyskać więcej

Jak zyskać więcej? Kontroluj koszty i unikaj drogich instytucji!

Tnij koszty, gdzie tylko się da.

Od października 2019 roku, czyli miesiąca, w którym powstał mój blog, minie niedługo 5 lat, w których branża inwestycyjna w Polsce przeszła ogromną przemianę na lepsze. Oferty maklerów stają się coraz bogatsze, ETF-ów jest w ofercie coraz więcej, w kilku polskich domach maklerskich można już złożyć formularz W8-BEN, a w międzyczasie pojawiła się nawet opcja inwestowania ułamkowego. Naprawdę nie mam na co narzekać, bo konkurencja pomiędzy maklerami działającymi w Polsce jest bardzo silna, co przekłada się na lepszą ofertę dla inwestorów. W tym ogromie możliwości można się jednak pogubić, zwłaszcza kiedy twórcy, którym ufasz, polecają daną instytucję, co może aktywować u Ciebie mechanizm „dowodu społecznego”, sprawiając, że wybierzesz nieoptymalny sposób inwestowania.

Dzisiejszy wpis będzie o tym, jak zyskać więcej na inwestowaniu, ale nie w kontekście spekulacji czy wyboru odpowiedniego indeksu, ale w kontekście zrozumienia tego, że z rzeczy, na które mamy w inwestowaniu wpływ, to właśnie koszty są tymi, które powinniśmy ograniczać najbardziej. Jako wielki zwolennik inwestowania pasywnego dziwię się temu, jak wiele czasu i energii twórcy internetowi przykładają do wyboru akcji czy indeksów, a jak niewiele atencji dedykują wyborowi odpowiedniej formy inwestowania i odpowiedniego konta maklerskiego. Koszty to coś, co na ogół zmienia się dość rzadko i powoli, a zaczynając inwestowanie, znamy je, więc dosyć prosto możemy wybrać tanie konto maklerskie lub tani fundusz inwestycyjny i trzymać się ich przez lata, oszczędzając setki, tysiące, a nawet dziesiątki lub setki tysięcy złotych.

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego koszty bieżące (roczne) są w inwestowaniu pasywnym kluczowe.
  • Których kont i usług nie wybierać, aby zredukować koszty do minimum.
  • Jak (niestety) przedstawiane są oferty inwestycyjne, a jak jest naprawdę.
  • Jak zacząć mieć wpływ na to, nad czym w inwestowaniu masz niemal pełną kontrolę (koszty).

Kilka słow o polskiej branży inwestycyjnej

W prowadzeniu tej strony zawsze kieruję się jedną prostą (ale jeszcze nigdy przeze mnie niewypowiadaną) zasadą, głoszącą, że dobro czytelnika/słuchacza jest dla mnie najważniejsze. Skoro najbardziej zależy mi na tym, aby odbiorca moich treści otrzymał najrzetelniejsze materiały o inwestowaniu w polskim internecie, to nigdy nie polecam usług drogich lub niegodnych zaufania, czyli tych, z których sam nie chciałbym korzystać. Jak pewnie się domyślasz, branża finansowa / inwestycyjna nie różni się znacząco od innych branż i także tu rządzi pewien rodzaj polityki i – niestety dla nas wszystkich – są twórcy, którzy polecają konta, usługi i instytucje z niewłaściwych powodów, m.in.:

  • dlatego, że kogoś znają i lubią,
  • dlatego, że dana firma dużo płaci za promocję lub afiliację,
  • dlatego, że polecenie może otworzyć im w przyszłości jakieś „drzwi” / jakąś „furtkę”,
  • dlatego, że po prostu „nie ogarniają” i nie potrafią stworzyć prostego Excela i porównać kosztów kilku firm, wyciągając odpowiednie wnioski.

Skala przedsięwzięcia jest bardzo duża i piszę tu zarówno o domach i biurach maklerskich, jak i o fintechach oraz o klasycznych polskich funduszach inwestycyjnych, czyli TFI. Polecającymi nie są tylko blogerzy, ale też podcasterzy, youtuberzy, analitycy, publicyści, dziennikarze i może to robić tak naprawdę każdy, kto wypowiada się na tematy finansowo-ekonomiczne i zyskał w tej dziedzinie jakikolwiek autorytet.

Ze względu na to, że odrzucam 99,9% propozycji współprac (dotychczas przyjąłem jedną*), a oferty oceniam kompleksowo i zgodnie ze swoim sumieniem (często je krytykując), to wydaje mi się, że nie jestem lubiany w polskiej branży inwestycyjnej. Domyślam się, że moje wpisy mogą działać ludziom z branży na nerwy, ale widzę siebie nie jako influencera, który musi być doceniany przez wszystkich, a jako zwykłego klienta branży usług maklerskich w Polsce. Nie zmienimy polskiej oferty inwestycyjnej na lepsze, jeśli będziemy unikać prawdy i sądzę, że obowiązkiem osób publikujących treści na te tematy jest rzetelne przedstawianie kosztów inwestowania. Właśnie dlatego opiszę dziś kilka sposobów na świadome obniżenie kosztów bieżących naszego inwestowania, zaczynając od tego, dlaczego warto je ograniczać.

* Chodzi o Interactive Brokers (IBKR) – ofertę przyjąłem dlatego, że i tak miałem się sam z nimi kontaktować w sprawie chęci polecania ich konta. W innych przypadkach sam kontaktowałem się z instytucjami z pytaniem o możliwość afiliacji)

Dlaczego warto ograniczyć koszty inwestowania?

Koszty inwestowania warto ograniczyć przede wszystkim dlatego, że:

  • jest to proste, bo w internecie są rankingi kont maklerskich takie jak np. mój: Ranking kont maklerskich dla akcji i ETF-ów,
  • jest to zyskowne, bo nawet przy średniej skali inwestowania (portfel o wartości około 100 tys. złotych) może to nam oszczędzić 1000 złotych rocznie lub więcej,
  • wybierając tańszą instytucję, „głosujemy” naszymi pieniędzmi i wywieramy presję na inne firmy, zachęcając je do konkurencji cenowej, która działa na plus dla klienta.

Jednak nie wszystkie koszty inwestowania mają jednakowy wpływ na inwestycję. Choć wielu zna mnie jako „cost – killera” (zabójcę kosztów), to zauważam, że:

  • w inwestowaniu długoterminowym najgorszy jest koszt ponoszony na bieżąco i to właśnie on „zjada” nam w długim terminie najwięcej środków, więc to jego powinniśmy postarać się zredukować do minimum. W zależności od instytucji i usługi nazywa się go:
    • kosztem rocznym (fintechy),
    • opłatą depozytową (konto maklerskie),
    • kosztem bieżącym (TFI),
    • TER (Total Expense Rate) (ETF).
  • jeśli nie jesteś inwestorem aktywnym ani spekulantem, to zdecydowanie mniejszy wpływ na Twoje inwestycje będą miały koszty jednorazowe, czyli np.
    • prowizja transakcyjna (biuro/dom maklerski lub zagraniczny broker),
    • marża za przewalutowanie środków (biuro/dom maklerski lub zagraniczny broker),
    • opłata powitalna (TFI).

Choć dobrą praktyką jest redukowanie obydwu rodzajów kosztów, to wielokrotnie (m.in. we wpisie „Ile naprawdę kosztuje przepłacanie prowizji maklerskiej?„) udowadniałem, że znacznie większym problemem są koszty ponoszone okresowo, np. co roku. Właśnie dlatego skupię się w tym wpisie na kosztach rocznych, demonstrując Ci to, co niektórzy wolą przemilczeć, czyli to, jak destruktywne dla Twojego inwestowania są koszty bieżące.

Polub moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Koszty roczne przy jednorazowej inwestycji

Założę się, że prawie nikt z nas nie zainwestuje dużej kwoty jednorazowo, nie dopłacając później ani grosza, ale i tak lubię ten przykład ze względu na to, że świetnie demonstruje szkodliwe działanie kosztów bieżących w długim terminie. W interesie osób pracujących „w branży”, czyli pracowników funduszy inwestycyjnych, fintechów oraz domów i biur maklerskich jest niewspominanie o kosztach bieżących lub bagatelizowanie ich. W moim i Twoim interesie (jako klientów tych instytucji) jest redukcja kosztów bieżących/rocznych do absolutnie koniecznego minimum, a najlepiej ich niepłacenie w ogóle.

Jakby ekspert z okienka z banku powiedział Ci, że koszt to „tylko 2% rocznie”, to być może sam byś uznał, że to dość niewiele, ale jeśli złożyłbyś taki koszt procentem składanym przez 20 lat, to uzyskałbyś na tej inwestycji aż o 31% mniej od osoby, która nie płaciłaby tej opłaty. Jeśli ten „niski” koszt ponosiłbyś przez 50 lat, to skończyłbyś o ponad 60% (!!) gorzej od osoby, która uniknęłaby podobnej opłaty:

jak zyskac wiecej wplyw kosztow inwestycji na portfel inwestora jednorazowa 10 000 pln

Powyższego wykresu „nienawidzą” sprzedawcy drogich usług inwestycyjnych, bo pokazuje on całą prawdę o „nieznacznym” wpływie „małych” kosztów na wartość inwestycji w czasie. Tak naprawdę każdy koszt roczny wyższy od 0,20-0,30% (czyli mniej więcej tyle, ile wynosi obecnie przeciętny koszt popularnych europejskich ETF-ów) nie powinien być akceptowany przez inwestora długoterminowego. Przez te poglądy wiele osób z branży przyzwyczajonej do kosztów wynoszących od 1 do 5% rocznie traktuje mnie jako kosztowego fundamentalistę, ale prawda jest taka, że sami prawdopodobnie inwestują własne środki taniej, np. w o wiele tańsze ETF-y, jednocześnie publicznie chwaląc i promując rozwiązania drogie. Najwidoczniej koszty nie ciążą tak bardzo na cudzych środkach, jak na swoich, ale takie zachowanie jest moim zdaniem niedopuszczalne.

Jakiś czas temu prowadziłem dyskusję z przedstawicielem branży funduszy inwestycyjnych, który przekonywał mnie do tego, że koszty rocznie „nie wypadają tak źle” przy regularnym inwestowaniu, w którym koszt roczny „rozkłada się” na środki nieregularnie (te wpłacone najwcześniej „oberwą” najmocniej, ale te wpłacone później – najmniej). Dowiodę teraz, że niestety nie miał racji.

Koszty roczne przy regularnym inwestowaniu

Wpływ kosztów bieżących na inwestycję jest tym gorszy, im dłużej dajemy naszym środkom być „podjadanym” przez wysokie koszty. Oznacza to, że środki zainwestowane najwcześniej (np. w pierwszych miesiącach naszego inwestowania) oberwą wysokimi kosztami najbardziej. Nie oznacza to jednak tego, że regularne inwestowanie drastycznie łagodzi wpływ wysokich kosztów, ponieważ:

  • regularne inwestowanie z kosztami 2% rocznie przyniesie w 20 lat o ponad 20% mniej niż inwestowanie bez kosztów, a w 30 lat – ponad 31% mniej niż inwestowanie bezkosztowe,
  • regularne inwestowanie z kosztami 3% rocznie przyniesie po 30 latach ponad 42% mniej niż inwestowanie bez kosztów.

Chcesz stracić 50% swoich (potencjalnych, możliwych do zarobienia) pieniędzy? Powierz na 50 lat środki funduszowi o „niskich” kosztach wynoszących 2% rocznie ;).

jak zyskac wiecej wplyw kosztow inwestycji na portfel inwestora regularna 10 000 pln miesiecznie

Dla wielu z nas to abstrakcja, bo inwestowanie nawet przez 10 lat wydaje nam się ekstremalnie długim terminem, przez co sprzedawcy funduszy i usług mogą „wciskać” nam drogie usługi, które przy pewnych kosztach nawet w perspektywie 10 lat „zjadają” od 20 do 40% potencjalnego zysku (lub 10-20% zainwestowanych środków).

Przejdę do części praktycznej wpisu, w której pokażę Ci (na przykładach konkretnych usług i kont), dlaczego jestem czołowym krytykiem kosztów bieżących w polskiej sferze finansowej.

Jak zyskać więcej na inwestowaniu? Unikaj drogich usług i kont!

Czasami w życiu wysoka jakość produktu lub usługi może uzasadniać ich wyższe koszty, jednak w przypadku usług robodoradztwa, niektórych domów maklerskich oraz licznych funduszy Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych po prostu tak nie jest. To normalne, że ich usługi kosztują, ale uzasadnię zaraz, dlaczego uważam, że powinny kosztować znacznie mniej, więc wykażę teraz, jak destruktywne dla portfela inwestycyjnego są ich koszty w długim terminie. Zacznijmy od popularnego słowackiego robodoradcy, czyli od Finax.

Przypadek 1: regularne konto w Finax

Prostota jest super, ale nie powinniśmy za nią oddawać firmie 50% naszych pieniędzy przez 50 lat inwestycji. Nie trafia do mnie narracja o tym, że płacenie za automatyczne zakupu ETF-ów i ich rebalancing 1,38% rocznie jest warte świeczki, bo „jest lepsze od nieinwestowania”, podczas gdy na rynku są ETF-y pokroju Vanguard LifeStrategy oraz nowo wprowadzona przez XTB usługa „Plany Inwestycyjne”, która pozwala na takie automatyczne inwestowanie po koszcie ETF-ów. Swoją drogą – na plany inwestycyjne XTB też przyjdzie czas (na recenzję i wpis), ale jak tylko wprowadzą wersję desktopową, bo nie lubię inwestować na telefonie. Oto jak destruktywne dla portfela inwestycyjnego byłyby koszty rzędu tych, które pobiera Finax nałożone na portfel instrumentów amerykańskich w proporcji 80% akcji i 20% obligacji w okresie 50 lat:

jak zyskac wiecej koszty Finax 10 do 50 lat inwestycja jednorazowa

Powyższe dotyczy jednorazowej inwestycji, ale jako że większość z nas inwestuje regularnie, to dokonałem też symulacji dla kogoś inwestującego 1000 dolarów co miesiąc od 1972 do 2022 roku:

jak zyskac wiecej koszty Finax 10 do 50 lat inwestowanie regularne

W obydwu przypadkach koszty są znaczące, a przy regularnym inwestowaniu o tych kosztach nawet 20 lat inwestowania uszczupla portfel o prawie 15% wobec kosztu samego ETF-u, który ta usługa ma w portfelu. To, czego nie dostrzegają promotorzy takich rozwiązań to fakt, że w perspektywie czasu mówimy tu o koszcie wynoszącym nie dziesiątki, a setki tysięcy, a nawet miliony złotych. Bardzo łatwo bagatelizować to, jeśli skupi się na terminie 1, 2 czy 3 lat, ale gdy tylko zrozumiemy, jak taki koszt roczny ciąży na naszej inwestycji, to momentalnie nabierzemy chęci do nauki obsługi konta maklerskiego (czego instrukcję zostawiłem tutaj: „Kupowanie zagranicznych funduszy ETF krok po kroku„).

Przypadek 2: OIPE w Finax

Niektórzy wybaczają fintechom wysokie koszty, gdy te oferują usługi umożliwiające np. uniknięcie podatku giełdowego/Belki, jakim w przypadku Finax jest OIPE (Ogólnoeuropejski Indywidualny Produkt Emerytalny). Należy pochwalić Finax za obniżkę kosztów z typowych dla ich usług 1,2% rocznie do 0,72% rocznie (+ koszt ETF-ów), ale ten poziom kosztów i tak sprawi, że długoterminowe inwestowanie na takim OIPE może… wyjść gorzej od tańszego, samodzielnego inwestowania w ETF-y podlegającego opodatkowaniu na regularnym koncie maklerskim. Obecnie OIPE (z kosztem rocznym wynoszącym 0,72% + 0,18% rocznie, czyli 0,90% rocznie) uzasadnia swoje koszty w horyzoncie 10, 20 i 30-letnim, ale jeśli ktoś inwestowałby przez 40 lat i więcej (czyli w sumie tyle, ile inwestuje osoba rozpoczynająca w wieku 20 lat, a osiągająca wiek wypłaty OIPE w wieku 60 lat), to OIPE w Finax byłoby dla niego mniej opłacalne niż regularne konto maklerskie, korzystając z którego płaci się podatki od zysku i dywidend:

jak zyskac wiecej OIPE w Finax vs zwykle konto maklerskie

Powyższy wykres różni się od tych przedstawionych we wpisie „Czy warto założyć OIPE? Drugie IKE czy klęska unijnej legislacji?” tym, że pokazuje tu wynik każdego z kont już po podatkach (lub z ulgą podatkową w przypadku IKE i OIPE). Widać tu wyraźnie, że OIPE z kosztem rocznym na poziomie 0,9% jest przez cały okres inwestowania znacznie gorsze od IKE o koszcie 0,25% rocznie (jak ETF-y z rodziny Vanguard LifeStrategy). Ten pierwszy wniosek nie powinien nikogo dziwić, ale lekko szokujące może być to, jak wysoki koszt roczny „sprowadził” OIPE do wyniku bardzo podobnego, jak na koncie opodatkowanym podatkiem Belki i podatkiem giełdowym (od zysków kapitałowych) już po dwudziestu kilku latach inwestowania.

Po co akceptować usługę drogiego konta preferencyjnego podatkowo, jakim jest OIPE w Finax, jeśli inwestując tam w długim terminie, nie zarobimy więcej niż na regularnym (opodatkowanym) koncie maklerskim? Nie wiem, dlatego nie polecam (na razie, biorąc pod uwagę to, że na rynku nie ma dla Finax żadnej konkurencji, ponieważ żadna inna firma nie wprowadziła OIPE ani w Europie, ani w Polsce) OIPE w Finax i chcę szczerze pisać o tym, że jego koszty są zbyt wysokie, by była to gra warta świeczki.

Przypadek 3: opłata depozytowa w BM mBanku

Niezwykłe jest dla mnie to, że niektóre firmy bardzo aktywnie promują ideę inwestowania pasywnego (patrz: współorganizowane przez Biuro Maklerskie mBanku konferencje „Warsaw Passive Investment Conference”), jednocześnie wprowadzając opłaty, które sprawiają, że inwestowanie pasywne jest droższe. Piszę tu o mocno przeze mnie krytykowanej opłacie depozytowej, która wynosi 0,15% rocznie wartości aktywów zagranicznych nienotowanych na GPW kupionych przez konto maklerskie w Biurze Maklerskim mBanku, która niegdyś naliczana była dla klientów o wartości aktywów zagranicznych wyższych od 500 000 złotych, ale w czerwcu 2022 roku mBank ogłosił, że odtąd będzie pobierał ją od klientów posiadających co najmniej 10 000 złotych (czyli od prawie wszystkich). Szczegóły znajdziesz we wpisie „Podwyżka opłaty depozytowej w BM mBanku. Jak i gdzie przenieść papiery?„, który sprawił, że wielu czytelników bloga migrowało ze swoim kapitałem z BM mBanku do innych biur maklerskich.

Jak tylko dowiedziałem się o tej opłacie, to zaprzestałem polecania kont w BM mBanku i usunąłem mój link afiliacyjny do tego maklera. Wielokrotnie krytykowałem też w przestrzeni publicznej BM mBanku za tę opłatę, porównując ją nawet do podwojenia kosztu ETF-ów na koncie i nazywając to odstraszaniem od inwestowania pasywnego. Od wydania tego wpisu miałem też kilka miłych i mniej miłych wymian zdań z pracownikami BM mBanku, każdorazowo odbijając się od argumentu, że opłata jest niska i w długim terminie nie wpływa zanadto na stopę zwrotu z inwestycji. Po kilku miesiącach BM mBanku wprowadziło dodatkowo metodę na niepłacenie tej opłaty, która polega na dokonywaniu tylu transakcji, aby nasze koszty transakcyjne przekroczyły potencjalny koszt depozytu, co sprawi, że nie będziemy musieli płacić opłaty depozytowej. Sęk w tym, że inwestor pasywny nawet przy dość niewielkim kapitale wynoszącym 100 000 złotych zapłaci opłatę depozytową w BM mBanku, co sprawi, że konkurencyjne biura i domy maklerskie staną się tańsze od BM mBanku:

jak zyskac wiecej oplata depozytowa mBank porownanie 100 000 zl

Szkodliwość opłaty depozytowej polega na tym, że płacą ją Ci, którzy robią niewiele na swoich rachunkach, czyli inwestorzy pasywni. Jeśli założymy, że osoba ma zgromadzone 500 000 złotych w zagranicznych instrumentach finansowych (np. ETF-ach), to przy 6 transakcjach rocznie o wartości 10 000 złotych każda, prowadzenie konta w BM mBanku/eMaklerze będzie kilkukrotnie droższe niż w konkurencyjnym DM BOŚ lub XTB:

jak zyskac wiecej oplata depozytowa mBank porownanie 500 000 zl

Nie zrozum mnie źle, bo opłata depozytowa w wysokości 0,15% rocznie jest o wiele mniej szkodliwa dla Twojego kapitału niż inwestycja o koszcie rocznym wynoszącym 0,9% lub 1,38% rocznie (jak Finax) lub inwestycja o koszcie rocznym wynoszącym 2-5% (jak niektóre fundusze TFI). Niemniej jednak w długim terminie tracimy na tym najpierw tysiące, potem dziesiątki, a następnie setki tysięcy złotych:

jak zyskac wiecej portfel 8020 koszty depozytu mBanku 10 do 50 lat inwestycja jednorazowa

Powyższe dotyczyło inwestycji jednorazowej, a większość z nas przecież inwestuje regularnie, np. co miesiąc. Regularne inwestowanie oznacza, że w pewnym momencie zgromadzone kwoty będą (prawdopodobnie) bardzo wysokie, a wtedy opłaty depozytowe staną się równie wysokie i sprawią, że także na nich stracimy naprawdę duże pieniądze:

jak zyskac wiecej portfel 8020 koszty depozytu mBanku 10 do 50 lat inwestycja regularna

Nie miałbym na ten temat tak mocnej negatywnej opinii, gdyby nie istniało tyle kont maklerskich (polskich i zagranicznych), w których opłata depozytowa pobierana jest od dużo wyższych kwot lub w których nie jest ona pobierana w ogóle. Choć wśród polskich domów maklerskich BM mBanku jest wciąż numerem 1, to od czasu wprowadzenia tej opłaty przyrost liczby kont w tej instytucji znacznie spowolnił, co widać wyraźnie na granatowym wykresie poniżej:

jak zyskac wiecej wzrost liczby rachunkow XTB BOS mBank 2020 2024

Powyższy wykres to jedynie wzrost (lub spadek) liczby kont w danej instytucji dla każdego z ostatnich kilkunastu kwartałów (KDPW publikuje takie dane, więc bezproblemowo się do nich dostałem). Wykres jasno pokazuje, że inwestorzy mniej chętnie zakładają konta w mBanku, który w taki sposób „promuje” inwestowanie pasywne, nakładając na mniej aktywnych inwestorów dodatkowe opłaty, bez których ich konkurencja żyje i ma się dobrze. Pamiętam, że jednym z argumentów było też to, że biuro maklerskie to nie działalność charytatywna, ale pamiętajmy, że naszą rolą (jako blogerów i twórców giełdowych) jest obiektywne porównywanie ofert, w tym także kosztów inwestowania, które z perspektywy inwestora pasywnego są obecnie niekorzystne w BM mBanku.

Żeby nie było, że wszystkie 5 przypadków jest negatywne, chciałbym w 4 przypadku pochwalić inną instytucję maklerską za zmiany, których dokonuje ona na korzyść klientów.

Przypadek 4: polepszenie oferty XTB

Jak pewnie zauważyłeś, polski broker specjalizujący się w CFD, ale od kilku lat rozbudowujący swoją ofertę maklerską, prowadzi dość agresywną promocję marketingową związaną z równie agresywnym rozbudowywaniem swojej oferty dla inwestorów różnego rodzaju. Chodzi o XTB, którego konta od około 3 lat promuję na blogu, robiąc to w sposób pasywny, bo to regularna afiliacja, a nie aktywny marketing, który uprawia wielu blogerów. XTB zresztą też ma „swoje za uszami”, czego temat poruszę już za chwilę. Chciałbym jednak zacząć od zauważenia tego, że XTB ma jasny plan dotyczący rozbudowania swojej oferty i wyróżnia się ambicjami do stawania się coraz lepszym i coraz tańszym biurem maklerskim. XTB zacząłem polecać pod koniec 2020 roku, gdy jako pierwsze zaoferowało zerową prowizję od akcji i ETF-ów (do limitu 100 000 euro obrotu miesięcznie), co w kraju, w którym standardem było wtedy 19-38 zł prowizji minimalnej, było bardzo śmiałym ruchem na korzyść klienta. Był to jednak pierwszy krok ku polepszeniu oferty tego brokera, a kolejne możemy podejrzeć w prezentacji XTB, którą znalazłem w materiale SII z rozmową z prezesem spółki:

jak zyskac wiecej rozwoj oferty XTB

Zaczęło się od zerowej prowizji maklerskiej (z założeniem inwestowania w walucie instrumentu, bo marża walutowa stale jest dość wysoka i wynosi 0,5% za wymianę walut), ale XTB wprowadziło z czasem także akcje i ETF-y ułamkowe oraz tzw. plany inwestycyjne, które mają szansę na zastąpienie droższych usług robodoradztwa (bo są właściwie tym samym, tylko znacznie tańszym). Rozwój oferty XTB spowodował, że spółka zaczęła „rozpychać się” na polskim rynku usług maklerskich, na którym może w końcu prześcignąć wieloletniego lidera, jakim jest BM mBanku:

jak zyskac wiecej wzrost liczby rachunkow TOP10 biur i domow maklerskich

Może nie wszyscy, ale gołym okiem widać, że część klientów (zwłaszcza tych świadomych) „głosuje swoimi pieniędzmi” i nie chce korzystać z drogich kont maklerskich, jeśli są znacznie tańsze i lepsze alternatywy. Moim marzeniem jest to, aby w Polsce było przynajmniej 5 domów i biur maklerskich, które oferują tani handel instrumentami zagranicznymi, brak opłaty depozytowej, IKE i IKZE (ew. OIPE) oraz możliwość automatyzacji inwestowania. Kto wie, czy branża inwestycyjna w Polsce kiedykolwiek dojdzie do tego poziomu, ale jedno jest pewne: przyrost liczby klientów XTB w ostatnich kilku kwartałach budzi respekt i przyćmiewa wieloletniego lidera pod względem liczby klientów:

jak zyskac wiecej wzrost liczby rachunkow XTB BOS mBank

Prawdopodobnie słyszałeś jednak o kontrowersjach dotyczących działalności XTB i niemal 10-milionowej karze, którą KNF nałożył na brokera w 2018 roku. Wypowiem się zatem w tej sprawie jako osoba, która ma od 3 lat link polecający (afiliacyjny) do zakładania kont w XTB, ale nigdy nie miała z nimi (ani z żadnym brokerem) żadnej aktywnej współpracy. Nie znajdziesz u mnie neonów / logo XTB ani typowo sponsorowanego contentu (materiałów nagrywanych na zlecenie brokera). Gdy broker pisze o nowych usługach i „zaleca” ich promowanie, to ja nigdy nie reaguję, a wręcz odmawiam, bo nie robię niczego „pod dyktando” brokerów.

Kara została słusznie nałożona przez KNF, bo na asymetryczną dewiację w transakcjach u tego brokera były dowody. XTB i jego pracownicy faktycznie zachowywali się nie w porządku wobec swoich klientów, którzy kupowali u nich CFD (kontrakty różnicowe, zwykle na dźwigni). To ważny moment, bo asymetryczna dewiacja dotyczy sytuacji, w której to broker jest tzw. market makerem, czyli „tworzy rynek”, a więc pośredniczy w transakcjach klienta. Jeśli zakładasz konto w XTB, decydując się na handel akcjami i ETF-ami, nie ruszając nigdy ich syntetycznych produktów (typu CFD), to XTB nawet nie ma możliwości takiego oszustwa. Twoje zlecenia powinny być przekazywane bezpośrednio na giełdę i realizowane po cenach rynkowych zgodnie z arkuszem zleceń.
 
Podsumowując:
  • Tak, XTB i jego pracownicy grali (na CFD) przeciwko swoim klientom. Opóźnianie zleceń i asymetryczna dewiacja NIE jest OK. Zapłacili karę, a negatywny werdykt już zawsze będzie ciążył na ich reputacji.
  • Nie, XTB nie jest w stanie wykonać podobnego ruchu przeciw klientom handlującym akcjami i ETF-ami, gdyż na tych rynkach nie jest market makerem. Nie sądzę też, by przy tej skali działalności chciało to robić (bo mają zbyt mało do zyskania, a zbyt dużo do stracenia [reputacyjnie]), ale nawet jeśli jakiś pracownik chciałby, to po prostu nie ma technicznej możliwości do oszukania klienta w ten sposób.
We współpracy z XTB zawsze dawałem jasno do zrozumienia, że robię to, ponieważ ich oferta jest dobra (najniższe prowizje na rynku), a nie dlatego, że płacą za zakładanie kont. Jeśli w ciągu tych 3 lat zobaczyłbym czy usłyszałbym o jednym podejrzanym zdarzeniu wobec klienta kupującego aktywa bazowe (akcje, ETF), to przyjrzałbym się temu i jeśli zauważyłbym coś podejrzanego, to potencjalnie przestałbym ich polecać oraz ostrzegł przeciwko brokerowi publicznie.
 
Nie wiem, czy pamiętasz, ale gdy XTB tymczasowo przestało umieszczać transakcje zagraniczne w PIT-8C to od razu dostali ode mnie bardzo mocny negatywny feedback i na szczęście dla nas, po roku zreflektowali się i przywrócili te dane w PIT-8C.
 
Jestem tu „na posterunku”, aby monitorować brokerów (ich ofertę, podejście do klientów, uczciwość), a nie żeby być słupem ogłoszeniowym, na którym miejsce każdy broker może wykupić. Nie polecam kont drogich, ale i „szemranych” i potencjalnie nieuczciwych instytucji. XTB zapłaciło karę, (miejmy nadzieję) wyciągnęło wnioski i dla akcji i ETF-ów niczego podejrzanego od lat nie robiło, więc dałbym im kredyt zaufania, ale jednocześnie nie udawał, że nie mają takiej „bruzdy” na reputacji.
 
Uważam, że XTB robi bardzo dobrą robotę w kwestii rozwoju produktowego, jednocześnie rozumiejąc ich model biznesowy. Broker ten zarabia prawie wyłącznie na CFD, więc rozwijając ofertę dla klienta pasywnego może niejako „liczyć na to”, że klient zacznie wykorzystywać też instrumenty CFD, na czym broker wiele zarobi. XTB nie prowadzi działalności charytatywnej, więc może się zdarzyć, że podniosą w końcu swoje opłaty, co wpłynie (negatywnie) na ich pozycję w moim rankingu kont maklerskich. Należy mu się jednak pochwała za niespotykany w Polsce rozwój oferty maklerskiej również dla zwykłych inwestorów, którzy zamiast CFD wolą kupić ETF bez dźwigni i trzymać go na swoim rachunku przez wiele lat.

Przypadek 5: bardzo drogie fundusze TFI

Moja niechęć do polskiej branży funduszy inwestycyjnych nie bierze się znikąd, bo we wpisach „Czy warto inwestować w fundusze TFI? Prześwietlam polskie fundusze” oraz „Fundusze TFI kontra fundusze ETF, czyli jak przestać inwestować drogo” wykazałem, że pomimo wysokich opłat, nie osiągają one na ogół satysfakcjonujących wyników inwestycyjnych. Piąty przypadek w tym wpisie dotyczył będzie niedawno przyznanych nagród Parkietu nazwanych „Złote Portfele”, którymi corocznie honorowane są najlepsze według kapituły polskie fundusze inwestycyjne. Nie musiałem długo analizować tegorocznych zwycięzców, by w 3 „pierwszych z brzegu” kategoriach znaleźć pewne kurioza.

jak zyskac wiecej TFI zlote portfele laureaci

Zacznijmy od zwycięzcy w kategorii „Fundusz Rynku Surowców”, którym w tym roku został fundusz Generali Złota o koszcie rocznym 3,24% (!) – tutaj KIID z dowodem na tak wysokie koszty bieżące tego funduszu. Jego wyniki są o ok. 5 p.p. gorsze od popularnego ETF-u na złoto IGLN (iShares Physical Gold ETC), który polski inwestor mógłby prosto kupić przez praktycznie każde konto maklerskie oferujące dostęp do zagranicznych ETF-ów:

jak zyskac wiecej TFI 1 fundusz rynku surowcow 2023 12 miesiecy

Najgorsze w tej nominacji nie jest to, że wyniki funduszu zostały tak mocno pobite przez „pierwszy lepszy ETF/ETC”, a to, że w składzie Generali Złoto znajdują się głównie… inne fundusze na ten szlachetny kruszec (w tym ETF-y, tutaj znajdziesz podsumowanie składników tego funduszu)! Aby wygrać konkurs wśród polskich funduszy inwestycyjnych, wystarczy wybrać kilka ETF-ów, opakować je w jeden fundusz, dorzucić 3,24% kosztów rocznie i – voilà! – zwycięstwo murowane. W długim terminie fundusz ten znacząco przegrywa z ETF-em IGLN, co jeszcze bardziej powinno zniechęcać do inwestowania weń:

jak zyskac wiecej TFI 1 fundusz rynku surowcow 2023 10 lat

Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby zagraniczne ETF-y były dopuszczone do konkurencji Parkietu i też mogłyby wygrywać „Złote Portfele”! Piszę to nieco prześmiewczo, ale jest to niestety symptom wieloletniego przedkładania interesów funduszy ponad interesy nieświadomych wysokich kosztów klientów, którzy w tym funduszu ulokowali (na 03.2024) aż 150 mln złotych.

Nie lepiej jest w przypadku zwycięzcy w kategorii „Fundusz Polskich Papierów Dłużnych”, którym został fundusz Rockbridge Obligacji Krótkoterminowych znany wcześniej jako niesławny Rockbridge Lokata Plus. Ten fundusz był swego czasu w świecie polskich finansów bardzo głośny, bo artykuły na jego temat ukazały się między innymi na analizy.pl, Puls Biznesu, FXMAG i Dziennik Gazeta Prawna, za co zresztą dostał karę od samego KNF. Za co został ukarany? To proste: nazywając się „Lokata Plus” (co sugeruje bezpieczeństwo i niewielką zmienność) jego zarządzający postanowili zagrać na wysokiej dźwigni, aby maksymalnie wykorzystać efekt potencjalnego spadku rentowności polskich obligacji stałoprocentowych.

Prostym językiem: spekulowali oni na dźwigni (co swego czasu dokładnie opisałem w poście na Facebooku), tracąc w ciągu miesiąca 29% wartości, podczas gdy indeks TBSP stracił w tym samym okresie około 4%. Jak zauważysz na wykresie, w końcu „odkuli się”, bo obligacje zaczęły drożeć, więc dzięki dźwigni nie dość, że wyszli z dołka, to jeszcze pokonali stopą zwrotu inne fundusze, ale moim skromnym zdaniem nie powinni nazywać się „Lokata Plus” i operować na tak wielkiej dźwigni, bo po prostu wprowadza to w błąd:

jak zyskac wiecej TFI 2 fundusz polskich papierow dluznych

Problem zauważyło wiele mediów finansowych, w tym opisujące branżę TFI analizy.pl, które w październiku 2022 zawiesiły wydawanie ratingu dla tego funduszu:

jak zyskac wiecej TFI 2 fundusz polskich papierow dluznych zawieszenie ratingu analizy pl

Historia skończyła się nałożeniem na Rockbridge TFI kary przez KNF w wysokości 600 tys. złotych, ale nie przeszkodziło to prowadzącym na zmianę nazwy na „Rockbridge Obligacji Krótkoterminowych” i zwycięstwo w kategorii „Fundusz Polskich Papierów Dłużnych” konkursu „Złotych Portfeli”. Niezależnie czy wierzysz w drugą szansę, myślę, że taki fundusz nie powinien już nigdy wygrać nagrody, co zresztą zrobił również dzięki dźwigni, która podkręciła jego wyniki na tle konkurencji. Jestem ciekaw Twojego komentarza na ten temat.

Trzecim z funduszy jest zwycięzca w kategorii „Fundusz Akcji Zagranicznych”, jakim jest fundusz „InPZU Akcje Sektora Informatycznego”. O rodzinie funduszy indeksowych InPZU pisałem już we wpisie „Fundusze pasywne InPZU – konkurencja dla ETF-ów czy nic ciekawego?„, uważając je za krok w dobrą (pasywną) stronę, jednak przy nieco zbyt dużych opłatach rocznych. Wygrana tego funduszu nie jest sama w sobie w ogóle kontrowersyjna, ale zastanówmy się, co oznacza dla pozostałych kilkudziesięciu funduszy TFI inwestujących w akcje zagraniczne. InPZU akcji zagranicznych to fundusz indeksowy oparty na indeksie MSCI World Information Technology i w ostatnich 12 miesiącach przegrał (ignorując wpływ kursów walutowych) z prostym ETF-em o tym samym benchmarku:

jak zyskac wiecej TFI 3 fundusz akcji zagranicznych

Jego wygrana oznacza, że żaden wśród polskich funduszy akcji zagranicznych nie pobił prostego indeksu, który naśladuje wiele popularnych ETF-ów. Raz jeszcze: gdyby tylko dopuścić ETF-y do tej konkurencji, to myślę, że absolutnie zdominowałyby większość kategorii. Prowadzących fundusze InPZU pozdrawiam, bo i tak robią bardzo dobrą robotę, próbując promować inwestowanie indeksowe w bardzo hermetycznej i konserwatywnej branży polskich funduszy inwestycyjnych.

Gdy interes klienta nie jest interesem sprzedawcy danej usługi

Oto jak mógłbym podsumować wszystkie 5 studiów przypadku:

  • to oczywiste, że branża inwestycyjna chce zarobić jak najwięcej. Normalne jest więc to, że pobiera ona za swoje usługi opłaty,
  • problemem staje się natomiast koncentracja na wynikach i nietransparentne i zwodnicze prezentowanie swojej oferty, np. ukrywając wpływ kosztów na wieloletni wynik inwestycji,
  • nie mówiąc o opakowywaniu czegoś taniego (ETF-ów) w „worek kosztujący 3% rocznie” i wygrywaniu konkursu wśród konkurencyjnych TFI,
  • polska branża inwestycyjna ma przed sobą długą drogę do pełnego ucywilizowania się i zrozumienia, że jeśli nie polepszą swojej oferty, to inni „gracze”, którzy rozumieją interes klienta po prostu przejmą większość ich rynku (w czym bardzo chętnie ich wesprę).

Niestety w utrzymywaniu status quo i wspieraniu establishmentu (drogich TFI, niektórych drogich fintechów oraz silnych w branży domów i biur maklerskich) pomagają niektórzy twórcy, dziennikarze i publicyści, którzy przedkładają swoje dobro ponad dobro odbiorcy swoich treści. Sprawia to, że branżę inwestycyjną w Polsce można widzieć jak takich sprzedawców aut używanych, którzy wspominają tylko o silnych stronach swoich ofert:

jak zyskac wiecej budzet marketingowy TFI robodoradcow a ETFy

Bardzo się cieszę, że wśród blogerów są też tacy, którzy aktywnie promują inwestowanie pasywne i nie boją się wprost powiedzieć, że samodzielne inwestowanie w ETF-y jest znacznie lepszą i tańszą opcją od przepłacania za to samo w droższych instytucjach finansowych. Na koniec kilka słów prawdy o moim krytykanctwie.

Mateusz, przestań wszystkich krytykować!

Z wielu źródeł (branżowych) wiem, że niektóre ważne osoby w polskich finansach z jednej strony doceniają moją działalność edukacyjną, a z drugiej uważają, że jestem nadmiernym krytykiem i zbytnio skupiam się na kosztach inwestowania. Zdziwię Was teraz, bo mam też kilka pozytywnych słów do branży inwestycyjnej w Polsce!

  • Po pierwsze: robodoradcy typu Finax czy Portu robią dobrą robotę w kwestii popularyzacji inwestowania wśród zupełnie zielonych i osób, które mają dreszcze na dźwięk słów „konto maklerskie”. Po prostu nie sądzę, że ktokolwiek powinien inwestować przez robodoradcę, nie rozumiejąc kwestii ryzyka i zmienności rynku akcji, a takie osoby mogłyby spokojnie nauczyć się obsługi konta maklerskiego i zainwestować znacznie taniej.
  • Po drugie: domy maklerskie typu BM mBanku, DM BOŚ i XTB robią dobrą robotę w kwestii popularyzacji inwestowania pasywnego (patrz: wspomniana wcześniej konferencja i wiele innych), ale nie zapominajmy, że ich intencją jest powiększenie bazy klientów. Naszym celem powinna być ewaluacja ofert i wybieranie najkorzystniejszych z nich, aby wspierać maklerów, próbujących oferować tanie usługi i karać tych, którzy wprowadzają destruktywne dla inwestorów pasywnych opłaty.
  • Po trzecie: fundusze TFI i niektórzy ich zarządzający robią dobrą robotę w kwestii popularyzacji inwestowania ogółem (patrz: ich udział w konferencjach i troska o koszty – nie wszystkie TFI są bardzo drogie). Pamiętajmy jednak, by jako klienci głosować swoimi pieniędzmi i nie zasilać kapitałem funduszy drogich lub takich o niejasnej i zmiennej polityce inwestycyjnej, bo wspieramy tym liczne patologie i sytuacje, które nie powinny mieć miejsca, a nie profesjonalistów, którzy zasługują na nasze zaufanie i wsparcie.

Mam nadzieję, że opisane tu przypadki Cię zainteresowały oraz skłoniły do refleksji. Przejdźmy do podsumowania wpisu.

Obserwuj mnie na Twitterze:

Subskrybuj mój kanał YouTube:

Podsumowanie

Choć często zdarza mi się pisać o kosztach, to dotychczas brakowało mi jednego wpisu, w którym poruszyłbym temat nie tylko wysokich kosztów inwestowania w Polsce, ale też innych anomalii i patologii związanych z polską branżą inwestycyjną. Jest to hermetyczny świat, w którym tzw. kolesiostwo jest na porządku dziennym, a ludzie często wspierają się nawzajem, sądząc, że klient będzie zbyt głupi albo zbyt leniwy, aby samodzielnie zauważyć, że oferta jest niewiele warta. Nie dziwi mnie wobec tego fakt, że w branży prawie nikt nie wspiera mojej działalności ani nie poleca moich treści (i jest to dla mnie OK, bo dzięki temu przynajmniej mogę pisać, co chcę).

Słowem zakończenia, nie zdziw się, jeśli w przyszłości nie zobaczysz mnie na niektórych konferencjach, bo mój brak udziału może wynikać z tego, że albo w ogóle nie dostałem na nie zaproszenia, albo z tego, że odmówiłem z uwagi na niechęć do bycia kojarzonym z daną instytucją. Bardzo trudno zachować pełną niezależność i dobrze mi z podejściem, jakie mam, mimo że co rusz słyszę (bezpośrednią lub pośrednią) krytykę i oskarżenia na temat tego, że „kupiła mnie” jakaś firma i dlatego krytykuję inną. Nic bardziej mylnego, co udowodnię tym, że w przyszłości zerwę dowolną afiliację, jeśli oferta danego brokera przestanie być bardzo dobra lub wręcz najlepsza na rynku.

Dzięki za doczytanie do końca i do zobaczenia w sekcji komentarzy pod wpisem.

Zapisz się do mojego newslettera:

.
Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.

4.8 100 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

404 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze