You are currently viewing Zarabiaj dużo, wydawaj mało, czyli geoarbitraż w drodze do FIRE

Zarabiaj dużo, wydawaj mało, czyli geoarbitraż w drodze do FIRE

Sposoby na oszukanie życiowego GPS-u.

Gdy w latach 2013 – 2017 mieszkałem w Szwecji, moi znajomi często sugerowali, że dzięki moim wysokim zarobkom na pewno mogę sobie na wszystko pozwolić i jeszcze sporo oszczędzić. Nic bardziej mylnego, bo koszty życia w jednym z największych miast tego kraju były na tyle wysokie, że pomimo zarobków wynoszących równowartość około 10 000 złotych netto miesięcznie, mogłem efektywnie oszczędzić jakieś 1500 – 2000 złotych. I to przy dobrych wiatrach, bo jakiekolwiek nieprzewidziane wydatki sprawiały, że nie oszczędzałem wtedy ani grosza, nie zasilając mojej „machiny inwestycyjnej” wcale. Nie najlepiej, prawda? Jeśli jesteś w podobnej sytuacji, to być może warto przemyśleć mały geoarbitraż, czyli bardziej świadomy i aktywny wybór miejsca zamieszkania w taki sposób, by maksymalizować swoje dochody, jednocześnie redukując swoje wydatki i w konsekwencji mogąc odłożyć każdego miesiąca więcej pieniędzy.

Już na wstępie do tego wpisu chciałbym podkreślić, że poza naszymi zarobkami, bardzo istotnym elementem układanki są także nasze koszty życia. Na świecie żyją setki milionów osób, które zarabiają ponadprzeciętnie, ale z uwagi na swoje miejsce zamieszkania i swój styl życia przez całe lata nie oszczędzają prawie wcale. Takie osoby często „budzą się” po pięćdziesiątce, zauważając, że pomimo zmęczenia lub wypalenia swoją pracą są w pełni od niej zależni i w przypadku jej utraty nie mieliby żadnego alternatywnego źródła dochodu. Finansową niezależność (FI) osiągnąć można zatem dzięki dwóm czynnikom: zwiększaniu zarobków i redukcji (lub chociaż nie zwiększaniu) wydatków. A jeśli dołożymy do tego rozsądne inwestowanie pasywne, uzyskamy receptę na uniezależnienie się od pracy na wiele lat przed tą „ustawową” emeryturą. Jeśli to takie proste to, czemu tak wiele osób sądzi, że to niemożliwe? Być może dlatego, że żyją oni w niewłaściwym miejscu i by przyspieszyć swoje FIRE powinni zastosować mały geoarbitraż.

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czym jest geoarbitraż i jak może Ci pomóc w osiąganiu wolności finansowej.
  • O ile lat można przyspieszyć FIRE dzięki rozsądnemu wyborowi miejsc pracy i zamieszkania.
  • Czym jest geoarbitraż lokalny, a czym globalny.
  • Jak przyspieszyć FIRE o kilka lat bez zmieniania kraju zamieszkania.
  • Jak bardzo zadowoleni z życia są ludzie z różnych państw świata.
  • W jakich krajach wydaje się najmniej w relacji do kosztów życia.
  • W jaki sposób najmocniej przyspieszyć swoje dojście do finansowej wolności.

Dwa filary finansowej niezależności

Wracamy do tematu FIRE, a więc Financial Independence, Retire Early, czyli do stanu „przyspieszonej emerytury”, który planuję osiągnąć w wieku 40 lat, czyli za niespełna 8 lat od momentu, gdy piszę te słowa. Jeśli już mowa o mnie to pracę zawodową (taką „poważną”) zacząłem w 2013 roku, czyli w wieku 24 lat, a więc obecnie, mając 32 lata, jestem gdzieś na półmetku mojej drogi do przyspieszonej emerytury. Ów cel zamierzam osiągnąć dzięki budowie i wieloletniej pracy nad dwoma filarami powiększania mojej „mocy oszczędnościowej”, którymi są zwiększanie zarobków i redukcja wydatków. Dróg do polepszenia obydwu jest mnóstwo, a należą do nich przedstawione poniżej sposoby:

Geoarbitraż w drodze do FIRE - dochody i wydatki

Gałęzią, w której czuję się znacznie mocniejszy, jest dynamiczne powiększanie moich zarobków. Z tego powodu właśnie jedynymi z pierwszych wpisów, które tu opublikowałem były „Czy nie zarabiam za mało? Twoje zarobki na tle rynku” oraz „Jak skutecznie negocjować podwyżkę? Instrukcja krok po kroku„. Jeśli dziwi Cię z perspektywy czasu to, o czym pisałem na początku istnienia Inwestomatu to pamiętaj, że bez wysokich zarobków nie ma wysokich oszczędności, z kolei bez tych drugich możemy zapomnieć o inwestowaniu. W obecnej chwili, czyli po ponad dwóch latach od założenia tej strony stale uważam, że wraz z rozsądnym inwestowaniem warto równolegle starać się stale i dynamicznie zwiększać swoje możliwości zarobkowe.

Dynamiczne zwiększanie zarobków

Mam to szczęście, że jakoś nigdy nie miałem problemu z negocjowaniem podwyżek, a jeśli te nie wychodziły, to zawsze szukałem alternatywnej pozycji w innym dziale firmy lub u innego pracodawcy. Poza awansem, podwyżką na tym samym stanowisku lub zmianą pracodawcy możemy także przemyśleć całkowitą zmianę ścieżki kariery, lub zmianę miejsca pracy w kontekście fizycznym. Na szczęście dla nas, w dwudziestym pierwszym wieku zmiana miejsca pracy może oznaczać wybór pracodawcy rezydującego w innym mieście lub kraju z założeniem pracy zdalnej, czyli przy swoim własnym biurku w swoim mieszkaniu lub domu.

Taki wariant jest jednak możliwy jedynie dla niewielkiego odsetka całego społeczeństwa, m.in. dla ekspertów IT, grafików i marketingowców, czy specjalistów HR. Dla reszty osób wybór zagranicznego pracodawcy (lub polskiego, ale z innego miasta) będzie wiązał się z koniecznością przeprowadzki, która jest czwartym sposobem na zwiększenie swoich zarobków. Wybierając miejsce emigracji, warto jednak kierować się zarówno możliwościami zarobkowymi, jak i kosztami życia w danym państwie i mieście. Bardzo fajną, darmową porównywarkę kosztów życia w zależności od miasta znajdziesz na stronie Numbeo.com. W dalszej części wpisu posłużę się nią kilkukrotnie, więc wolę przedstawić to narzędzie już teraz.

Mamy zatem funkcje optymalizacji zarobków wobec wydatków, w której nieodzownym będzie sprawdzenie zestawień zarobki-wydatki poszczególnych państw. Nieco zdezaktualizowane dane tego rodzaju przedstawiłem w ponownie historycznym już wpisie zatytułowanym „Gdzie wyjechać by zarobić najwięcej? Porównanie krajów europejskich„, którego lektura wystarczy jednak, by lepiej pojąć sposób myślenia, którym kierowałem się, emigrując z Polski w 2013 roku. Problem nastąpił, jednak gdy okazało się, że w Szwecji bardzo trudno było żyć naprawdę tanio, więc efektywnie (nominalnie) wcale nie oszczędzałem o wiele więcej, niż mógłbym wtedy oszczędzić, pracując w Polsce. Dużym problemem było dla mnie wtedy odpowiednie zredukowanie moich wydatków, które osiągnąć mógłbym np. poprzez inny, lepszy dobór miejsca zamieszkania i pracy, czyli przez zastosowanie geoarbitrażu.

Mocne cięcie wydatków

Znam wiele osób, które na co dzień mylą wysokie zarobki z wysoką możliwością oszczędzania lub przypisują obydwu atrybutom bezwzględne występowanie w parze. Co z tego, że ktoś zarabia 10 000 złotych na rękę miesięcznie jeśli notorycznie wydaje z tego 90%, zostawiając sobie na ewentualne oszczędności lub inwestycje jedynie tysiąc? Nie neguję tego, że za wydane 9000 złotych można mieć bardziej komfortowe i bardziej spełnione życie niż za mniejsze środki, chcąc jednak podkreślić, że w kwestii dążenia do finansowej niezależności taki człowiek nie różni się zbytnio od osoby zarabiającej 4000 złotych i wydającej na życie 3000 złotych miesięcznie.

Choć pierwsza osoba ma większy potencjał do oszczędzania, to obydwie oszczędzają z „prędkością” 1000 złotych miesięcznie, więc ich dochodzenie do finansowej niezależności będzie równie szybkie (lub równie powolne, czego dowiodłem we wpisie „Czy przy polskich zarobkach można osiągnąć niezależność finansową?„) – oczywiście zakładając, że na samej emeryturze osoby bardziej rozrzutnie nagle „magicznie” zrównają swoje wydatki z osobami skromniejszymi.

I właśnie z tym problemem zmierzymy się wobec tego w dzisiejszym wpisie, próbując zoptymalizować miejsce zamieszkania i miejsce pracy pod kątem zarówno zarobków, jak i wydatków, ale też (a może przede wszystkim) jakości życia w danym miejscu na świecie. Łatwo jest napisać „zarabiaj dużo, wydawaj mało”, więc zamiast motywacyjnego „pitu-pitu” przyjrzymy się tutaj kilku praktycznym pomysłom na geoarbitraż w drodze do FIRE.

Problemem jest niska stopa oszczędności

Moja blogowa przygoda z FIRE zaczęła się od wpisu „Dlaczego odkładam 70% z każdej wypłaty? Ruch FIRE„, w ramach którego przyznałem się światu, że odkąd pod koniec 2013 roku zacząłem zarabiać pieniądze, staram się możliwie dużo z nich oszczędzać i inwestować. Jak wielu Polaków w tamtych czasach, zdecydowałem się na emigrację ekonomiczną, nigdy nie ukrywając, że poza ciekawością świata w decyzji o wyjeździe kierowałem się głównie kwestiami finansowymi. Problemem, z którym zetknąłem się w Szwecji dosyć szybko były ograniczone możliwości narzucenia sobie wysokiej stopy oszczędności spowodowane relatywną „drożyzną” tamtejszych produktów i usług. Na początku 2017 roku, czyli po 4 latach poza Polską zacząłem się zatem zastanawiać nad zmianą miejsca zatrudnienia i zamieszkania.

Ostatecznie, głównie z powodów osobistych wróciłem do Polski, ale rozważałem też zmianę branży z inżynierii na finanse lub po prostu znalezienie pracy w Szwajcarii, której proporcja zarobków do wydatków wyglądała w tamtym czasie naprawdę znakomicie. Z moich estymat i wyliczeń wynikało wtedy, że jeśli przeprowadzę się do mniejszego miasta w Szwajcarii, to zamiast 2000 złotych będę w stanie bez większych wyrzeczeń oszczędzić jakieś 7000-8000 złotych miesięcznie. Powyższe rozmyślania były moim pierwszym zetknięciem z geoarbitrażem, o którym wcześniej nawet nie słyszałem, ale sam „wpadłem” na coś podobnego, by przyspieszyć mój plan związany z finansową niezależnością przed czterdziestką. Skończyło się, że ten plan nie wypalił, ale po latach, czyli całkiem niedawno wróciłem do pierwotnego pomysłu, co opiszę w dalszej części wpisu jako jeden z przykładów takiego „oszukiwania życiowego GPS-u”. Póki co, chciałbym trochę lepiej przybliżyć pojęcie geoarbitrażu.

Polub moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Rozwiązaniem jest geoarbitraż

W ekonomii słowo arbitraż oznacza zakup identycznego aktywa w innym miejscu (zwykle na innej giełdzie) z zamiarem droższego odsprzedania go na innym rynku z założeniem, że ryzyko jest zerowe lub prawie zerowe. Pojęcie geoarbitrażu przenosi oryginalne sformułowanie do sfery życiowo-zarobkowej, oznaczając po prostu próbę zwiększenia swoich zarobków przy jednoczesnym zmniejszaniu wydatków poprzez przeprowadzkę lub zmianę zdalnego miejsca pracy. Najczęstszymi przykładami geoarbitrażu są:

  • (Jeśli pracujesz w mieście) przeprowadzka za miasto w celu obniżenia kosztów życia.
  • (Jeśli pracujesz na wsi lub w małym mieście) przeprowadzka do miasta w celu zwiększenia zarobków.
  • (Jeśli możesz pracować zdalnie) życie na wsi/w małym mieście w Polsce, a praca zdalna np. dla firmy z Warszawy/Krakowa.
  • (Jeśli możesz pracować zdalnie) życie w Polsce (lub tańszym kraju), a praca dla firmy z Europy Zachodniej, USA, Kanady, Japonii lub Australii.
  • Przeprowadzka do przygranicznego miasta, by np. zarabiać w Niemczech, a płacić za życie w Polsce. Przykładem może być przygraniczny Zgorzelec (niem.: Görlitz), w którym sporo osób tak robi.

Niezależnie od wybranego modelu, podobny ruch należy przemyśleć, obliczyć i zaplanować, gdyż często wiązał się będzie ze zmianą stylu i sposobu życia o 180 stopni. W zależności od wieku i sytuacji życiowej proponowałbym 2 podobne, ale jednak różniące się od siebie procesy, z których bardziej „dojrzały” jest ten po prawej, który zaznaczyłem wytłuszczoną czcionką poniżej:

Geoarbitraż w drodze do FIRE - procesy wyboru krajów

W procesie czysto finansowym po prostu szukamy miejsca do pracy o możliwie wysokich zarobkach, jednocześnie będąc świadomymi kosztów życia w tamtym regionie. Optymalizujemy więc jedynie zdolność oszczędnościową, co w przypadku posiadania rodziny i pewnego życiowego doświadczenia, które się z tym wiąże, słusznie może wydawać się procesem niedojrzałym. Alternatywą jest proces finansowo-jakościowy, czyli taki, w którym skupiamy się najpierw na znalezieniu miejsca o wysokim poziomie życia (jakości życia), a dopiero później sprawdzaniu innych czynników.

Roboczo nazwany przeze mnie „jakościowym” proces ma odpowiedzieć nie tylko na nasze potrzeby finansowe, ale też podnieść nasze zadowolenie z życia, dodatkowo upewniając się, że nasza ojczyzna jest wystarczająco blisko, byśmy nie czuli nadmiernej tęsknoty za znajomymi czy rodziną. Myślę, że gdybym teraz planował wykonanie takiego ruchu, to właśnie w ten sposób bym do niego podszedł, co udowodnię, zaczynając w prezentowanych tu przykładach od oceny jakości życia w potencjalnych miejscach migracji. Część liczbową wpisu zacznijmy zatem od geoarbitrażu lokalnego, czyli prostszego wariantu polegającego na relokacji z miasta do miasta w naszym kraju, na który prawdopodobnie w pewnym momencie życia zdecydować mogłaby się większość czytelników.

Geoarbitraż lokalny, czyli migracja w Polsce

Poza migracją stricte lokalną, czyli przeprowadzką na przedmieścia z założeniem codziennego dojazdu do pracy, której nie będę tu opisywał, duża część pracujących „przed komputerem” ma w ostatnim, pandemicznym czasie możliwość pracy zdalnej. Choć dla niektórych zabrzmi to nieco ekstremalnie to część naszego społeczeństwa, która na co dzień pracuje w dużych i drogich pod względem utrzymania miastach mogłaby spokojnie rozpatrzeć przeprowadzkę w inne miejsce w celu zredukowania kosztów życia. Skoro i tak niektórzy pracodawcy nie wymagają fizycznej obecności pracowników w biurze to dlaczego by nie skorzystać z sytuacji, próbując obniżyć swoje koszty życia?

Powyższe może być o wiele trudniejsze dla osób z aktywnym kredytem hipotecznym na własne mieszkanie (chyba że nie mają problemu, by go odnająć komuś innemu), ale dla wynajmujących nie powinno stanowić problemu. Jeśli ktoś jest minimalistą i nie posiada wielu przedmiotów (czyli zupełnie jak ja, co opisałem we wpisie „Praktyczny minimalizm, czyli o wiele mniej zmartwień„), to przeprowadzka powinna być bardzo prosta. Jeśli dodamy, że taka zmiana miejsca zamieszkania może być tymczasowa i nie trzeba przenosić się na całe życie, a jedynie założyć sobie rok w innym mieście „na próbę” to większość bardziej mobilnych osób śmiało może się na to zdecydować. Zainteresowany geoarbitrażem lokalnym powinien moim zdaniem zacząć od oceny jakości życia w polskich miastach.

Ocena jakości życia w polskich miastach

Choć większość z nas ma pewne pojęcie o polskich miastach, to nawet miłośnikom lokalnego podróżowania wybór tańszego miejsca zamieszkania ułatwić mogą dostępne w internecie rankingi miast. Opierając się na liście przygotowanej przez Arcadis w 2021 roku będziemy mogli dość prosto wybrać sobie jakościowe miejsce do życia, w którym podstawowe potrzeby będą kosztować nas znacznie mniej niż w naszym obecnym miejscu zamieszkania. W rankingu, którego wynikami się dziś posłużymy, rozróżniono trzy kryteria oceny miast:

  • Społeczeństwo to ocena systemu edukacji, opieki zdrowotnej i ogólnopojętej aktywności społecznej (kina, teatry, wydarzenia kulturalne).
  • Środowisko to ocena za czystość powietrza, zieloną przestrzeń w mieście, dobrą gospodarkę odpadami oraz niskoemisyjny transport publiczny.
  • Gospodarka to ocena za zamożność miasta i tzw. klimat biznesowy, który zwykle manifestuje się wysokimi zarobkami i niskim poziomem bezrobocia mieszkańców.

Jako że „Gospodarka” tylko pośrednio świadczy o zarobkach i kosztach życia w danym mieście, zdecydowałem się porównać koszty życia, bazując na liczbach otrzymanych z „porównywarki kosztów” portalu Numbeo.com. Efekt analizy przedstawiam poniżej:

Geoarbitraz w drodze do FIRE Polska ranking miast arcadis

Jak interpretować liczby z tabeli? W kolumnach „Społeczeństwo”, „Środowisko” i „Gospodarka” znajduje się miejsce w Rankingu Miast Arcadis 2021, jakie zajęło każde z miast, a w kolumnie „Wynik” umieszczono zbiorczy wynik procentowy świadczący o jakości życia w miastach. Jako że brakowało tutaj kryterium kosztowego, to dodałem je sam, przedstawiając w kolumnie „Koszty życia” subiektywnie odczuwane wobec Warszawy (która stanowi 100%, czyli benchmark dla innych miast) wydatki na życie dla każdego z miejsc. Łącząc wszystkie informacje, możemy prosto otrzymać zadowalające wyniki, które podpowiedzą nam gdzie przeprowadzić się, by znacząco zwiększyć swoją moc oszczędnościową bez potrzeby znacznego schodzenia z poziomu naszego życia.

Obserwuj mnie na Twitterze:

Subskrybuj mój kanał YouTube:

Redukcja kosztów życia w polskich miastach

Funkcję optymalizacji najlepiej wykonać dodając do tabeli kolory. Im bardziej zielono, tym lepiej, a szukający możliwości zwolennik FIRE prawdopodobnie powinien zacząć od ostatniej kolumny, czyli od kosztów życia. W tym przypadku pewne miasta wydają się zwyczajnie lepsze od innych i godnymi do rozpatrzenia „zamiennikami” dla Krakowa, Warszawy, Gdańska czy Wrocławia są np. Zielona Góra, Bielsko-Biała, Koszalin, Lublin czy Białystok:

Geoarbitraz w drodze do FIRE Polska ranking miast 1

Sceptycy powiedzą, że mniejsze miasta to zupełnie co innego niż te większe i że ciężko trzymać określony „poziom życia” w tych miejscach, więc przypomnę, że 30-40% redukcja kosztów może być warta zaakceptowania trochę mniej interesującego życia. Wszystko to dotyczy osoby, która na oszczędzaniu i inwestowaniu skupia się bardziej niż na konsumpcji i dla części czytelników może być pewnym ekstremum, zwłaszcza że przedstawione tu miasta są mocno rozsiane po Polsce. Moim zdaniem jest to jednak ich zaletą, bo entuzjaście geoarbitrażu pozwoli na pozostanie niedaleko swojego obecnego centrum życia w postaci większego miasta.

Przykłady geoarbitrażu w Polsce

Na potrzeby studium przypadku załóżmy więc, że z Gdańska przeprowadzamy się do Koszalina, a z Warszawy do Lublina lub Białegostoku. Mieszkańcy Krakowa mogą wybrać Bielska-Białą, a Wrocławia na przykład Zieloną Górę. Każdy ze scenariuszy przedstawiłem na mapie poniżej, zakładając, że nie chcemy być zmuszani do dłuższej niż trzygodzinnej jazdy, by móc odwiedzić nasze rodziny i dotychczasowych znajomych.

Geoarbitraż w Polsce

Przy tych założeniach oszczędzimy na życiu średnio około 30%, co osobie zarabiającej (zdalnie) 8000 złotych miesięcznie o obecnych wydatkach wynoszących 6000 złotych miesięcznie „zwolni” około 1800 złotych miesięcznie. Podobne ruchy dla osoby o podanych budżetach domowych pozwolą zatem podwoić oszczędzaną kwotę, w efekcie znacznie przyspieszając możliwość osiągnięcia wolności finansowej. O tym jak bardzo przekonasz się, porównując 2 wykresy poniżej:

Geoarbitraz w drodze do FIRE Polska symulacja 1

Załóżmy, że ustalamy sobie kwotę wystarczającą do przejścia na przyspieszoną emeryturę w wysokości 4 milionów złotych. W przypadku gdybyśmy pozostali np. w Krakowie, nie przeprowadzając się do Bielska-Białej osiągnięcie finansowej niezależności nastąpiłoby w wieku około 60 lat. Dla kontrastu, zwiększenie naszej mocy oszczędnościowej z 2000 zł miesięcznie do 3800 zł miesięcznie, czyli potencjalne oszczędności, które przyniósłby nam polski geoarbitraż przyspieszyłyby możliwość przejścia na dobrowolną emeryturę o ponad 7 lat. To wszystko przy założeniu dość defensywnej średniej rocznej stopy zwrotu (CAGR) wynoszącej 7% netto podczas całego czasu trwania inwestycji.

Geoarbitraz w drodze do FIRE Polska symulacja 2

Jako że jest to tylko zabawa liczbami, która ma za zadanie pokazać, że długoterminowa redukcja kosztów, którą można uzyskać dzięki przeprowadzce z dużego do nieco mniejszego, ale dalej atrakcyjnego do życia miasta może przyspieszyć osiągnięcie wolności finansowej nawet o ładne parę lat. Jeśli znamy języki i jesteśmy zainteresowani pracą dla zagranicznej firmy lub korporacji, to otworem dla nas stoi także bardziej lukratywny geoarbitraż globalny, polegający na znalezieniu pracy dla firmy z bogatego kraju Zachodniego, a rezydowaniu w Polsce lub jeszcze atrakcyjniejszym pod względem kosztów kraju. Jako że (szczególnie wśród ekspertów IT) staje się on coraz bardziej popularny, to poświecę mu cały kolejny rozdział tego wpisu.

Geoarbitraż globalny, czyli wyjazd za granicę

Bardzo często słyszy się „legendy” o programistach pracujących dla szwajcarskiej/brytyjskiej/niemieckiej firmy, którzy żyją i pracują np. w Tajlandii. Jeśli taka osoba miałaby pracować w europejskich godzinach pracy, to oznaczałoby to pracę między godziną 14 a godziną 22, co oczywiście jest możliwe, ale nie każdy chciałby przepracowywać taką „drugą zmianę” codziennie. Dlatego to właśnie on będzie pierwszym z problemów z geoarbitrażem globalnym, które poniżej wymienię:

  • „Kopnięte godziny pracy” wynikające ze stref czasowych. Nie zawsze będziemy w stanie znaleźć tanie i dobre pod względem życia państwo w zasięgu (powiedzmy) 2000 km od ojczyzny.
  • Odległość od rodziny i znajomych. W zależności od etapu życia, czyli m.in. tego czy masz już swoją rodzinę i dzieci, może być to prostsze lub trudniejsze do zaakceptowania. Nie mówiąc o sytuacji, w której chcielibyśmy zaopiekować się naszymi starzejącymi się rodzicami.
  • Ryzyko walutowe to argument „przeciw” czysto finansowy. Oczywiście zazwyczaj zarabiać będziemy w EUR/USD/GBP lub innej walucie z państw rozwiniętych, a wydawać np. w PLN/CNY lub innej walucie obowiązującej w państwach tańszych (zwykle wschodzących), to nikt nie przewidzi długoterminowej opłacalności takiego przedsięwzięcia, która przez zmienne kursu waluty może zarówno rosnąć, jak i spadać.
  • Ryzyko fizyczne (bezpieczeństwo kraju) związane z poziomem rozwinięcia kraju docelowego. Im bardziej rozwinięty kraj, tym (zwykle) bezpieczniejsze życie na jego terenie.
  • Ryzyko pracodawcy. Na dystans łatwiej jest człowieka zwolnić (przynajmniej teoretycznie). Dodatkowo, jeśli się wróci do biur, a praca nie jest z natury zdalna, to osoba mieszkająca daleko za granicą może mieć problem z przedłużeniem kontraktu.

Mimo powyższych wad, wśród czytelników prawdopodobnie znajdzie się spore grono osób, które rozpatrywało lub rozpatruje emigrację ekonomiczną. Geoarbitraż globalny rozwija sformułowanie migracji ekonomicznej na nowy poziom, bo dokonując takiej zmiany, szukamy nie tyle lepszych warunków pracy, ile niższych kosztów życia… lub obydwu powyższych (ponownie: zakładając, że możemy pracować zdalnie). Niezależnie od naszych celów, ponownie warto będzie zatem zacząć proces analizy od sprawdzenia jakości życia w krajach świata.

Ocena jakości życia w krajach świata

Przygotowując materiały do tego wpisu, natknąłem się na naprawdę ciekawe (i aktualne) zestawienie „jakościowe” krajów świata. Znajdziesz je na stronie Worlddata.info, co w połączeniu z danymi o kosztach życia z tej strony pozwoliło mi zbudować tabelę z rankingiem jakości życia w większości państw na całym globie. Czoło rankingu, czyli najlepsze 20 krajów do życia wraz z ocenami w 6 kategoriach i indeksem kosztów życia (100 = USA) zamieściłem w tabeli poniżej:

Geoarbitraż w drodze do FIRE - Globalny ranking jakości życia1

Kategorie rankingu są na tyle jasne, że raczej nie trzeba ich tłumaczyć, a jedyną, która była trochę zawiła dla mnie samego były „prawa człowieka”, które oceniają również system prawno-sądowniczy w danym państwie ogółem, czyli np. jego sprawność i czas działania. Podobnie jak w przypadku geoarbitrażu lokalnego, także tu zdecydowałem się wykonać funkcję optymalizacji wyniku tak, by uzyskać jak najwyższą jakość życia przy jak najniższych jego kosztach.

Gdzie na świecie można żyć tanio i dobrze?

Zupełnie jak w przypadku miast Polski, także w przypadku najlepszych do życia krajów zdecydowałem się na odfiltrowanie z zestawienia państw drogich w utrzymaniu, zostawiając tu te możliwie „dobre i tanie”. Oczywiście dokonywanie ćwiczenia na poziomie państw, a nie miast jest dużym (być może nawet zbyt dużym) uogólnieniem, więc za moment rozpatrzymy też konkretny przypadek o szczegółowości miasto-miasto. Póki co zapraszam do przejrzenia tabeli, w której kolorystycznie podkreślam liczby pozytywne (zielony) oraz negatywne (czerwony), choć te drugie są słabe jedynie relatywnie do innych państw z prezentowanej dwudziestki (bo obiektywnie to kraje, w których żyje się przynajmniej przeciętnie, ale zawsze tanio):

Geoarbitraż w drodze do FIRE - Globalny ranking zoptymalizowany

Powyższy ranking podzieliłbym tak naprawdę na kraje Europy Południowo-Wschodniej, w których żyje się prawie jak na Zachodzie, jednak dwu- lub trzykrotnie taniej oraz na kraje Afryki Północnej i Azji, w których żyje się nieco gorzej niż w Europie, ale przeprowadzka do nich umożliwia o wiele bardziej znaczącą obniżkę kosztów życia. Przykładowo: Polak migrujący do Gruzji, Algierii lub na Sri Lankę mógłby spokojnie oszczędzić przynajmniej 40% więcej, niż robi to w swojej ojczyźnie, jednak zależy to od wyboru miasta i standardu życia w tym mieście. Jednak w geoarbitrażu chodzi o to, by optymalizować zarówno zarobki, jak i wydatki, więc omówimy bardziej lukratywne przypadki pracy na Zachodzie, a życia w jednym z tańszych krajów świata.

Przykłady międzynarodowego geoarbitrażu

Opierając się na tabeli z poprzedniego akapitu, wybrałem kilka ciekawych przypadków, które chciałbym przedstawić:

  • Praca w Szwajcarii, a życie w Tunezji (redukcja kosztów nawet o 70-80%).
  • Praca w Niemczech, Holandii lub Belgii, a życie w Czarnogórze (redukcja kosztów o 60%).
  • Praca w Norwegii (choć niewiele tam pracy z możliwością zdalną), a życie w Polsce (redukcja kosztów o około 50%).
  • Praca w Polsce, a życie w Gruzji (redukcja kosztów o około 40%).

W formie graficznej wygląda to następująco:

Geoarbitraz w drodze do FIRE Europa mapa1

Weźmy pracownika szwajcarskiej korporacji, który żyjąc w Zurychu, zarabia równowartość tamtejszej średniej krajowej, czyli 6500 CHF netto miesięcznie. Odpowiada to obecnie około 26 tysiącom złotych miesięcznie, ale by być bezpiecznym, załóżmy 25 000 zł, które trafia na konto pracownika po składkach i podatkach. Zurych tani nie jest, więc taka osoba na życie (wraz z czynszem za wynajem) wydaje równowartość 4500 CHF, a więc jakieś 20 tysięcy złotych miesięcznie. Mamy więc osobę odkładającą 5000 złotych miesięcznie, co samo w sobie jest wynikiem dobrym, ale żeby osiągnąć FIRE w Polsce, chce ona uzbierać nie 4 mln, a 6 mln złotych:

Geoarbitraz w drodze do FIRE Szwajcaria Tunezja symulacja 1

Zakładając oszczędzanie „dzisiejszych” (bo pomijamy tu inflację) 5000 złotych miesięcznie osoba mieszkająca w Szwajcarii i pragnąca wrócić na wczesną emeryturę do Polski uzbiera 6 milionów (ponownie: dzisiejszych) złotych w wieku około 55 lat. Paradoksalnie, jej bardzo wysokie zarobki wynoszące równowartość 25 000 złotych miesięcznie pozwoliłyby na osiągnięcie pułapu 6 milionów złotych znacznie wcześniej gdybyśmy tylko dali radę zredukować miesięczne wydatki do koniecznego minimum.

W tym miejscu wkracza największa zaleta geoarbitrażu globalnego, czyli to, że zazwyczaj nie musimy wcale zmieniać kontynentu, a nawet strefy czasowej. W przypadku osoby pracującej w Zurychu wystarczy wybrać Tunis (stolicę Tunezji), by móc pracować w tej samej strefie czasowej, w której się żyje. Redukcja kosztów życia jest w tym przypadku ekstremalnie wysoka, bo bazując na porównaniu kosztów życia Zurychu wobec Tunisu z Numbeo.com uzyskujemy jasną informację, że koszty życia można będzie zredukować z 20 000 zł miesięcznie do 5000 zł miesięcznie, efektywnie pozwalając takiej osobie oszczędzić 20 000 zł miesięcznie. Przyspieszy to osiągnięcie FI (finansowej niezależności) o 17 lat, sprawiając, że po 14 latach pracy osiągnięty zostanie pułap 6 milionów złotych:

Geoarbitraz w drodze do FIRE Szwajcaria Tunezja symulacja 2

Kto z nas nie chciałby móc przejść na przyspieszoną emeryturę w wieku 38 lat, by od tego momentu móc zająć się pasjami, rodziną czy wybraną przez siebie pracą/działalnością non-profit bez „ciśnienia”, że musimy pracować do 65 roku życia lub dłużej? Podejrzewam, że spora część odwiedzających marzy o podobnym scenariuszu jednak nie jest to tak proste jak się wydaje z uwagi na mnóstwo niewiadomych.

Ukryte koszty, czyli odległość i język

Wybierając mniej rozwinięte kraje jako nasze miejsce zamieszkania, pamiętajmy o „ukrytych kosztach” takich rozwiązań. Do największych wad przedstawianego scenariusza należą:

  • Po pierwsze: kurs dinara tunezyjskiego do franka szwajcarskiego był w ciągu ostatnich lat bardzo niestabilny. Ciężko przewidzieć jak zachowa się on w przyszłości.
  • Po drugie: jakość życia. Życie w stolicy Tunezji to nie to samo, co życie w Szwajcarii. Świadczy o tym fakt, że w rankingu jakości życia ze strony Worlddata.info Tunezja otrzymała dwukrotnie gorsze noty w kategoriach „Stabilność” i „Prawa Człowieka” od Szwajcarii. Pociesza jedynie fakt, że zyskuje ona w kategoriach „Bezpieczeństwo” i „Klimat” i przy odpowiednim wyborze sąsiedztwa może ona zagwarantować przynajmniej przeciętny poziom życia.
  • Po trzecie: dla Polaka, który pracuje w Szwajcarii, taka przeprowadzka nie powinna być problemem logistycznym (loty są, nawet jeśli czarterowe to jest możliwość komunikacji Polska – Tunezja i nawet z przesiadkami zwykle nie trwa to dłużej niż kilka godzin). Pamiętajmy jednak, że jest to kłopotliwe i Zurych leży znacznie bliżej Polski niż Tunis.
  • Po czwarte (i chyba najważniejsze): język i różnice kulturowe. W Szwajcarii prawie każdy rozmawia po angielsku lub po niemiecku, a w Tunezji komunikacja w języku angielskim możliwa będzie tylko z małą częścią społeczeństwa. Dodajmy do tego fakt bycia krajem arabskim i mamy barierę nie do ominięcia przez niektóre osoby.

By zredukować koszty w sposób mniej radykalny, można zatem przeprowadzić się np. do małego miasta lub na wieś w Polsce, w których bezproblemowo osiągniemy podobny pułap wydatków. Przypomnę jednak, że wydatki rzędu 5000 złotych miesięcznie w Tunezji odpowiadają niezłemu poziomowi życia, co przekładałoby się na wyższe nominalnie wydatki w Polsce. Piszę to, by od razu odpowiedzieć na komentarze typu „przecież w Polsce da się żyć za wiele mniej niż 5000 złotych miesięcznie”, z czym oczywiście się zgadzam, ale piszemy tu o osobie, która w Zurychu prowadziła dobre życie za równowartość 20 tysięcy złotych miesięcznie. Jako że zbliżamy się do końca tego wpisu, chciałbym zostawić kilka przemyśleń na temat idealnego „odbiorcy” idei geoarbitrażu.

Czy geoarbitraż jest dla Ciebie?

Choć we wpisie ledwie „liznęliśmy” tematu geoarbitrażu to chciałbym na koniec podzielić się z Tobą jego elementami, które można dość prosto wprowadzić w życie:

  • Jeśli jesteś osobą młodą, ciekawą świata, znasz języki i jeszcze nie założyłeś rodziny to droga do geoarbitrażu stoi dla Ciebie otworem. To właśnie te osoby mogą, a nawet powinny zastanowić się nad odpowiednim doborem zarówno miejsca pracy, jak i miejsca zamieszkania, by zoptymalizować zarobki i koszty życia na jego wczesnym etapie.
  • Jeśli założyłeś rodzinę, a Twoje dzieci mają już przynajmniej kilka lat, to wydawać by się mogło, że droga do emigracji jest już zamknięta. Pamiętaj jednak, że zamiast wybierać polskiego pracodawcy, możesz spróbować znaleźć lepiej płatną pracę zdalną w zagranicznej firmie, efektywnie dokonując „geoarbitrażu bez zmiany miejsca zamieszkania”.

Sądzę jednak, że większość Polaków (a więc i większość odwiedzających ten blog) kompletnie wyklucza ideę geoarbitrażu i potraktuje ten wpis głównie jako ciekawostkę lub teoretyczne rozważania. Pamiętajcie jednak, że aby przyspieszyć sobie dochodzenie do finansowej niezależności nie musicie nawet wyprowadzać się za granicę, nie mówiąc o relokacji do egzotycznych (kulturowo) krajów typu RPA, Meksyk lub Tajlandia. Czasem wystarczy przeanalizować koszty życia w mieście i w zgodzie ze sobą, swoim partnerem życiowym i dziećmi, podjąć racjonalną decyzję o relokacji w granicach kilkuset kilometrów od obecnego miejsca zamieszkania.

Podsumowanie

Podobnie jak większość wpisów o FIRE, tak i ten może zostać potraktowany głównie jako „techniczna ciekawostka” z wycinkami statystyk kosztowo-zarobkowych na świecie. Sugerowałbym jednak każdemu (nie tylko dążącym do finansowej niezależności) o zastanowienie się nad możliwościami geograficznej optymalizacji swoich finansów, która nawet bez ekstremalnych ruchów może pozwolić nam na oszczędzanie 20 lub 30% więcej niż obecnie. Oczywiście warto to sobie rozpisać i zasymulować, by nie zmieniać całego życia dla potencjału na przejście na przyspieszoną emeryturę na 2 lub 3 lata wcześniej niż w oryginalnym planie.

Od razu zapowiem, że w przyszłości chciałbym napisać też wpis o geoarbitrażu już po osiągnięciu FIRE, w którym zamiast zakładać powrotu do Polski, założymy przeprowadzkę (na stałe) w jakieś ciepłe i tanie do życia miejsce. Dać do myślenia powinno to, że kwoty rzędu 4 lub 6 milionów obecnych złotych mogą być zasadne w polskich warunkach, ale w niektórych krajach świata można by zrealizować podobny plan za o wiele niższe pieniądze, oczywiście nie licząc kosztów podróży do ojczyzny i „emocjonalnej ceny”, którą płacimy za oderwanie od naszych najbliższych i dotychczasowych znajomych. Mam nadzieję, że wpis się podobał, poszerzył horyzonty i sprawił, że przynajmniej zacząłeś się zastanawiać nad geoarbitrażem również w swoim kontekście.

Zapisz się do mojego newslettera:

.
4.2 33 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

229 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze