You are currently viewing W co inwestować w 4 kwartale 2025 roku? Akcje znów drogie? Tylko gdzie są alternatywy?

W co inwestować w 4 kwartale 2025 roku? Akcje znów drogie? Tylko gdzie są alternatywy?

Wpisy "w co inwestować" znów co kwartał!

Na początku dobra nowina związana z organizacją mojego bloga. Zauważyłem, że wpisy z cyklu „w co inwestować” cieszą się dużą popularnością i są pod nimi liczne ciekawe dyskusje, więc pod poprzednim wpisem tego typu zadałem czytelnikom pytanie o częstotliwość ich publikacji. Jako że aż 814 z 1104 osób (73,7%) odpowiedziało, że według nich powinienem je wydawać co kwartał, to od teraz będę publikował je co 3, a nie co 6 miesięcy, zastrzegając, że wyniki swojego portfela będę omawiał tylko 2 razy w roku, czyli w czerwcu i grudniu. W marcu i wrześniu (czyli m.in. w tym wpisie) skupię się na omówieniu sytuacji na rynkach finansowych i tym, co mogą przynieść kolejne miesiące na giełdzie.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku wpisy portfelowe co kwartal

Wracając do ankiety, to cieszy mnie również to, że tylko 9 z 1104 osób odpowiedziało „nie wydawaj ich wcale”, bo to znak, że warto je dalej wydawać. Bez zbędnego przedłużania, zacznę od tego, w co inwestować w 4 kwartale 2025 roku w kontekście dużej niepewności po wielu latach znacznych wzrostów cen akcji.

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • W co inwestować w 4 kwartale 2025 roku i dlaczego.
  • Czy rynki akcji są obecnie drogie.
  • Czy są jakieś tanie segmenty giełdy akcji.
  • Jaki indeks akcji obecnie wybrać.
  • Ile musiałbyś teraz stracić (w zależności od daty zakupu indeksu), by wyjść na 0 lub -50%.
  • Co z inflacją i rynkiem obligacji w drugiej połowie 2025 roku.
  • Jeśli nie akcje, to co? Omówienie złota, kryptowalut, surowców i alternatyw.

Giełda akcji pod koniec 2025 roku

Rynek akcji to coś, co można omawiać dosłownie codziennie (są zresztą ludzie zajmujący się tym), ale dla typowego inwestora długoterminowego porządne omówienie cen i wycen raz na 3 miesiące powinno być zdecydowanie wystarczające. Dlatego w tej części zajmę się poszukiwaniem odpowiedzi na pytania:

  • Czy wszystkie rynki finansowe przeżyły jednakowe wzrosty cen akcji w ostatnich latach?
  • Czy świat dzieli się jeszcze na drogie i tanie rynki finansowe?
  • Czy wzrosty wyników spółek wyjaśniają tak duże wzrosty cen akcji w ostatnich latach?
  • Czy na drogich rynkach są jeszcze jakieś tanie sektory gospodarki do zainwestowania?

No i najważniejsze, czyli warszawska GPW jako perełka wśród światowych rynków finansowych 2025 roku. Zaczniemy od omówienia stóp zwrotu z akcji od stycznia do września 2025 roku, które, choć dość imponujące, to w swojej strukturze nijak nie przypominają rozkładu stóp zwrotu z ostatnich kilku lat.

Obserwuj moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Ile dały zarobić akcje w 2025 roku?

Jak często trafiamy na lata, w których rynki finansowe w USA radzą sobie gorzej od swojej zagranicznej konkurencji? Dość rzadko, o czym świadczy choćby to, że od 2017 roku mieliśmy poza 2025 tylko 1 rok (2020), w którym indeks globalny MSCI ACWI pobił amerykański S&P 500. Oczywiście nie wiemy, jak skończy się 2025, ale na razie wygląda na to, że USA dostały po fenomenalnych 2023 i 2024 trochę zadyszki i ustępują miejsca innym rynkom finansowym świata, w tym zapomnianym i zakurzonym już trochę rynkom wschodzącym. 

Ale skupmy się na chwilę na całej tabeli, która aż „krzyczy” o tym, że od 2017 do września 2025 roku (czyli przez 8 lat i 8 miesięcy) osoba wybierająca jeden z prostszych i bardziej zdywersyfikowanych indeksów akcji pomnożyłaby swój zainwestowany kapitał ponad 2,6-krotnie. 

  • Wybierający w 2017 roku ETF na globalny MSCI ACWI każdego zainwestowanego dolara zmieniłby (nominalnie) w 2,64 dolarów, co odpowiada średniej rocznej stopie zwrotu (CAGR) 11,7%.
  • Wybierający w 2017 roku ETF na rynki rozwinięte MSCI World każdego zainwestowanego dolara zmieniłby (nominalnie) w 2,76 dolarów, co odpowiada średniej rocznej stopie zwrotu (CAGR) 12,2%.

Są to wyniki fenomenalne, bo nawet biorąc pod uwagę amerykańską inflację MSCI ACWI dał w 2017 latach realnie około +8,1% rocznie, a MSCI World około +8,6% rocznie. Fenomenalne, niemal niespotykane wcześniej, prawdopodobnie trudne do powtórzenia i – co najważniejsze – zawdzięczane głównie akcjom z USA, które od badanego tu 2017 roku po prostu zdominowały swoimi wynikami resztę indeksów akcji.

  • Wybierający w 2017 roku ETF na amerykański S&P 500 każdego zainwestowanego dolara zmieniłby w (nominalnie) w 3,06 dolarów, co odpowiada średniej rocznej stopie zwrotu (CAGR) 13,6%.
  • Wybierający w 2017 roku ETF na amerykańskich innowatorów NASDAQ 100 każdego zainwestowanego dolara zmieniłby (nominalnie) w 5,23 dolarów, co odpowiada średniej rocznej stopie zwrotu (CAGR) 20,7% (tak, średnio prawie dwadzieścia jeden procent rocznie).

Uwzględniając amerykańską inflację w tym okresie, S&P 500 z dywidendami przyniósłby realnie +9,9% rocznie, a NASDAQ 100 z dywidendami aż +16,8% ponad inflację. Biorąc to pod uwagę, chyba nikt nie napiszę, że nie żyjemy obecnie w ciekawych (pod kątem rynków akcji) czasach, w których nowi inwestorzy zwykli przyzwyczaić się do kolosalnych stóp zwrotu i nie przeżywając dotychczas (zresztą od 2008 roku, czyli od 17 lat) żadnego poważniejszego krachu na giełdzie w większości mogą po prostu zakładać, że już tak będzie „i już”. Jestem tu, żeby przypomnieć, że wcale nie musi tak być (dalej) i dlatego warto poszerzyć nieco swoje horyzonty, przyglądając się także stopom zwrotu akcji z innych rynków finansowych niż USA oraz umieszczając to w kontekście ich obecnych wycen, czyli tego, czy są drogie, czy tanie.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku stopy zwrotu indeksow akcji 2025

Teraz wróćmy na chwilę do szarej rzeczywistości, w której lokalni inwestorzy często uprawiają tzw. home bias, inwestując swoje pieniądze w zbyt dużo akcji z własnego kraju. Zakładając, że obywatele tych państw od 2017 roku zainwestowaliby 100% środków w indeksy akcji notowanych wyłącznie we własnych krajach, ich średnie roczne stopy zwrotu w USD wynosiłyby nie ponad 11% rocznie, a:

  • dla Chińczyka (MSCI China) +5,2% rocznie (realnie +1,8% rocznie),
  • dla Brytyjczyka (FTSE 100) +6,4% rocznie (realnie +3% rocznie) [„bloody hell”],
  • dla Japończyka (MSCI Japan) +6,9% rocznie (realnie +3,5% rocznie),
  • dla Niemca (DAX) +8,5% rocznie (realnie +5,5% rocznie),
  • wreszcie dla Polaka (WIG) +10,2% rocznie (realnie +6,7% rocznie) i gdyby nie 2025 do tej pory, to byłoby (do końca 2024) znacznie gorzej, bo +5,8% rocznie, realnie tylko niewiele ponad +2,5% rocznie.

Podkreślam, że sprowadziłem to do wspólnego mianownika (USD), co oddaje liczby z powyższej tabeli. Stopy zwrotu w walutach lokalnych każdego kraju z pewnością się różnią i mogą wyglądać lepiej lub gorzej, ale obiektywnie najlepiej na swoich inwestycjach indeksowych wyszliby w ostatnich niespełna 9 latach inwestorzy amerykańscy i globalni, przy czym wyniki tych drugich pchały do góry głównie spółki z USA. 

Wielokrotnie pisałem o tym tutaj, na blogu o oszczędzaniu i inwestowaniu inwestomat.eu jako o argumencie „za” inwestowaniem w zdywersyfikowane indeksy globalne właśnie to, że ze względu na ich ważenie kapitalizacją rządzą w nich lider lub liderzy wzrostów. Sprawiało to w przeszłości, że mogliśmy niczego nie wiedzieć o giełdzie i rynkach finansowych, a i tak na nich całkiem nieźle (czyli na ogół przeciętnie) zyskiwać. Jednak czy warto inwestować zupełnie „na ślepo”, kompletnie nie rozumiejąc przedmiotu inwestycji i tego, jakie wiążą się z nim ryzyka, w tym także ryzyko wysokiej wyceny? Nie sądzę, dlatego teraz wypowiem się na temat obecnych wycen głównych indeksów giełdowych.

Czy akcje są drogie przed 4 kwartałem 2025?

To pytanie zadaję sobie przy pisaniu każdego wpisu portfelowego (tu lista wszystkich dotychczasowych) i tym razem odpowiedź może być tylko jedna: tak, na tle ostatnich kilku lat po prostu jest drogo i to bezdyskusyjnie, bo od dawna nie mogłem tu napisać, że nawet globalny indeks MSCI ACWI (i jego odpowiednik FTSE All-World) nie były dawno tak drogie. Wycena wyprzedzająca MSCI ACWI, czyli to, ile obecnie płacimy za przyszłe, prognozowane wyniki spółek notowanych w tym indeksie sięga prawie 20-krotności ich prognozowanych zysków, czego nie widzieliśmy od grudnia 2020 roku. Indeks akcji notowanych w USA notuje poziom wyprzedzającej wyceny w okolicy 23, czyli o 1 więcej niż w grudniu 2020 roku, gdy wiele osób wieszczyło bańkę/kryzys, co skończyło się zresztą dużą korektą i ochłodzeniem na rynkach, ale dopiero w 2022 roku, po którym rynki wróciły do wzrostów trwających już od 3 lat, co pokazałem przed chwilą.

Z perspektywy wyceny wyprzedzającej, czyli tego, ile płacimy za przyszłe zyski spółek notowanych na różnych parkietach, świat dalej dzieli się na 2 prędkości, tylko obecnie nie są to rynki tanie i przeciętnie wyceniane, a rynki przeciętnie wyceniane i rynki drogie. No, może poza Polską (i kilkoma innymi, których nie umieściłem w poniższej tabeli), która dalej prezentuje się na tle konkurentów dość tanio (i to mimo ogromnego wzrostu cen akcji w 2025 roku). Do rynków drogich należą niezmiennie m.in. USA, Kanada i Indie, a do tych wycenianych przeciętnie np. cała Strefa Euro (EMU), Wielka Brytania oraz Chiny. Pozostała niesklasyfikowana Japonia jest gdzieś pomiędzy tymi dwiema kategoriami.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku wyceny indeksow akcji 2025

To może być dobry czas na odświeżenie trochę historii wycen indeksu globalnego i indeksu USA, bo doda to bieżącej sytuacji kilku ciekawych wniosków. Czy wiesz, że w kwestii wyceny między 2000 a 2011 rokiem USA i indeks globalny (którego spółki amerykańskie stanowiły wtedy około 45-50%, a nie 65% jak teraz) były bardzo podobne, a większe, trwające od dekady rozerwanie wycen nastąpiło dopiero po 2015 roku? Indeksy są od siebie bardzo zależne, więc wycena USA siłą rzeczy „ciągnie w górę” wycenę indeksu globalnego, co sprawia, że inwestor wybierający indeks globalny faktycznie ponosi ryzyko spadków podobne (ale nie takie samo), co inwestor wybierający wyłącznie spółki amerykańskie.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku Wyprzedzajaca Cena do Zysku USA vs swiat

No to teraz podstawowe pytanie, które zadają sobie od kilku lat polscy inwestorzy: po co mam nadmiernie dywersyfikować, skoro USA przynosiły w ostatnich latach lepsze wyniki, a indeks globalny jest nimi tak „obciążony”, że w przypadku kryzysu i tak spadną obydwa indeksy? 

Jaki indeks akcji wybrać? Co lepsze - MSCI ACWI, MSCI World, S&P 500? A może NASDAQ 100?

Podstawowe pytania, które należy sobie zadać przed wyborem odpowiedniego indeksu akcji dla ETF-u akcyjnego do swojego portfela brzmią:

  • Czy mam czas na bieżące śledzenie zagadnień ekonomicznych i geopolitycznych?
  • Czy mając ten czas, potrafię zinterpretować, jak te wydarzenia przełożą się na przyszłość gospodarek wybranych krajów?
  • Czy interpretując skutecznie rozwój gospodarczy państw jestem w stanie przewidzieć również ich rozwój w kontekście giełdy i spółek giełdowych?

Dobrze się teraz zastanów nad odpowiedziami, a potem przeczytaj kolejne mini-sekcje tego podrozdziału.

Kto powinien inwestować w NASDAQ 100?

Jeśli odpowiedzi na te 3 pytania brzmią dla Ciebie „tak, tak, tak” i jesteś o tym przekonany, to nic nie stoi na przeszkodzie, byś wybrał indeks mało zdywersyfikowany, np. technologiczny NASDAQ 100 (lub dowolny inny wąski indeks krajowy/regionalny/tematyczny). Jeśli zakładasz, że skoro NASDAQ 100 rósł bardziej niż indeksy zdywersyfikowane (to i może będzie rósł bardziej od nich), a w razie kryzysu i tak spadnie podobnie (choć to śmiałe założenie, bo może spaść znacznie bardziej), to nic nie stoi na przeszkodzie, by w niego inwestować, pamiętając, że ryzyko jest odpowiednio większe (bardziej skoncentrowane) niż dla S&P 500, MSCI World czy MSCI ACWI.

I nie mówię tu o ryzyku zmienności, a o ryzyku tego, że stawiasz na niewłaściwego konia lub w niewłaściwej gonitwie. NASDAQ 100 to wszak tylko innowatorzy z USA, którzy faktycznie mają za sobą (i być może przed sobą) świetne lata, ale nie jest to indeks zdywersyfikowany ani geograficznie (prawie wszystkie spółki działają w USA, generując tam ponad połowę przychodów), ani sektorowo (63% to spółki technologiczne).

Kto powinien inwestować w MSCI World lub MSCI ACWI?

Jeśli odpowiedź na przynajmniej 1 z wcześniej postawionych pytań brzmi „nie”, to jest to znak, że raczej powinieneś wybrać bardziej zdywersyfikowany indeks akcji, np. MSCI World na rynki rozwinięte lub MSCI ACWI na cały światInwestorzy od lat spierają się o to, czy lokować swoje środki tylko na rynkach rozwiniętych, czy także na rynkach wschodzących (MSCI Emerging Markets), wybierając MSCI ACWI zamiast MSCI World a w decyzji z pomocą przyjdzie im mój wpis „Czy warto inwestować w rynki wschodzące? Cykle EM/DM i przeważanie EM„. Wybór indeksu globalnego lub indeksu spółek z rynków rozwiniętych jest nie tyle ubezpieczeniem od kryzysu/spadków (bo przed tym Cię nie ochroni), ile ubezpieczeniem przed koniecznością aktywnego śledzenia rynków finansowych i zastanawiania się, jeśli USA spadnie z piedestału, to który z krajów zastąpi je w roli giełdowego i gospodarczego lidera na świecie.

Jeśli chcesz inwestować długoterminowo, czyli przynajmniej przez 25 lat (a myślę, że większość czytelników mojego bloga stawia przed sobą taki cel), a nie masz pasji do śledzenia gospodarek i rynków akcji, to wybór indeksu zdywersyfikowanego geograficznie będzie „ubezpieczeniem przed ignorancją”, dzięki któremu i tak będziesz miał zawsze najwięcej tego, co stanowi największą siłę giełdową świata (bo tak działa ważenie kapitalizacją indeksów).

Kto powinien inwestować w S&P 500?

Dla kogo zostaje więc popularny indeks 500 największych spółek notowanych w USA, czyli S&P 500? Popularny staje się pogląd, że S&P 500 jest wystarczająco zdywersyfikowany i wystarczająco „globalny”, by uznać go za indeks zdywersyfikowany i inwestować weń zamiast MSCI World lub MSCI ACWI (lub ich odpowiedników FTSE All-World i FTSE Developed World). Jako argumentacji używa się często tego, że i tak duża część przychodów spółek notowanych w S&P 500 pochodzi spoza USA (obecnie jest to około 30%), co sprawia, że jest to w pewnym sensie indeks o globalnej ekspozycji.

Jednak nie podzielam sposobu interpretacji „globalności” indeksu pod kątem tego, skąd pochodzą przychody jego spółek, bo idąc tym tokiem rozumowania dojdziemy do wniosku, że indeks MSCI Taiwan (przez to, że ponad połowę stanowi tam gigant półprzewodników Taiwan Semiconductors) jest indeksem bardziej amerykańskim od S&P 500/MSCI USA. Zresztą MSCI przygotowało świetną analizę na temat źródła pochodzenia przychodów spółek z indeksów, z której pozwolę tu sobie wkleić slajd i najważniejsze wnioski:

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku zrodla przychodow indeksow

  • Mimo że Ameryka Północna ma dużą wagę w indeksie globalnym MSCI ACWI (w chwili wydania artykułu [2020] było to 60%, a obecnie 65%), firmy wchodzące w jego skład generowały w 2020 roku tylko około 30% swoich przychodów na tym rynku. 
  • Przykładowo, rynki wschodzące, stanowiące jedynie 12% kapitalizacji MSCI ACWI, odpowiadają za 42% globalnych przychodów spółek w tym indeksie. Wzrost gospodarek wschodzących był wyraźnie szybszy niż rozwiniętych (ok. 3% rocznie przez ostatnie 20 lat).
  • Firmy europejskie charakteryzują się większą dywersyfikacją geograficzną przychodów (około 55% przychodów poza Europą), podczas gdy amerykańskie przedsiębiorstwa mocno skupiają się na rynku krajowym (około 70% przychodów w USA).
  • Analiza sektorowa pokazuje, że sektory takie jak opieka zdrowotna i technologia w Europie generują większość przychodów poza regionem, podczas gdy średnio sektory w Ameryce Północnej wykazują dominację przychodów krajowych (poza sektorem technologii).
  • Portfele skupione na firmach generujących głównie przychody krajowe radziły sobie gorzej niż portfele zorientowane na firmy o zdywersyfikowanych źródłach przychodów – odpowiednio o około 1,7% (USA) i 2,8% (Europa) rocznie.

Wygląda więc na to, że omijanie spółek europejskich nie sprzyja „globalności” czerpania zysków w swoim portfelu, a same spółki notowane w USA nie sprawiają, że prowadzimy portfel globalny. Jednocześnie zakup indeksu akcji z 1 z rynków wschodzących, którego spółki sprzedają towary i usługi głównie do USA nie czyni nas inwestującymi w Ameryce. Słowem: to nie tak proste, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, więc S&P 500 pozostaje po prostu największym składnikiem MSCI ACWI i MSCI World, ale nijak nie zastępuje ich pod kątem „globalności” wyboru indeksu akcji.

Szczypta humoru - NASDAQ 100 bardziej "globalny" od S&P 500

Na koniec tego wywodu wkleję tylko obrazek „dowodzący” tego, że NASDAQ 100 jest bardziej globalny (sprzedaje więcej poza USA) niż S&P 500. 

  • Posiadający w składzie 500 największych spółek notowanych w USA S&P 500 uzyskuje około 30% przychodów poza USA.
  • Posiadający w składzie 100 największych innowatorów (głównie spółki technologiczne) notowanych w USA NASDAQ 100 uzyskuje około 49% przychodów poza USA. 

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku NASDAQ 100 bardziej globalny od SP 500

Po tym wniosku zdziwię się, jeśli wszyscy nie wymienią ETF-ów akcyjnych w swoich portfelach na NASDAQ 100. Pozostaje pytanie, czemu by nie iść na całość i nie wybrać MAGS, posiadającego w równych wagach Magfinicient 7, czyli 7 największych obecnie spółek w USA.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku Czemu nie MAGS

Największe spółki będą rotować, więc nie jest powiedziane, że obecne MAGS będzie miało ten sam skład, co MAGS za 10-20 lat (wręcz prawie na pewno nie będą to identyczne spółki). Do tego jest to giełda, a giełda nie jest prosta, więc nie ma gwarancji, że przeszli zwycięzcy będą przyszłymi. ETF MAGS daje Ci ekspozycję na przeszłych/obecnych liderów, a nie przyszłych, o czym należy pamiętać, decydując się na inwestycję weń.

Pozostawiam to do przemyślenia, a ja wracam do kwestii wyceny różnych rynków finansowych, skupiając się teraz na tym, czemu niektóre rynki (np. USA) są od lat drogie, a inne (np. Chiny) od lat są tanie.

Czemu spółki chińskie są tanie a spółki z USA drogie?

Giełda to nie gospodarka. Kondycja spółek giełdowych danego kraju/regionu istotnie odzwierciedla w jakimś stopniu stan jego gospodarki, ale dużą przesadą byłoby napisanie, że silny gospodarczo kraj musi być także silny giełdowy, a więc perspektywiczny dla inwestora i wzrostu jego portfela. Typowym „kozłem ofiarnym” filozofii, zgodnie z którą tanie rynki muszą być perspektywiczne, bo są tanie, są od lat Chiny, które przecież rozwijały się gospodarczo w imponujący w skali świata sposób, ale ich indeksy giełdowe od kilkunastu lat wcale tego nie oddają. Sednem problemu może być to, że Chiny istotnie mają wiele potężnych firm o potężnych przychodach i zyskach, ale firmy te albo nie są notowane na giełdzie, albo inwestowanie w nie jest trudne lub niemożliwe dla zagranicznych inwestorów, przez co gospodarka chińska jest silna, ale stopy zwrotu z portfela inwestora w chińskie spółki wcale tak wysokie nie są. Widać to zresztą po wskaźniku wyprzedzającego (prognozowanego) zysku na akcję dla chińskiego indeksu MSCI CHINA, który od prawie 15 lat praktycznie stoi w miejscu:

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku Wyprzedzajacy zysk na akcje Chiny

Wycena MSCI China to od lat około 10-13 (obecnie na górnej granicy), co w perspektywie świata jest niską wartością. Narracja w stylu „spółki chińskie są tańsze od spółek amerykańskich” jest poprawna, ale nie, jeśli do pierwszego zdania dokleja się „więc powinno się je przeważać lub inwestować tylko w ich akcje”. Dlaczego? Otóż dlatego, że USA (MSCI USA, indeks podobny do S&P 500) zawdzięcza swoje wysokie wyceny wyprzedzające (między 20 a 23) głównie tym, że zyski spółek notowanych w USA rosną jak na sterydach, co podoba się inwestorom (i zresztą powinno):

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku Wyprzedzajacy zysk na akcje USA 

Drogie jest drogie, bo szybko rośnie. Tanie jest tanie, bo rośnie powoli lub wręcz wcale nie rośnie. To niby tak proste, ale jednocześnie tak trudne, bo przecież brakuje nam kluczowej informacji, czyli tego, w jakim tempie będą rosły zyski spółek z danego regionu/indeksu! Przecież gdybyśmy to wiedzieli i umieli dobrze zaprognozować, to udana inwestycja byłaby tylko kwestią wybrania najlepszego indeksu lub indeksów i poczekania aż inni inwestorzy docenią dane spółki, przenosząc tam swój kapitał i zwiększając ich kursy na giełdzie. 

Dlatego wrócę tu do meritum, czyli do tego, czemu w 99% przypadkach promuję i zachęcam do wyboru albo MSCI World (FTSE Developed World), albo MSCI ACWI (FTSE All-World). Powód jest prozaiczny: nie znamy przyszłości, a wybór zdywersyfikowanego indeksu akcji ważonego kapitalizacją pozwala nam inwestować najmocniej w to, co rośnie najbardziej, co oznacza, że inwestorzy to doceniają (a jeśli inwestorzy to doceniają, to równie często jest to z powodów finansowych/organicznych, a równie często spekulacyjnych, ale to już nie nasz problem, bo dla nas…ważne, że w długim terminie wartość inwestycji rośnie, a indeks sam oczyszcza się z przegranych spółek).

Czy przed 4 kwartałem 2025 są w USA jakieś tanie sektory?

Na razie spojrzałem tylko na ogół, pokazując, że wyceny szerokich indeksów są dość wysokie. W szerokim indeksie jednak mieszczą się spółki działające w różnych sektorach działalności i praktycznie nigdy nie jest tak, że drogie są wszystkie spółki. Po prostu przypominam, że jeśli coś drogie nie jest, to inwestorzy mogą uznawać to za mało perspektywiczne, bo jak inaczej wyjaśnić, to, że spółki z sektora usług komunalnych sprzedawane są średnio po 16-krotność ich przyszłych zysków, a spółki technologiczne/IT po 30-krotność tychże zysków (tak jakby „2 razy drożej” na chłopski rozum)?

Do sektorów S&P 500, które można nazwać „dość tanimi” należą energetyka, finanse, ochrona zdrowia i usługi komunalne. Przy czym finanse i energetyka mocno zdrożały w ostatnich kwartałach. Nieruchomości, ochrona zdrowia i usługi komunalne trzymają się na podobnych poziomach wycen już od około roku, co jest dość ciekawe, biorąc pod uwagę, jak „podstawowe” i potrzebne do życia są te 3 segmenty rynku.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku wyceny sektorow SP 500 akcji amerykanskich 2025

Najdroższe 2 sektory S&P 500 to niezmiennie od kilku lat dobra luksusowe (są w nim m.in. Amazon i Tesla) oraz technologia (są tu m.in. Apple, Nvidia, Microsoft). Nieprzypadkowo to głównie te sektory windują zarówno zyski, jak i wyceny szerokiego indeksu amerykańskiego rynku, więc inwestor indywidualny ma tu niezłą zagwozdkę:

  • Opcja numer 1: wybierać to, co rośnie, czyli najbardziej rosnące dotychczas sektory typu IT i dobra luksusowe.
  • Opcja numer 2: wybierać to, co tańsze i rośnie mniej, czyli sektory pomijane typu ochrona zdrowia, finanse i usługi komunalne.
  • Opcja numer 3: przestać się nad tym zastanawiać i wybrać szeroki indeks (ze wszystkimi sektorami ważonymi kapitalizacją).

Jestem ciekaw Twojego podejścia do tej łamigłówki, więc koniecznie podziel się w komentarzach tym, co myślisz o poszczególnych sektorach działalności spółek z amerykańskiego rynku w kontekście inwestycyjnym na kolejne miesiące i lata. Jeśli czytasz mój blog o inwestowaniu, to z pewnością znasz preferowaną przeze mnie opcję :).

Polska giełda w 2025 roku prawdziwą potęgą

Myślę, że nie da się opisywać obecnej sytuacji na rynku akcji bez zatrzymania się i okazania zachwytu naszej rodzimej GPW (Giełdzie Papierów Wartościowych), a konkretniej wynikom jej głównych indeksów w 2025 roku. Niedoceniana przez wiele lat GPW i jej główne indeksy od początku 2025 roku po prostu dominują nad zagraniczną konkurencją, przynosząc polskim inwestorom bardzo satysfakcjonujące wyniki inwestycyjne. Konkretniej (wszystkie stopy zwrotu w PLN):

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku Polska gielda krolowa 2025

Na 3 z tych indeksów istnieją ETF-y od BETA ETF (jakby ktoś był zainteresowany):

Pamiętając, że wyniki tych ETF-ów odbiegają od benchmarków (negatywnie), co jest dość normalne przy tym poziomie kosztów (i tracking difference, różnicy odwzorowania).

Zanim jednak „zachłyśniesz się” sukcesem naszej rodzimej GPW, to proszę, oddal wykres i spójrz, jak wyglądają wyniki jej indeksów na tle S&P 500 (w PLN) w nieco dłuższym terminie (wszystko z dywidendami i w PLN, by zachować porównywalność):

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku Polska gielda ujecie 20 letnie

Gołym okiem widać, że coś się „ruszyło” na polskiej giełdzie w ostatnich kilku latach (zwłaszcza w 2021, 2023 i 2025), ale by stała się na stałe „lokalnym czempionem” musi upłynąć wiele wody w Wiśle… i prawdopodobnie musi zakończyć się rosyjska inwazja na Ukrainę, która destabilizuje cały region i sprawia, że inwestorzy zagraniczni wcale nie tak chętnie wchodzą tu z nowym kapitałem (choć i tak jest z czasem poprawa). No i stale mamy co nadganiać wobec USA, choć zyski naszych spółek nie rosną na ogół tak spektakularnie, jak tamtejszych (choć wielu spodziewało się, że CD Projekt SA będzie światową potęgą, to nieudana premiera CyberPunk 2077 sprawiła, że zapomniano o tym pomyśle). Aczkolwiek od dołka 2022 roku mamy już około +338% wzrostu – tak, jakby ktoś tego nie zauważył.

Czy boisz się rynku akcji pod koniec 2025 roku?

Ten mini rozdział wpisu będzie krótki, ale konkretny. Załóżmy, że nie zacząłeś inwestować dzisiaj, a światowy indeks akcji MSCI ACWI kupujesz od lat. Napiszę więcej: inwestujesz w niego co miesiąc od 09.2015 roku, co daje okrągłe 10 lat wyników inwestycyjnych, czyli wiesz, jaki zysk przyniosła każda transza inwestycji (każda comiesięczna wpłata).

Na czym polega ćwiczenie? Sprawdzę teraz:

  • O ile musiałby spaść kurs globalnego indeksu MSCI ACWI, byś (wobec ceny zakupu w danym miesiącu pomiędzy 09.2015 a 08.2025) wyszedł na 0?
  • O ile musiałby spaść kurs globalnego indeksu MSCI ACWI, byś (wobec ceny zakupu w danym miesiącu pomiędzy 09.2015 a 08.2025) wyszedł na -50% (strata o połowę)?

Mowa tu oczywiście o stracie nominalnej i realnej (posłużę się amerykańską inflacją).

Po co to robię? Zaraz zobaczysz, ale chodzi mi o to, by trochę podbudować osoby wiecznie obawiające się kryzysu, przypominając im, że jeśli inwestują regularnie od lat, to raz kupowali taniej, a raz drożej, dzięki czemu cena zakupu jest uśredniona i raczej przeciętnie niższa niż obecnie, więc nie wystarczy „jakakolwiek strata” by wyszli na 0%, a już w ogóle na -50%.

Ile musiałbyś teraz stracić, by wrócić na 0?

Zacznijmy od wychodzenia na 0, czyli spadku indeksu MSCI ACWI, który sprawiłby, że inwestor straciłby cały dotychczas zanotowany (na papierze, bo inwestycja trwa) zysk wobec ceny, po której kupował ETF na indeks MSCI ACWI. 

  • Dla obecnej chwili wystarczyłoby, że indeks MSCI ACWI spadłby o 0,5% i inwestor byłby już na stracie. W końcu kupił nieco drożej, niż może obecnie sprzedać, więc już ma „papierową stratę”.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI rok temu (09.2024) indeks musiałby stracić 12,5% (realnie 9,9%), by wyzerować osiągnięte dotychczas zyski.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI dwa lata temu (09.2023) indeks musiałby stracić 33,6% (realnie 29,9%), by wyzerować osiągnięte dotychczas zyski.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI trzy lata temu (09.2022) indeks musiałby stracić 45,3% (realnie 40,4%), by wyzerować osiągnięte dotychczas zyski.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI pięć lat temu (09.2020) indeks musiałby stracić 46,4% (realnie 33,4%), by wyzerować osiągnięte dotychczas zyski.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI dziesięć lat temu (09.2015) indeks musiałby stracić 68,1% (realnie 56,6%), by wyzerować osiągnięte dotychczas zyski.

Na wykresie możesz sprawdzić wymaganą stratę, by wyjść na tej inwestycji na 0 dla dowolnego okresu zakupu z ostatnich 10 lat (nominalnie i realnie, czyli uwzględniając inflację):

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku MSCI ACWI inwestujesz od danego dnia ile musi spasc bys byl na 0

Czemu to tu wstawiam? Bo w inwestowaniu ważna jest perspektywa, a początki mojego bloga sięgają końcówki 2019 roku (sam inwestuję od 2011 roku), więc zakładam, że duża część czytelników i słuchaczy podcastu inwestuje przynajmniej od kilku lat (gdyby wszyscy czytelnicy Inwestomatu zaczęli inwestować dopiero w 2025 roku, to nie ukrywam, że byłoby to poniekąd moją edukacyjną porażką).

Jeśli zatem kupowałeś ETF na MSCI ACWI kilka lat temu, to nie wystarczy dowolna strata, byś był na obiektywnej stracie (stracie wobec swojej średniej ceny zakupu, uwzględniając inflację, czego pojęcie tłumaczyłem w swojej książce „Inwestowanie dla każdego” oraz we wpisie „Jak długo można być na minusie inwestując pasywnie?„). Myślę, że większość z nas musiałoby na MSCI ACWI zanotować około 30-40% spadku, by być na obiektywnej stracie, co powinno dodać otuchy tym, którzy wiecznie spodziewają się (i obawiają) rychłego krachu na rynku akcji.

Ile musiałbyś teraz stracić, by mieć 50% stratę?

Pójdźmy teraz o krok dalej, bo procenty są tu bardzo nieintuicyjne. Sprawdzę, o ile musiałyby spaść notowania indeksu MSCI ACWI, abyś (w zależności od miesiąca zakupu) stracił 50% wobec ceny zakupu (prostym językiem: „przepalił połowę zainwestowanego kapitału”). 

  • Dla obecnej chwili indeks MSCI ACWI musiałby spaść o 50%, by inwestor znalazł się na 50% stracie wobec ceny zakupu (logiczne, prawda?).
  • Kupując ETF na MSCI ACWI rok temu (09.2024) indeks musiałby stracić 56,1% (realnie 55%), by inwestor znalazł się na 50% stracie wobec ceny zakupu.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI dwa lata temu (09.2023) indeks musiałby stracić 66,8% (realnie 65%), by inwestor znalazł się na 50% stracie wobec ceny zakupu.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI trzy lata temu (09.2022) indeks musiałby stracić 72,7% (realnie 70,2%), by inwestor znalazł się na 50% stracie wobec ceny zakupu.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI pięć lat temu (09.2020) indeks musiałby stracić 73% (realnie 66,7%), by inwestor znalazł się na 50% stracie wobec ceny zakupu.
  • Kupując ETF na MSCI ACWI dziesięć lat temu (09.2015) indeks musiałby stracić 84% (realnie 78%), by inwestor znalazł się na 50% stracie wobec ceny zakupu.

Na wykresie poniżej możesz sprawdzić wymaganą stratę, by wyjść na tej inwestycji na -50% straty wobec ceny zakupu dla dowolnego okresu zakupu z ostatnich 10 lat (nominalnie i realnie, czyli uwzględniając inflację):

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku MSCI ACWI inwestujesz od danego dnia ile musi spasc bys byl na 50 procent

Wnioski? Dla mnie oczywiste. Nie wystarczy, by indeks dziś spadł o 50%, by „przepalić” połowę zainwestowanego kapitału. Jeśli ktoś inwestuje od lat, to dopiero spadki ceny indeksu akcji rzędu 65-80% sprawią realnie, że znajdzie się na 50% stracie. A jak często historycznie mieliśmy aż tak duże obsunięcia od szczytu dotyczące szerokiego indeksu akcji? Dotychczas nigdy (odpukać), więc dla inwestorów uśredniających zakupy indeksu MSCI ACWI od kilku lub kilkunastu lat utrata 50% zainwestowanego oryginalnie kapitału jest zdarzeniem o dość niewielkim prawdopodobieństwie (chyba że czeka nas giełdowy armageddon).

Zanim omówię rynek obligacji u progu 4 kwartału 2025 roku, chciałbym zastanowić się krótko nad alternatywami dla akcji (dla tych, którzy uznają je obecnie za zbyt drogie, by warto było w nie inwestować).

Jeśli nie akcje, to właściwie co?

Krótkie ćwiczenie myślowe, dzięki któremu poszukamy najlepszych alternatyw dla indeksów akcji, jeśli uznajemy, że są obecnie za drogie, by ETF-y akcyjne przeważały teraz w portfelu inwestycyjnym.

  • Najbardziej oczywistą alternatywą jest równie (a nawet bardziej) zmienne od akcji złoto, tyle, że podobnie jak akcje, jest ono po latach bardzo dużych wzrostów cen (w samym 2025 roku dotychczas złoto dało stopę zwrotu +26,7%, co sprawia, że jest prawie tak dobre, jak inwestycja w polskie indeksy giełdowe). Od 5 lat złoto podwoiło swoją cenę w PLN.
  • Popularną alternatywą są kryptowaluty, które są jakby „ospałe” – BTC może i dużo zyskał (wobec poprzedniego dołka), ale nijak nie przypomina to dynamiki przeszłych cykli 4-letnich. Nie mówiąc o ETH i innych drugo- i trzeciorzędnych kryptowalutach, z których wiele nawet nie dotknęło jeszcze swoich poprzednich maksimów sprzed kilku lat.
  • Czy alternatywą na przeczekanie wysokich wycen akcji są notowane na giełdzie obligacje długoterminowe (a właściwie o wysokiej duracji), będące obecnie w niełasce związanej z niepewnością inflacyjną i tym, jaką zdolność do kontroli swojego zadłużenia mają kluczowe kraje świata? Być może, ale to gra dla cierpliwych (i akceptujących zmienność, bo jest tu wysokie ryzyko stóp procentowych).
  • A może obligacje krótkoterminowe, płacące niewiele (ale bez wielkiego ryzyka stóp procentowych)? W tym sensie bardziej przypominają lokaty od obligacji o dłuższej zapadalności, ale inwestorowi z niską tolerancją ryzyka mogą obecnie pasować.
  • Można też wybrać zaawansowane produkty typu Managed Futures? Ale jeśli tak, to które z nich (wszak produktów jest bardzo dużo)? Nie mówiąc, że nawet zgodnie z teorią ich twórców są one raczej do uzupełniania portfela akcji niż zastępowania go.
  • Mamy też różne aktywne i „wydziwiane ETF-y” typu takie, które próbują zredukować maksymalną stratę na wypadek kryzysu, ale praktyka pokazuje, że wcale nie radzą sobie tak dobrze, jak chcieliby ich twórcy (nawet w wypadku korekt i krachów).
  • No to na koniec najcięższe działo, czyli samodzielna selekcja spółek. Skoro szeroki rynek jest drogi, to zamiast ETF-u wybierzmy najlepsze wg nas spółki. Tylko jaką mamy gwarancję, że pobijemy tak rynek/indeks? Ale i tak uważam, że lepiej próbować samodzielnie niż ufać „guru z internetu” (typu sygnalistom z grup sygnałowych), bo samodzielnie przynajmniej się czegoś nauczysz i może wyciągniesz wnioski.

Podsumowując rodział o akcjach: może i główne indeksy są drogie w porównaniu do ostatnich kilku lat, ale to nie jest tak, że istnieją oczywiste i perspektywiczne alternatywy. Kontrola ryzyka portfela inwestycyjnego powinna jak zwykle odbywać się raczej poprzez redukcję udziału akcji i dodanie do nich czegoś innego „obok”, czyli podejście, jakie promuję między innymi we wpisach:

Ich lekturę poszukującym spokoju na rynkach finansowych oczywiście serdecznie polecam, a ja przechodzę wprost do rozdziału o inflacji i obligacjach.

Szukasz taniego konta maklerskiego do akcji i ETF-ów?

Nota XTB: Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.

Szukasz taniego IKE i IKZE do inwestowania w ETF-y?

Chcesz założyć bezpieczne konto z bogatą ofertą ETF-ów?

Mój link obniża prowizję na rynkach zagranicznych z 0,29% do 0,24%

Szukasz zagranicznego konta maklerskiego?

Aktualny ranking kont maklerskich do akcji i ETF-ów znajdziesz tutaj

Rynek obligacji pod koniec 2025 roku

O ile inwestujący w polskie obligacje detaliczne nie mają powodów do narzekania, bo ich warunki są z góry znane i poza wysokością inflacji w kolejnych okresach, dość przewidywalne, to inwestujący w obligacje notowane na giełdzie mają w ostatnich latach sporą zagwozdkę. Z jednej strony inflacja się ustabilizowała i w większości krajów świata spadła do akceptowalnych poziomów, za czym idą zresztą cięcia stóp procentowych, co powinno sprzyjać wzrostowi cen obligacji stałoprocentowych i zerokuponowych notowanych na giełdzie. Z drugiej jednak strony inwestorzy bardzo niechętnie patrzą na obligacje o długiej zapadalności, nawet jeśli dotyczą one czołowych gospodarek świata i można zamrozić sobie rentowność do wykupu na poziomie około 4-4,5%, bo każdy pamięta jeszcze „na świeżo” szalejącą inflację ostatnich lat i to, jak dalece bardziej zyskowne okazały się w tym czasie akcje, złoto, kryptowaluty i w zasadzie wszystko inne.

Tę analizę zacznę już tradycyjnie od przedstawienia zmian dynamiki inflacji dla wybranych krajów świata.

Inflacja w ostatnich miesiącach

Inflacja się uspokoiła. Przynajmniej na razie. Myślę, że inflacja nie jest już inwestycyjnym tematem numer 1 od dość dawna i w zapomnieniu o jej skali pomogły bardzo dobre nominalne stopy zwrotu dla rynku akcji, złota i kryptowalut, dzięki którym inwestorzy jakoś przełknęli tę gorzką pigułkę i po prostu poszli dalej, zakładając, że powrotu do wysokiej inflacji na razie raczej nie będzie.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku inflacja w roznych krajach 2025

Oczywiście są kraje z nieco bardziej „uporczywą” inflacją, do których grupy łapie się także Polska, USA i Wielka Brytania, to, jako że daleko tej inflacji do dwucyfrowej, to inwestorzy chyba przestali się tym interesować i obawiać powrotu wysokiej inflacji. To powinno być tym bardziej powodem do spadku rentowności (i wzrostu cen) obligacji notowanych na giełdzie, ale o dziwo nie jest i teraz chciałbym zastanowić się pokrótce, czemu inwestorzy tak niechętnie kupują średnio- i długoterminowe obligacje skarbowe.

Rentowności obligacji skarbowych

Mimo że szczyty inflacji są za nami (np. dla USA była ona w czerwcu 2022 roku na poziomie 9,1%, a obecnie jest na poziomie 2,9%), to rentowności obligacji skarbowych średnio- i długoterminowych dalej trzymają się na wyżynie (lub płaskowyżu). Tak naprawdę mimo cięcia stóp procentowych rentowności obligacji skarbowych pozostają dla większości krajów na poziomach z 2022 i 2023 roku, co wskazuje po prostu na to, że nie ma na nie popytu i uzyskują one niskie ceny na aukcjach, co mimo coraz gorszych warunków emisji (niższego oprocentowania), winduje ich rentowności.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku rentownosci obligacji wybranych panstw

Polskie obligacje 10-letnie oferują obecnie rentowność do wykupu wynoszącą około 5,6%, co jest typowym poziomem już od 2023 roku, mimo że stopy procentowe wynosiły wtedy nawet 6,75%, a dziś jest to już „tylko” 4,75% z powolną tendencją spadkową. Czy to czas na spekulację na obligacjach stałoprocentowych? Jak zwykle ciężko powiedzieć, ale biorąc pod uwagę to, jak drogie są na ogół indeksy akcji może, to być bardzo korzystna alternatywa pod względem stosunku możliwego do osiągnięcia zysku do ryzyka. Dlaczego zatem inwestorzy nie pałają do inwestycji w skarbowe obligacje o długiej zapadalności?

Dlaczego inwestorzy nie wracają do obligacji długoterminowych?

Powodów może być kilka, ale najbardziej oczywiste jest to, że w świetle tego, jak nagła i wysoka była inflacja, inwestorzy obawiają się, że nawet zamrożenie 4,2%, 4,7% lub 5,6% rentowności na obligacjach skarbowych na wiele, wiele lat nie sprawi, że ich środki utrzymają tam swoją siłę nabywczą (potocznie: pokonają inflację).

Drugim powodem stronienia od tego rodzaju obligacji może być po prostu wysoki apetyt na ryzyko i myślenie typu „może i akcje/złoto/kryptowaluty już mocno zdrożały, ale jest tak duża szansa na to, że pobiją te nieszczęsne obligacje skarbowe, że nie wiem, po co miałbym lokować tam kapitał”. A ja wiem, po co – by przy spadkach nie żałować, że się tego nie zrobiło :).

Żarty na bok, bo fakty są takie, że kilka lat temu inwestorzy daliby się pokroić za możliwość zamrożenia rentowności polskich obligacji skarbowych na poziomie 2-3% na wiele lat, a dzisiaj „nikt” nie jest zainteresowany zrobieniem tego na poziomie około 5,5%, nawet jeśli mówimy o 15 lub 20 latach do przodu. To podejście demonstruje typową inwestycyjną krótkowzroczność i za duże zaczepienie w tym, co było tylko w ciągu ostatnich kilku lat, a nie tym, jak rynki finansowe działały w o wiele dłuższym terminie.

Według mnie – niezmiennie – obligacje skarbowe notowane na giełdzie o średniej i wysokiej duracji są atrakcyjnym dodatkiem do portfela, który w sytuacji obniżania stóp procentowych prezentuje dobry stosunek potencjalnego zysku do ryzyka. Zupełnie co innego bym o nich pisał, gdybyśmy od kilku lat żyli w otoczeniu niskich lub prawie zerowych stóp procentowych, ale jako że tak nie jest, to ja dalej chętnie zamrażam sobie wysokie rentowności tych uznawanych za bezpieczne papierów wartościowych, wiedząc, że święty spokój jest w inwestowaniu ważniejszy od potencjalnego podbicia swojej stopy zwrotu w niepewnych czasach.

Jako że akcje i obligacje już omówione, to czas na krótką wzmiankę o kryptowalutach, złocie, srebrze i surowcach.

Kryptowaluty, kruszce i surowce przed IV kwartałem 2025 roku

W ostatnim wpisie portfelowym, czyli „W co inwestować w drugiej połowie 2025? Koniec dominacji USA?” trochę ponarzekałem na kryptowaluty, bo oberwało im się za to, że bitcoin przygasa. Może i od tego czasu mieliśmy wzrost jego wartości (i nowe ATH), ale powtórzę, że nie jest to wzrost tak imponujący, jak wcześniej i to, co fani BTC nazywają „dojrzewaniem”, ja nazywam raczej „przygasaniem”.  Nie mówiąc o rozczarowującym Ethereum i innych „altcoinach” (pomniejszych kryptowalutach), które tym razem nawet nie przeszły „altseasonu” (miesięcy, w których po dużym wzroście kursu bitcoina, rosły zwykle kursy także „mniejszych” kryptowalut przy stabilizacji kursu bitcoina).

Bardzo ciekawy lub wręcz zaskakująco wysoki wzrost notują metale szlachetne, zwłaszcza złoto i srebro, które w ujęciu dolarowym wzrosły od początku roku już o ponad 43% (złoto) i 51% (srebro), co niewątpliwie wiąże się z osłabianiem siły dolara oraz dużymi zakupami złota banków centralnych, głównie Chin, Polski, Czech, Turcji i innych krajów, które chcą się trochę uniezależnić od dolara. Dodatkowym powodem wzrostu ceny złota jest popyt demonstrowany przez inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych, którzy stracili wiarę w stabilizującą rolę obligacji skarbowych w portfelu, ale jednocześnie boją się inwestować w wysoko wyceniane akcje spółek giełdowych (choć wysoko wyceniane złoto i srebro im, jak widać, nie przeszkadzają). Niezależnie od przyczyn: jest ciekawie, bo wydaje się ciągle, że złoto już bardzo zdrożało, a ono drożeje nadal.

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku stopy zwrotu towarow i kryptowalut 2025

Temat surowców można by prosto zbyć tym, że koniunktura gospodarcza, jeśli chodzi o tradycyjne jej segmenty, wcale nie wróciła do bardzo wysokich poziomów i nie ma na nie takiego zapotrzebowania, by kontrakty surowcowe mogły obecnie „odlecieć” jak w latach 2020 i 2021, kiedy były to dominujące klasy aktywów. To, co dzieje się obecnie na giełdzie, czyli dominacja spółek związanych z technologią i sztuczną inteligencją, które działają na ogół w internecie, faktycznie wspiera wiarę w inwestowanie w nowoczesne segmenty rynku, pozostawiając w cieniu surowce potrzebne do bardziej przyziemnych, tradycyjnych gałęzi niżej wycenionego segmentu gospodarki giełdowej, jakim obecnie jest wydobycie i przemysł.

Scenariusze giełdowe na ostatni kwartał 2025 roku

W lipcu 2023 roku, czyli przeszło 2 lata temu opisałem 4 możliwe dalsze scenariusze rozwoju sytuacji na rynku akcji i obligacji. Znajdziesz je w tym fragmencie wpisu „W co inwestować w drugiej połowie 2023 roku?„, ale dla ułatwienia wkleję tu też cytat tego, co tam napisałem:

  • Scenariusz 1 (bazowy): kontynuacja hossy na rynkach akcji i powolnego spadku inflacji.

  • Scenariusz 2: trend boczny na rynkach akcji i zbyt powolny spadek inflacji.

  • Scenariusz 3: powrót do spadków na rynkach akcji, recesja i związany z nią spadek inflacji.

  • Scenariusz 4: spadki na rynkach akcji i dalsze wzrosty światowej inflacji (oraz stóp procentowych).

Czy po 2 latach można prosto ocenić, gdzie teraz jesteśmy? Zdecydowanie spełnia się scenariusz numer 1, który wtedy nazwałem bazowym, z tym że wzrosty cen akcji są chyba bardziej gwałtowne i nieprzewidywalne niż myślałem (patrz: początek 2025 roku na indeksie globalnym), a ceny obligacji o długiej zapadalności właściwie nie wracają jeszcze do stanu sprzed wybicia inflacji. Napiszę więcej: one nawet nie zaczęły wracać do tego stanu, mimo że stopy procentowe w USA zostały już ścięte z 5,5% na 4,25% (choć dzieje się to bardzo powoli i niezdecydowanie):

W co inwestowac w 4 kwartale 2025 roku ETFy amerykanskie na obligacje amerykanskie o najdluzszej zapadalnosci

Jakie obligacje właściwie zawierają takie fundusze ETF (jeśli ktoś chciałby tak jak ja inwestować bezpośrednio w STRIPS-y, czyli obligacje zerokuponowe) o długiej duracji? Na przykładzie obligacji o najdłuższej zapadalności, która jest obecnie w składzie portfela ETF-u ZROZ:

Instrument jest tak prosty, jak to tylko możliwe. Nie ma odsetek (stąd „STRIP” – wycięta obligacja), więc jedyny potencjalny zysk inwestora płynie ze wzrostu ceny instrumentu. Wiemy tylko, że USA zamierza w 2055 roku wykupić obligacje za 100 USD, co sprawia, że obecne ceny obiecują rentowność na poziomie około 4,8% dla kogoś, kto zaczeka do 2055 roku, zakładając, że USA wykupi te obligacje.

Dlaczego obligacje skarbowe USA o długiej zapadalności są ryzykowną inwestycją? Z wielu powodów:

  • Wiemy, że USA chce wykupić te obligacje za około 30 lat po cenie 100 USD za sztukę, ale po drodze ich kurs podlega notowaniom giełdowym i nigdy nie wiemy, ile będą warte w danym momencie (co czyni je instrumentem bardzo spekulacyjnym). Jednego dnia mogą być sprzedawane po 30% ceny, innego po 20% ceny, a jeszcze innego po 40% ceny, choć matematyka sugeruje, że im bliżej zapadalności, tym bardziej ich kurs zbliży się do 100%.
  • Może i USA dominuje obecnie gospodarczo i pod względem giełd na świecie, ale – jak widać po cenie tych instrumentów – niewielu inwestorów ma teraz wysokie nadzieje związane z USA (jego pozycją, spłacalnością długu, dolarem) w perspektywie 30-letniej.
  • Chyba największa liczba inwestorów obawia się nie tyle o same Stany Zjednoczone, ile o rolę dolara jako głównej waluty rezerwowej świata, co odbija się w notowaniach amerykańskich obligacji.
  • Ale inwestorzy obawiają się też o spłacalność długu USA, bo mimo że dotychczas nie ma z tym żadnego problemu (dzięki temu, co potocznie nazywamy „dodrukiem pieniędzy”), to przecież nikt nie wie, jaka będzie kondycja tego kraju w ciągu 30 lat nadchodzących zawirowań demograficzno-geopolitycznych.

Ironia jest taka, że to, co nie sprzyja obligacjom długoterminowym, czyli brak stabilności, nie sprzyja też akcjom, jednak inwestorzy podejmują całkiem logiczny zakład o to, że inwestycja w indeks giełdowy – pomimo wysokich wycen – da im w 30 lat więcej niż około 5% rocznie, przez co zakup STRIPS-ów tego rodzaju może się zwyczajnie nie opłacać (biorąc pod uwagę ich brak roli stabilizującej, o którym pisałem).

Jeśli jednak stopy procentowe spadną bardziej znacząco, a inflacja się uspokoi, to te obligacje mogą nie dość, że zyskać, to jeszcze zrobić to przy dobrym profilu zysku do ryzyka. Właśnie dlatego uważam, że można je mimo wszystko traktować jako potencjalny stabilizator portfela w kryzysie na rynku akcji lub przynajmniej instrument, który nie spadnie wtedy tak bardzo, jak akcje. Pożyjemy, zobaczymy, ale moja spekulacja na obligacjach trwa i w kolejnym wpisie portfelowym w grudniu podzielę się nie tylko jej wynikami, ale i wynikami całej reszty mojego portfela, któremu bardzo sprzyja w tym roku obecność polskich spółek giełdowych.

Obserwuj mnie na Twitterze (X):

Subskrybuj mój kanał YouTube:

Podsumowanie

Był to dość szczególny wpis portfelowy, bo mimo że nie opisałem tu dziś swojego portfela (jak wspomniałem: będę to robił tylko w czerwcu i w grudniu, bo po co robić to częściej?), to wyszło tu sporo tekstu i konkretów na temat sytuacji na rynkach finansowych. W tym kontekście jestem jak zwykle ciekaw tego, w co i jak inwestujesz oraz czego spodziewasz się po rynkach finansowych na ostatniej prostej tego burzliwego dla giełdy roku. Tak naprawdę, to nikt nie wie, w co inwestować w 4 kwartale 2025 roku, bo szklanych kul nie mamy, a (prawie) wszystko wydaje się obecnie dość drogie (może prócz obligacji skarbowych, które ewidentnie są teraz w niełasce, ale – znając życie – jak zwykle tylko do czasu, gdy na rynkach będzie lała się krew).

No i tu dochodzimy sedna: inwestorzy miewają zaniki pamięci, a naprawdę warto pamiętać, jakie nastroje dominowały między innymi, gdy 4 kwietnia wstawiłem post o tym, czemu w portfelu istotna jest obecność obligacji. Jako że wstawiłem go tylko na social media, to wkleję jego treść także tutaj, na bloga, aby pozostał tu na dłużej, bo uważam, że jest to dobry dodatek i podsumowanie tego wpisu w czasach, gdy inwestorzy boją się o to, że na rynkach akcji jest za drogo i może wrócić do spadków. Dzięki serdeczne za doczytanie dzisiejszego wpisu do końca i do zobaczenia w komentarzach pod wpisem, w których tradycyjnie spodziewam się wielu ciekawych dyskusji.

Zapisz się do mojego newslettera:

.
Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.

4.2 26 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

83 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze