czym jest niezależność finansowa i jak ją osiągnąć

Czym jest niezależność finansowa i jak ją osiągnąć?

Marzenie milionów czy nieosiągalny cel?

Mam wrażenie, że wiele się zmieniło w polskim internecie, odkąd w 2020 roku zacząłem pisać o wolności finansowej i FIRE. W międzyczasie temat podchwyciły media (nie tylko finansowe), tworząc krzykliwe nagłówki obiecujące dostatnie życie tym, którzy przez lata będą ciężko pracować i żyć wystarczająco skromnie, aby uzbierać wymagany kapitał. Temat podchwycili też różnej maści influencerzy, tworząc magiczne recepty na szybką finansową wolność, często zapominając o powoływaniu się na dane, źródła naukowe oraz zdrowy rozsądek, a zamiast tego przemycać w tych wpisach promocje produktów firm, które im za taką reklamę zapłaciły. W tym luźniejszym niż zwykle wpisie chciałbym wyjaśnić, czym jest niezależność finansowa i jak ją osiągnąć bez nadmiernych wyrzeczeń, czyli tak, aby nie wylać dziecka z kąpielą i po drodze nie stracić zapału do życia i radości, która z niego płynie.

Moją motywacją do napisania tego tekstu było zauważenie wielu szkodliwych, często marketingowych wpisów na temat FIRE i wolności finansowej. Ich symptomem jest tworzenie materiałów z chwytliwymi nagłówkami w rodzaju poniższych:

  • „jak SZYBKO osiągnąć wolność finansową?”,
  • „ile trzeba mieć, aby uzyskać MILION z dywidend?”,
  • „buduj swój DOCHÓD PASYWNY!”.

Sprawiło to, że przelała się czara goryczy i postanowiłem napisać do nich sprostowanie, które jest efektem 34 lat na karku, 13 lat inwestowania i 11 lat pracy w korporacjach oraz tego, że byłem prawdopodobnie jedną z pierwszych osób w Polsce, które użyły sformułowania „FIRE” na swoim blogu. Wpis dedykuję tym, którzy chcą się dowiedzieć tego, czym jest niezależność finansowa, dlaczego osiągnie ją raczej niewielu i czemu nie powinniśmy się tym specjalnie przejmować. Brzmi kontrowersyjnie? Być może, ale im bliżej FIRE jestem, tym bardziej dociera do mnie to, że sens życia i satysfakcja z tego, co robię, jest o wiele ważniejsza niż możliwość nicnierobienia i życia ze zgromadzonego kapitału.

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czym jest niezależność finansowa i jak tego pojęcia nadużywają media i influencerzy.
  • Czemu wolność finansowa nie jest dla wszystkich i osiągnie ją raczej niewielu.
  • Dlaczego nie powinniśmy się tym przejmować i z skąd naprawdę bierze się radość i zadowolenie z życia.
  • Jaki wariant niezależności finansowej jest osiągalny dla wszystkich.

Czym jest niezależność finansowa?

Niezależność finansowa to stan, w którym nie musisz już pracować, aby móc funkcjonować na dotychczasowej stopie życiowej. Niezależność finansowa to czerpanie z dywidend, odsetek lub czynszu wynajmu zamiast czekania na przelew od pracodawcy, lub kontrahenta. Niezależność finansowa to możliwość zajmowania się tym, co się lubi zamiast robienia tego, co większość ludzi, czyli siedzenia przy biurku od 8 do 16 każdego dnia. Niezależność finansowa to nagroda za lata ciężkiej pracy i wyrzeczeń w postaci odmawiania sobie przyjemności i nadmiernych wydatków. Niezależność finansowa pozwala nam robić to, co chcemy, kiedy chcemy i z tymi, z którymi chcemy. Niezależność finansowa redukuje stres, usuwa z naszego życia wszelkie nieprzyjemności i sprawia, że żyjemy w stanie błogiego dostatku i finansowego bezpieczeństwa.

Niezależność finansowa nie jest żadnym z powyższych, bo nie istnieje jej powszechna definicja, która pasowałaby do charakteru i planów każdego człowieka.

  • Niektórzy nazwą jej mianem posiadanie kilkuset złotych więcej w portfelu, dzięki czemu nie będą musieli brać w danym momencie kolejnej chwilówki.
  • Inni nie zadowolą się nawet 10, 15 lub 20 milionami złotych na koncie, ciułając środki aż do śmierci i nigdy ich nie wydając, przez całe życie obawiając się, że kapitał się wyczerpie.

Rentierstwo, czyli życie z kapitału jednym przyniesie szczęście i satysfakcję, a innym odbierze ją, pozbawiając ich zadowolenia z życia, bo będą bali się o utratę zgromadzonego kapitału, a więc i środków do życia. Jeśli sądzisz, że osoba tak oszczędna, że aż skąpa, po wielu latach wyrzeczeń będzie umiała zmienić się o 180 stopni i zacząć czerpać z życia całymi garściami, to niestety możesz się mylić. Podobnie ma się kwestia bezpieczeństwa i przejmowania się majątkiem, która sprawia, że niektórych od przybytku głowa jednak boli i zamiast się nim cieszyć, ciągle przejmują się tym, że mogą go kiedyś utracić.

Wielokrotnie pisałem o tym, że moim zdaniem każdy może osiągnąć niezależność finansową, ale warto ją najpierw zdefiniować po swojemu i znaleźć odpowiednią motywację do jej osiągnięcia.

Polub moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Liczbowe definicje niezależności finansowej

Najprostsze formy postrzegania niezależności finansowej opierają się na wartości uzbieranego majątku, przykładowo:

  • „Gdy uzbieram 4 miliony złotych, to poczuję się niezależny finansowo”.

Inne skupiają się na pochodnej majątku, jaką jest wysokość dochodu pasywnego, który możemy ze zgromadzonego kapitału uzyskać:

  • „Otrzymując 10 000 złotych miesięcznie w formie dywidend, będę się czuł wolny finansowo”.

Jeszcze inne definiują składniki majątku, które ktoś chce posiadać, aby uznać siebie za wolnego finansowo:

  • „Kiedy będę mieszkał w 200-metrowym domu w centrum miasta, posiadając 2 mieszkania na wynajem, to uznam się za niezależnego finansowo”.

Ostatnia forma definiowania niezależności finansowej jest raczej uznaniowa i skupia się na warunkach, a nie na kwocie majątku lub wymaganych przepływów pieniężnych:

  • „Poczuję się niezależny finansowo, jeśli będę mógł bez żadnych wyrzeczeń zrezygnować z pracy zawodowej”.

Choć brzmi to, jakby nie opierało się na liczbach, to po prostu odracza moment zdefiniowania sytuacji możliwego przejścia w stan zawodowego spoczynku. Nawet jeśli uda Ci się zdefiniować niezależność finansową dla siebie w podobny sposób, to nie powinieneś zaczynać do niej dążyć bez właściwego uzasadnienia.

Motywacja w dążeniu do niezależności finansowej

Większość ludzi niezależność finansową definiuje jako określoną sumę pieniędzy. Jeśli jest na tyle wysoka, aby uznać ją za bogactwo, to często sądzą, że nie potrzebują żadnej dodatkowej motywacji, bo te kilka milionów na koncie są same w sobie ich celem i nagrodą za lata starań i wyrzeczeń. Takie podejście może być ślepą uliczką, o czym świadczy to, że bardzo niewielu osobom udaje się osiągnąć niezależność finansową i faktycznie żyć z uzbieranego kapitału oraz to, że wiele osób – choć wymagany do tego kapitał posiada od dawna – pracuje dalej, nie potrafiąc przejść w stan spoczynku. Właśnie dlatego powinieneś moim zdaniem poszukać swojego „dlaczego” w sferze niefinansowej i potrzebę dążenia do wolności uzależnić od swoich pomysłów, planów i marzeń.

Wszyscy chcemy być szczęśliwi. Większość ludzi jest szczęśliwa od czasu do czasu, sądząc, że jeśli kiedyś w przyszłości poprawi swój byt, to będzie odczuwać szczęście znacznie częściej niż obecnie. Niektórzy dążą do „stanu permanentnego szczęścia”, który jest dla typowej, zdrowej psychicznie osoby praktycznie nieosiągalny

Co daje nam szczęście? Autorzy opublikowanego w Harvard Gazette artykułu „Good genes are nice, but joy is better” dowodzą tego, że o wiele większy wpływ na nasze szczęście od sławy czy pieniędzy mają nasi bliscy i przyjaciele. Chociaż naukowcy dowiedli też tego, że szczęście jest w dużym stopniu kwestią genetyki i hormonów, to nie dołujmy się tym zbytnio, bo bliskie relacje pojawiają się jako ważny czynnik niemal we wszystkich artykułach naukowych na temat szczęścia jako pozycja ważniejsza od pieniędzy i osiągnięć życiowych.

Pieniądze mogą przynieść szczęście tymczasowo, ale nie znam nikogo, kto wyłącznie dzięki pieniądzom zdobył i utrzymuje szczęście i dobry nastrój przez cały czas. Moim zdaniem o koncepcji „wiecznego szczęścia” możemy zapomnieć, a każdy stawiający sobie za cel niezależność finansową powinien zastanowić się nad inną motywacją, która będzie dla niego sensem życia wtedy, gdy już będzie miał na koncie upragnioną kwotę. Dlatego poza definicją finansową (np. „chcę mieć 4 miliony złotych w akcjach i obligacjach”) polecam też znaleźć niefinansowy powód do tego, aby rzucić etat i rozpocząć życie rentiera. Może to być naprawdę cokolwiek – od ciągłego podróżowania przez skupienie się na wychowywaniu swoich dzieci aż do chęci przeczytania 10 tysięcy książek czy nauczenia się gry w tenisa. Bez planu i celu nawet te kilka milionów złotych nie da Ci sensu życia i ani się obejrzysz, aż wrócisz do pracy, bo będzie Ci się zwyczajnie nudziło.

Ciężka praca i życiowe cele a satysfakcja

Trudne koncepcje najlepiej przekazuje mi się na konkretnych i praktycznych przykładach, a jaki byłby lepszy od własnego? Wiele osób, widząc, ile treści wydałem w ciągu tych przeszło 4 lat, nie dowierza w to, że robię to w dużej mierze sam. Do moich blogowych obowiązków należą między innymi:

  • Pisanie wpisów i nagrywanie podcastów.
  • Odpisywanie na (przeciętnie) 15 komentarzy na blogu i 10 komentarzy na YouTube dziennie.
  • Prowadzenie profili na Twitterze oraz na Facebooku.
  • Zarządzanie grupą dyskusyjną na Facebooku.
  • Prowadzenie newslettera.
  • Aktualizacje listy ETF-ów i wspieranie Piotrka w aktualizowaniu pliku do śledzenia portfela.

A to wszystko przy jednoczesnej pracy na etacie… Na szczęście w tym wszystkim pomaga mi moja Żona – Marika, która:

  • Sprawdza każdy wpis przed publikacją, dając mi zwykle przynajmniej kilka uwag/korekt. Jest więc redaktorką naczelną i cichą bohaterką tego bloga, bo dość rzadko tutaj komentuje.
  • Tworzy każdy klip YouTube, który trafia później na mój kanał. Bez niej YouTube-a Inwestomatu w ogóle by nie było, bo ja po prostu nie mam czasu, aby tworzyć te filmy wideo.

Mając tak mały, ale sprawnie działający zespół, zazwyczaj jestem w stanie wydać 3 kompleksowe wpisy/podcasty na temat oszczędzania i inwestowania w miesiącu. Jak mi się to udaje? To proste! Naprawdę lubię i interesuję się tematyką inwestowania, w której poznawanie i analiza nowych zagadnień daje mi przyjemność i satysfakcję. Sądzę, że człowiek jest w stanie osiągnąć bardzo wiele tak długo, jak widzi cel i rozumie, a nawet lubi drogę do jego osiągnięcia.

Swoją drogą – daj proszę znać w komentarzach, jeśli chcesz w przyszłości przeczytać o moich metodach na wysoką produktywność, bo kilka osób zgłaszało mi chęć przeczytania luźnego wpisu na ten temat. Wracając do tematu: ciężka praca nad czymś, co człowieka naprawdę kręci przestaje być postrzegana jako ciężka, a jeśli jeszcze daje wartość i pomaga innym, to jest to świetne źródło motywacji zarówno do pracy zarobkowej, jak i do zajęcia dla rentiera, który już nie musi pracować.

Czym jest niezależność finansowa?

Czy myślisz, że porzucę to wszystko, aby osiągnąć wolność finansową, rzucić pracę i całymi dniami jeść czipsy, pić piwo i gapić się w telewizor? Nigdy w życiu, bo pozbawiłoby mnie to najważniejszego, czyli kluczowego celu, jaki sobie obrałem, czyli ucywilizowania branży inwestycyjnej w Polsce poprzez edukowanie naszych rodaków tak, by nie dali się oszukać i aby rozsądnie zarządzali swoimi pieniędzmi. Właśnie w tym kontekście przedstawię Ci kolejny przykład (wybiórczej) niezależności finansowej, którą osiągnąłem już dawno, bo przed założeniem inwestomat.eu w 2019 roku:

  • Miałem wtedy 30 lat i od 6 lat pracowałem, oszczędzając 40-70% mojej wypłaty. Oszczędzone środki inwestowałem (i dalej inwestuję) na giełdzie z dobrym skutkiem.
  • Sprawiło to, że startując z blogiem, byłem od początku (do dziś) niezależny finansowo od wszelkiego rodzaju zewnętrznych ofert, promocji czy wpływów, bo blog z założenia nie miał (nie musiał) zarabiać. Wierz mi lub nie, ale nie był to z założenia projekt zarobkowy, dzięki czemu zachowałem niezależność i możliwość wyrażania szczerych opinii na temat usług i produktów inwestycyjnych bez „kagańca” w postaci sponsorów i partnerów bloga.

Prawdziwym powodem, dla którego mogłem tę niezależność zachować, była spora uzbierana wartość mojego portfela inwestycyjnego oraz stałe napływy z pracy etatowej, które mam do dzisiaj. Według niektórych blogerów, którzy pasję przekuli w sposób na zarabianie na życie, w monetyzacji swoich treści nie ma nic złego. Zgodzę się z nimi tylko częściowo, bo rzucając pracę bez wystarczającego kapitału, aby przeżyć do końca życia, wymieniłbym tylko jeden kaganiec na inny, stając się zależny od zdolności mojego bloga do generowania zysków.

Nie mówiąc o tym, że często „sprzedając swoje treści” przestaje się publikować wartościowe materiały za darmo. Ani o tym, że ludzie są na ogół chciwi i nawet po osiągnięciu wystarczającej kwoty na koncie, „wciskają” swoje produkty dalej, by zmaksymalizować przychody. Natura ludzka – nic mniej i nic więcej, jednak coś, z czym można walczyć, nie poddając się tej chciwości.

Czym zatem jest dla mnie niezależność finansowa? Możliwością robienia tego, co według mnie dodaje mojemu życiu wartości, celu i sensu bez potrzeby zarabiania na tym (czy czymkolwiek innym) pieniędzy. I żeby nie było: nie ma nic złego w zarabianiu na swojej pasji, ale sądzę, że nie ma nic gorszego niż wymiana pasji w zajęcie, którego najważniejszą funkcją jest zarabianie pieniędzy. To drugie objawia się tym, że autor poświęca 95% czasu na tworzenie i promowanie swoich produktów, a tylko 5% czasu na to, co sprawiło, że ludzie go poznali, docenili i zaufali mu.

Niezależność finansowa jest dla mnie możliwością dalszej samorealizacji i czerpania z życia satysfakcji bez konieczności wykonywania pracy ani prowadzenia typowo zarobkowej działalności gospodarczej. Dopuszczam więc możliwość pracy czy prowadzenia firmy, ale tylko jeśli sprawia to frajdę i nadaje życiu sensu, a więc kiedy nie podejmuje się jej z przymusu, a ze świadomej chęci.

Jak osiągnąć niezależność finansową?

Osiągnięcie niezależności finansowej nie jest łatwe, ale paradoksalnie udaje się w końcu prawie każdemu. Czym, jeśli nie niezależnością finansową jest emerytura, jeśli jej wysokość wystarcza na życie na dotychczasowym poziomie, a Państwo utrzymuje zdolność do regulowania swoich zobowiązań, spełniając obietnice emerytalne? Wiem, że niektórym może się to porównanie nie spodobać, ale osiągając wiek emerytalny i przechodząc na wyczekiwaną emeryturę, niczym się tak naprawdę nie różnimy od dążących do FIRE (wczesnej emerytury), którzy w wieku 35 lub 40 lat rezygnują z pracy. Nie musimy przecież nic robić, a mamy pieniądze na życie.

No dobrze, te dwa scenariusze różnią się źródłem dochodu, którym w scenariuszu państwowym jest ZUS (a raczej FUS), czyli środki pochodzące ze składek osób, które obecnie pracują, a w scenariuszu FIRE – własny, czyli odłożony samodzielnie kapitał. Obie sytuacje spełniają jednak moją definicję niezależności finansowej, bo dzięki tym źródłom dochodu mamy możliwość samorealizacji i czerpania z życia satysfakcji bez konieczności wykonywania typowo zarobkowej pracy. Inną kwestią jest to, czy mamy w wieku 60/65 lat zdrowie, aby się samorealizować, cieszyć się życiem i czerpać z niego satysfakcję.

Kiedy warto osiągnąć finansową niezależność?

Nauka jest tutaj zgodna, że niezależność finansową powinniśmy osiągnąć jak najszybciej, aby móc cieszyć się życiem w wieku, kiedy jest to najprostsze i najbardziej możliwe. Kilka ciekawych wniosków wyciągniętych ze statystyki długości życia GUS i badania stanu zdrowia ludności Polski:

  • Dla osoby w wieku 30 lat, przeciętna pozostała długość życia wynosiła w 2022 roku 48 lat.
  • Osobie w wieku 40 lat statystycznie pozostało już 38,5 roku (0,5 roku dłużej niż 30-latkowi, bo samo dożycie do pewnego wieku tak jakby zwiększa szansę, że pożyjemy trochę dłużej).
  • 25% osób w wieku 40-49 lat oceniało swój stan zdrowia jako mniej niż „dobry”.
  • Już 51% osób w wieku 50-59 lat oceniało swój stan zdrowia jako gorszy od „dobrego”.
  • Nie mówiąc o 65% osób w wieku 60-69 lat, które oceniły swoje zdrowie jako gorsze od „dobrego”.

Powyższe dowodzi paradoksu polegającego na tym, że zazwyczaj im starsi jesteśmy, tym mamy więcej pieniędzy, ale też gorsze zdrowie i mniej chęci i na wykorzystywanie uzbieranych środków. Dlatego popularna ostatnio staje się książka „Śmierć z zerem na koncie”, której autor próbuje przekonać nas, że FIRE jest praktycznie bez sensu, bo zazwyczaj osiągając je, będziemy zbyt starzy i zbyt zmęczeni, aby naprawdę cieszyć się uzbieranym kapitałem. Choć prezentowane tam koncepcje mogą wydawać się nam logiczne, to służąca do obliczania potrzebnego kapitału formuła, którą prezentuje tam autor, jest naprawdę powierzchownie sformułowana (jej błędy genialnie wypunktował Big Ern z bloga earlyretirementnow). Do omówienia pomysłu wydania wszystkich środków przed śmiercią wrócę za kilka akapitów, a na razie zdefiniuję w prosty sposób moment, kiedy stajemy się niezależni finansowo.

Kiedy stajemy się niezależni finansowo?

To zależy od osoby, ale według mojej definicji dopiero wtedy, gdy uzbiera się wystarczający kapitał do kontynuacji życia na dobrym poziomie aż do śmierci z minimalnym ryzykiem na jego wyczerpanie. Najprostszą metodą do policzenia wysokości wymaganego do tego kapitału jest reguła 4% (opisałem ją w tym wpisie), która sugeruje, by wymagane roczne wydatki rodziny pomnożyć 25 razy, uzyskując wartość kapitału, który wystarczy nam do końca życia. Ma ona jednak bardzo wiele wad, między innymi:

  • Opieranie się na badaniu Trinity Study, którego autorzy przeanalizowali wyłącznie historyczne dane dla portfeli złożonych z akcji i obligacji notowanych w USA.
    • Brakuje tam instrumentów z innych krajów, dla których nie mamy danych.
    • Nawet to badanie jest już nieco zdezaktualizowane, bo ocenia okres 1926 – 1995.
    • Bierze też pod uwagę inflację na USD, a nie na innych walutach.
  • Zakładanie, że wydatki będą stałe i z czasem rosnąć będą wyłącznie o inflację. Powiedz o tym założeniu osobom, którym urodziły się dzieci lub których wydatki wzrosły z innych przyczyn, a na pewno tylko się uśmiechną.
  • Badano 30 lat, a przecież wiele osób może chcieć zacząć żyć z kapitału wcześnie, np. w wieku 40 lat, więc konsumować kapitał przez 40-60 lat, a nie tylko przez 30.
  • Przy zakończeniu stosunku pracy i rozpoczęciu rentierstwa dochodzą dodatkowe wydatki, takie jak ubezpieczenie zdrowotne.

Dlatego dobrym sposobem może być odłożenie większych środków lub założenie ponadinflacyjnego wzrostu wydatków rodziny, przynajmniej w okresie, gdy nasze dzieci będą dorastać. Jeśli zamiast reguły 4% zastosujesz regułę 3%, przy okazji zawyżając swoje przeciętne roczne wydatki o 30%, to praktycznie upewnisz się, że wartość Twojego portfela inwestycyjnego nie wyczerpie się nigdy. Nie każdy jednak musi to robić, bo nie wszyscy chcą mieć dzieci lub inne przyczyny niestabilności wydatków, więc zanim wejdę w szczegóły tego procesu, najpierw omówię początki w dążeniu do niezależności finansowej.

Jak zacząć dążyć do niezależności finansowej?

Zarówno w życiu, jak i w inwestowaniu naprawdę nie ma dróg na skróty. W obydwu aspektach zdarzają się „szczęśliwe strzały” typu awans z powodu odejścia naszego szefa lub nagły wzrost wartości akcji spółki, którą posiadamy, ale nie opierajmy na nich naszego planu, bo do niczego tak nie dojdziemy.

Po pierwsze: zrozum, że najważniejsza jest stopa oszczędności. Jeśli do życia wystarczy Ci 50% tego, co zarabiasz, to jesteś na bardzo dobrej drodze do osiągnięcia niezależności finansowej w mniej niż 20 lat od teraz.

Po drugie: pamiętaj, że inwestowanie jest w dążeniu do niezależności finansowej ważne, ale nie najważniejsze, więc nie próbuj za wszelką cenę „podbijać” swojej stopy zwrotu w ryzykowny sposób. Inwestowanie ma Ci służyć przede wszystkim do utrzymania wartości kapitału w przyszłości, a nie do jego znacznego zwiększenia w okresie kariery zawodowej.

Po trzecie wreszcie pamiętaj, że w ciągu kolejnych 20 (lub mniej) lat, Twoje zarobki muszą przynajmniej nadążyć za inflacją, dzięki czemu stopa oszczędności będzie mogła pozostać na wysokim poziomie, rosnąć albo przynajmniej nie spadać. Bardzo istotny jest zatem wybór perspektywicznej ścieżki kariery, w której nie utkniesz na tym samym stanowisku (i przy tych samych zarobkach) przez wiele lat.

Najlepszą i najbardziej uniwersalną radą na start jest zatem nie „oszczędzaj na kawie i drobnych wydatkach” a „zarabiaj jak najwięcej w jak najbardziej perspektywicznej ścieżce zawodowej”. Niby proste, ale bardzo trudne (wg niektórych wręcz niemożliwe) do wykonania.

Wolność finansowa szybka czy powolna?

Jako osoba, która w wieku 34 lat jest gdzieś na półmetku drogi do niezależności finansowej w kontekście finansowym i w jakimś 65-70% w kontekście czasu, mam kilka ważnych przemyśleń na temat prędkości tego dążenia.

Gdy w wieku 22-23 lat rodziły się u mnie w głowie pierwsze pomysły co do przyspieszonej wolności finansowej, to marzyło mi się jej osiągnięcie w wieku 33, maksymalnie 35 lat. Zakładałem wtedy, że jeśli się „zepnę”, to mogę oszczędzać nawet 80% swojej wypłaty, a potem rzucić pracę i bardzo skromnie żyć z uzbieranego kapitału. Z czasem pojawiły się jednak większe potrzeby (m.in. chęć posiadania własnego, najlepiej komfortowego mieszkania) oraz plany na założenie rodziny, które dużo zmieniły. Poza nimi była we mnie ciągle chęć zwiedzania świata, która kończyła się tym, że zwykle, zamiast 80% mogłem oszczędzić maksymalnie 50-70% swojej wypłaty, efektywnie opóźniając FIRE o przynajmniej kilka lat.

Mimo że jeszcze pracuję i nie uważam siebie za niezależnego finansowo, to już wiem, że było warto wydawać na rzeczy, które chciałem zwiedzić i zobaczyć jeszcze za młodu. Wracając do kontrowersyjnej książki „Śmierć z zerem na koncie”, muszę przyznać, że jej autor prezentuje tam wiele ważnych wniosków, spośród których najcenniejsze brzmią „korzystaj z życia, kiedy jeszcze masz na to siłę” oraz „nie przekładaj życia na później”. Jeśli tak jak ja, chcesz kiedyś osiągnąć niezależność finansową, to sugeruję Ci robić to wolniej, ale w szczęśliwszy sposób, a więc bez maksymalnej możliwej redukcji wydatków, a nie jak najszybciej i w trybie życiowej ascezy, która odbierze Ci całe zadowolenie z życia. Powyższe nie oznacza, że masz stać się z dnia na dzień wyznawcą filozofii YOLO (zamiast filozofii FIRE), a więc wydawać każdy zarobiony grosz, ale nawołuję do tego, abyś nauczył się nie tylko oszczędzać, ale też wydawać pieniądze na rzeczy, które są dla Ciebie ważne.

Niezależność finansowa poczeka, doświadczenia niekoniecznie

Nawet już teraz, czyli w wieku 34 lat czuję, że gdybym pewnych doświadczeń nie zdobył w wieku 24-30 lat, to teraz po prostu nie miałbym na nie już ochoty lub energii. Przykładowo: gdy miałem 24 lata, to dostałem się na 1,5-roczny program polegający na pracy na różnych stanowiskach w 3 różnych krajach, co w moim przypadku oznaczało pracę w Szwecji, Niemczech i Chinach. W Państwie Środka mieszkałem wtedy po kilka tygodni w różnych hotelach i apartamentowcach, co dało mi w życiu wiele doświadczenia, którego być może po prostu nie chciałoby mi się już teraz zdobywać. Nie mówiąc o otwartości i odwadze, którą nabyłem, współpracują z osobami pochodzących z bardzo różnych kultur życia i pracy.

Kolejnym aspektem są egzotyczne podróże z plecakiem, którymi o wiele prościej cieszyć się w młodym wieku. To nie jest tak, że już czuję się stary (bo nie czuję się taki), ale gdy przypominam sobie warunki, w jakich zdarzało mi się podróżować kilka lat temu m.in w Wietnamie czy na Filipinach, to zastanawiam się, czy chciałbym to dziś robić w podobnych warunkach. Prawdopodobnie nie, ale wspomnienia z tamtego czasu są bezcenne i z całą pewnością warte czasu i środków, które na te podróże przeznaczyłem. W początkowych latach kariery było to często więcej niż równowartość moich 1-2- miesięcznych inwestycji, ale „jeśli nie wtedy, to nigdy”, dzięki czemu wiem, że dobrze zrobiłem, „odkładając swoją niezależność finansową o kilka lat”.

Jak inwestować by osiągnąć niezależność finansową?

Jak już zdobędziesz perspektywiczną pracę, wysokie zarobki oraz idącą za nimi wysoką stopę oszczędności (czyli będziesz oszczędzał przynajmniej tyle, ile wynoszą Twoje miesięczne wydatki), to kolejnym krokiem jest nauka odpowiedniego inwestowania Twojego kapitału. Inwestowanie może być zarówno bardzo łatwe, jak i bardzo trudne, w zależności od rodzaju inwestowania, który wybierzesz:

  • Proste inwestowanie pasywne (ta sekcja strony „zacznij tutaj” na moim blogu) może zajmować Ci tylko kilkadziesiąt minut w miesiącu. Wybierasz jeden lub dwa instrumenty finansowe (zwykle ETF na akcje spółek z całego świata i ETF na obligacje państw i firm z całego świata lub obligacje detaliczne państwa polskiego) i przez wiele lat regularnie kupujesz je w określonej proporcji, nie bacząc na obecne ceny, zawirowania rynkowe, stopy procentowe i geopolitykę. To rodzaj inwestowania dla tych, którzy nie mają na to zbyt wiele czasu ani pasji, ale mimo wszystko chcą inwestować tanio i rozsądnie.
  • Bardziej złożone inwestowanie aktywne (ta sekcja strony „zacznij tutaj” mojego bloga), które może przybierać różne formy, ale zwykle zajmuje przynajmniej kilka godzin w miesiącu. Może to być aktywny dobór akcji spółek do swojego portfela oraz samodzielny zakup obligacji wybranych państw lub firm. Może to też być inwestowanie algorytmiczne za pomocą funduszy ETF, które realizujemy na podstawie określonych warunków oraz kryteriów. Tutaj też staramy się regularnie dopłacać, ale proces inwestycyjny jest zwykle bardziej złożony niż w punkcie pierwszym. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to dobre wyłącznie dla pasjonatów inwestowania.

Poza tym, częstym wyborem jest też korzystanie ze zdolności kredytowej w latach pracy po to, aby kupić mieszkanie na wynajem, które historycznie bezproblemowo pobijało inflację PLN samym wzrostem ceny metra kwadratowego. Inwestowanie w złoto też w przeszłości pobijało inflację PLN, ale nie wyobrażam sobie przechowywania sztabek złota oraz comiesięcznego ich sprzedawania, aby mieć za co realizować własne wydatki. O wiele wygodniejsze będą wypłacające dywidendy akcje, wypłacające odsetki obligacje, a nawet wynajmowane mieszkanie, którego najemca będzie płacił czynsz, generując nam comiesięczne przepływy pieniężne.

Obserwuj mnie na Twitterze:

Subskrybuj mój kanał YouTube:

FIRE czy FIRL? A może Hobby FIRE?

W ruchu FIRE chodzi o to, aby osiągnąć niezależność finansową jak najszybciej. Napisałem już o tym wiele wpisów na blogu, a w większości z nich skupiałem się tylko na tym, jak osiągnąć niezależność finansową możliwie szybko. Ta „szybkość” wbudowana jest w definicję FIRE, która w tłumaczeniu brzmi Niezależność Finansowa Wczesna Emerytura – podkreślam „wczesna”. Po latach dążeń do FIRE oraz bliskości jego osiągnięcia coraz bardziej podobają mi się 2 alternatywne koncepcje, które mogą być dość rewolucyjnym spojrzeniem na ruch przyszłych wczesnych emerytów:

  • FIRL, czyli Niezależność Finansowa i trochę Późniejsza Emerytura („L” jak „Later”), w której zakładamy, że na emeryturę przejdziemy nie w wieku 60/65 lat, a o 5-10 lat wcześniej, czyli w wieku 50-60 lat (w zależności od płci).
    • FIRL znosi stres nadmiernego oszczędzania, bo aby je osiągnąć „wystarczy” oszczędzać i inwestować około 30% naszego miesięcznego dochodu, co prawdopodobnie będzie wykonalne dla większości osób.
    • FIRL – choć obniża znacząco wysokość świadczenia emerytalnego, które dostaniemy po osiągnięciu wieku emerytalnego od Państwa – dalej wlicza to, że takie świadczenie w końcu uzyskamy (wiec możemy samodzielnie odłożyć nieco mniej niż w klasycznym FIRE, gdzie polegamy tylko na sobie i uzbieranym własnoręcznie kapitale).
    • FIRL pozwala nam dalej realizować marzenia i plany w wieku, w którym prawdopodobnie jesteśmy w stanie (zdrowotnie) to robić i się tym cieszyć, czyli koło pięćdziesiątki. We wpisie „Twoja emerytura (5/5) – Jak przejść na emeryturę kilka lat wcześniej?” opisałem konkretny plan przejścia na emeryturę „jedynie” o 5, 10 lub 15 lat wcześniej wraz z liczbami (ile należy oszczędzać) i uwzględnieniem polskiego ZUS-u.
  • Hobby FIRE – odmianę barista FIRE (przeczytasz o nim w tym wpisie na blogu), w której „sezonowo” pracujesz lub podróżujesz (lub zajmujesz się innymi pasjami). W tym wariancie możemy nawet nie zakładać, że kiedykolwiek całkowicie zrezygnujemy z pracy zawodowej, ale na bieżąco realizujemy nasze marzenia i pasje.
    • Wymagany do uzbierania kapitał jest tu znacznie mniejszy niż w klasycznym FIRE, bo nie zakładamy całkowitej rezygnacji z pracy w ogóle lub zakładamy coś podobnego do FIRL, czyli emeryturę na 5-10 lat przed tą ustawową.
    • Pracując, agresywnie oszczędzamy, ale po to, aby móc na bieżąco realizować swoje pasje, np. kilka miesięcy podróżować w egzotycznych krajach, ale też po to, aby budować „kulę śnieżną” majątku, którą będziemy inwestować.
    • Największy problem tego podejścia to konieczność wykonywania dobrze płatnej pracy, którą można bezproblemowo „rzucić” na kilka miesięcy, a potem do niej wrócić. Ta opcja jest właściwie zarezerwowana dla freelancerów IT i tym podobnych zawodów. Większość ludzi po prostu nie może sobie na to pozwolić.
    • Hobby FIRE zakłada dyscyplinę wydatkową na „pierdołach”, na których nam nie zależy, ale kompletną dowolność wydatkową, jeśli chodzi o plany i marzenia związane z naszymi pasjami.

Powyższe wymyśliłem samemu, próbując zaplanować lepiej swoje FIRE. Choć bliżej mi do czegoś pokroju „Hobby FIRE”, to sądzę, że idea FIRL jest tak rewolucyjna i atrakcyjna, że w przeciwieństwie do FIRE, mogłaby prosto rozpropagować się w naszym kraju.

Czym jest niezależność finansowa w Polsce i jak ją tutaj osiągnąć?

W wielu wcześniejszych wpisach ubolewałem nad tym, że wielu naszych rodaków ma specyficzne podejście do pieniędzy. Z jednej strony po cichu ich pożądają (bo kto by nie chciał mieć więcej pieniędzy, niż ma?), a z drugiej otwarcie krytykują osoby już je posiadające. Jest to jednym z powodów, dla których wpis „IKE i IKZE pasują też do wczesnej emerytury. FIRE a konta emerytalne” wzbudził gigantyczne kontrowersje i sprawił, że prawie nikt nie skupił się na jego meritum. Problem? Oszczędzana miesięczna kwota bohatera wpisu była nieosiągalna dla większości osób. Rozumiem to, szanuję i potrafię się postawić z roli odbiorcy, którego takie liczby zwyczajnie zszokowały.

Właśnie z powyższego powodu myślę, że ruch FIRE się w naszym kraju nigdy nie przyjmie i zamiast niego powinno się promować FIRL, czyli przyspieszenie swojej emerytury państwowej o kilka lat. FIRL jest zarówno osiągalne, jak i proste i „namacalne” dla każdego, kto zechce choć trochę oszczędzać i pojąć podstawy inwestowania. Nie mówiąc o możliwości prostej regulacji „swojego” wieku emerytalnego, który przyspieszyć można lekką redukcją wydatków. Dodatkową zaletą FIRL jest to, że w wieku 50-55 lat zazwyczaj „wiemy już, na czym stoimy” w kwestii dzieci, a maksimum naszych wydatków mamy już za sobą, więc prościej nam zaplanować te przyszłe.

W osiąganiu niezależności finansowej uważaj jednak na niebezpiecznych szarlatanów, którzy wmówią Ci, że osiągniesz ją szybko nawet pomimo niskich zarobków i niewielkich oszczędności. Często widzę płatne reklamy, których autorzy obiecują nam 100% zysku w ciągu kilku miesięcy. Praktyka pokazuje, że powtarzalna stopa zwrotu z inwestycji rzędu 25% lub więcej rocznie jest zarezerwowana dla kilku/kilkunastu/kilkuset ekspertów na świecie i moim zdaniem całkowicie nieosiągalna dla większości śmiertelników. Dlatego widząc obietnicę gwarantowanego zysku bez ryzyka lub ponadprzeciętnych stóp zwrotu osiąganych w prosty sposób (wręcz bezmyślnie), to przestań czytać takie materiały i zamiast tego pokombinuj nad zwiększeniem swoich zarobków oraz ucz się prostego i taniego inwestowania w stylu Bogleheads.

Podsumowanie

W tym znacznie bardziej filozoficznym, ale i luźniejszym niż zwykle wpisie wyjaśniłem, czym jest niezależność finansowa i jak ją w Polsce osiągnąć. Żyjemy w kraju, w którym osoby dużo zarabiające na ogół nie planują wykorzystania tych zarobków, aby móc zafundować sobie wcześniejszą emeryturę. Warto jednak zastanowić się nad tym, czy przyspieszyć swojej emerytury przynajmniej o kilka lat nie może każdy z nas, bo FIRE nie jest jedyną opcją wcześniejszej finansowej niezależności.

W dążeniach do niezależności finansowej nie zapominajmy o przyjemnościach, hobby i relacjach z innymi ludźmi, które są częstszym źródłem szczęścia niż pieniądze i prestiż. Część przyjemności należy realizować raczej za młodu (lub przynajmniej przed czterdziestką), bo w innym wypadku mogą się one „przeterminować” i nie sprawiać nam już takiej radości, jaką sprawiłyby wcześniej. Nic straconego, bo w każdym wieku z pewnością da się znaleźć „jakieś” przyjemności i (często kosztowne) zajęcia, które sprawią nam radość.

Sugeruję jednak robienie tego z pewnym umiarem, aby przez całe życie nie być w 100% zależnym najpierw od pracy zarobkowej, a następnie od państwowej emerytury. Finansowa niezależność to cudowne uczucie, o czym piszę, choć jeszcze nie osiągnąłem jej w pełni wg mojej definicji. Jeszcze cudowniejszym uczuciem jest jednak spełnianie się w życiu i robienie czegoś dobrego dla siebie, swoich bliskich i społeczeństwa. W dążeniu do niezależności finansowej nie zapominajmy więc o samorealizacji, przyjemnościach oraz sprawianiu, że świat będzie stawał się coraz lepszym, a nie coraz gorszym miejscem nie tylko dla nas, ale także dla innych.

Zapisz się do mojego newslettera:

.
Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.

4.6 60 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

371 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze