Umiejętności inwestora czy zwykły fart?
Inwestorzy, zwłaszcza ci początkujący, często (nawet kilka razy dziennie) sprawdzają swoje wyniki inwestycyjne, łapiąc się za głowę, gdy na rachunku pojawia się kolor czerwony. Oznacza on stratę i jeśli – pomimo regularnych zakupów – po wielu miesiącach na dobre zadomowił się w ich portfelach, to zaczynają się u nich pojawiać myśli w stylu:
- To nie miało tak być! 10 miesięcy i jestem na minusie!
- Nawet obligacje skarbowe radzą sobie lepiej od mojego portfela akcji!
- Inwestowanie pasywne jest do bani. Tylko straty i straty.
- Wygląda na to, że na giełdzie zarabiają tylko profesjonaliści [bo mi nie idzie].
Genezą problemu jest moim zdaniem mylenie przeszłej średniej rocznej stopy zwrotu (CAGR) z gwarancją, że w przyszłości akcje przyniosą właśnie takie wyniki w każdym kolejnym roku. To niezrozumienie rodzi frustrację u osób, które po akcjach spodziewały się niskiej zmienności lub wręcz jej braku, myląc te ryzykowne instrumenty z lokatami czy obligacjami skarbowymi.
Czy jest na to jakieś lekarstwo? Jak przekonać osoby, które po wielu miesiącach uśredniania indeksowych ETF-ów notują straty do tego, aby dalej konsekwentnie realizowały obrany wcześniej plan? Jedynym lekarstwem na niebezpieczne pokusy jest jeszcze lepsze wyjaśnienie im historycznych rozkładów stóp zwrotu z indeksów akcji i obligacji. Tylko w ten sposób będę mógł Ci pokazać, że inwestowanie nie jest sprawiedliwe i że kilka osób robiących dokładnie to samo, ale w innych momentach, mogło osiągać diametralnie różne rezultaty.
Sprawdźmy zatem, czy w inwestowaniu trzeba mieć szczęście i jak losowość stóp zwrotu może wpłynąć na Twoją stopę zwrotu z inwestycji. Przy okazji nauczymy się bardzo wiele o inwestowaniu w kontekście cierpliwości, dywersyfikacji i rozkładu stóp zwrotu z indeksów w przeszłości. Po przeczytaniu tego wpisu przestaniesz być zły na kumpla, który zaczął inwestować 2 lata przed Tobą oraz na wujka, który inwestuje od 20 lat, osiągając o wiele lepsze wyniki niż Ty po 6, 12, 18 czy 24 miesiącach. Miłej lektury i do zobaczenia w komentarzach pod wpisem :).
Podcast
YouTube
W skrócie
Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego nie warto oceniać wyników inwestycyjnych w krótkim terminie.
- Jak kilka osób robiących to samo w innym czasie może osiągać zupełnie inne wyniki.
- Co może wspomóc nasze szczęście w inwestowaniu.
- A co sprawi, że nie będziemy szczęścia w ogóle potrzebować.
Powiązane wpisy
- Czy giełda to obecnie bańka spekulacyjna?
- Czy szklana kula wygra z prostym inwestowaniem co miesiąc?
- Strategia kupowania w dołkach, czyli po korektach i obsunięciach indeksu
- Jak ustalić proporcję akcji do obligacji w portfelu inwestycyjnym?
- Jak nie martwić się o swoje pieniądze? Finansowe zen
- Psychologia inwestowania, czyli jak inwestować, by nie zwariować
- Jak przygotować portfel inwestycyjny do emerytury?
Czy inwestorzy z 2021 i 2022 roku mają pecha?
Mój blog istnieje od 2019 roku, a pierwszy wpis o oszczędzaniu wydałem tu 16 października 2019 roku, czyli ponad 4 lata temu. Mój profil twórczości był na początku dość mało sprecyzowany, ale gdy w maju i czerwcu 2020 roku wydałem popularną serię o ETF-ach, to wiedziałem już, że skupię się raczej na pisaniu o inwestowaniu, bo tu mieliśmy w Polsce największe braki. Jeśli ktoś zainspirowany lekturą serii o ETF-ach zainwestował wtedy w ETF iShares MSCI ACWI UCITS (Ticker: ISAC), to zanotowałby do dziś około 33% zysku w walucie oryginalnej lub 45% zysku wyrażone w PLN. Jest to bardzo dobry wynik, ale tu zaczynają się schody, bo nie każdy trafił na mojego bloga już w 2020 roku.
Wyobraź sobie teraz, że na inwestomat.eu trafiasz nie w 2020, a dopiero pod koniec 2021 roku. Słuchasz mnie i inwestujesz regularnie, robiąc to samo, co czytelnik, który znalazł bloga w 2020 roku i wtedy dokonał zakupu ETF-a za całe pieniądze. Mimo że robicie to samo (tyle że w nieco innym okresie), Ty jesteś przez 85% czasu na stracie. Nie pomaga nawet uśrednianie, bo tylko w niektórych momentach wychodzisz na lekki plus, a przecież akcje miały zarabiać około 10% rocznie (myślisz), zawiedziony patrząc na następujący wykres:
Wszystkie zakupy dokonane przed 2021 rokiem wyszły inwestorom w ISAC (MSCI ACWI) na dobre, czego nie można powiedzieć o zakupach dokonanych po październiku 2021 roku.
- Inwestowanie w akcje wiąże się ze zmiennością.
- A zmienność nie jest sprawiedliwa. Niektóre miesiące i lata będą dla indeksu akcji bardzo korzystne, a inne wprost fatalne.
- Jeśli trafisz na początku inwestowania na te gorsze lata, to mogą Cię od inwestowania odwieść. Twoją rolą jest zrozumienie, że jest to przejściowe, a na giełdzie po burzy zwykle wychodzi słońce. Po prostu nie wiemy, kiedy.
Doświadczeni inwestorzy często mówią, że lata spadków lub trendu bocznego okazywały się z perspektywy czasu najbardziej zyskownymi. Spójrzmy, jak wygląda to w krótszej perspektywie kilku lat dla najpopularniejszych instrumentów wśród czytelników bloga.
Ten nieszczęsny Vanguard LifeStrategy
Na Vanguard LifeStrategy narzekali już chyba wszyscy. Niskie stopy zwrotu, stoi w miejscu, jeśli już to spada. No po prostu tragedia. Rewolucyjny ETF portfelowy dostarczany przez firmę Vanguard daje sceptykom mnóstwo powodów do narzekania, bo kupowany w ostatnich niespełna 3 latach raczej nie osiąga zbyt dobrych wyników. Poniżej prezentuję tabelę z przeliczonymi na PLN stopami zwrotu „do dzisiaj” z perspektywy 7 października 2023 roku wobec różnych miesięcy zakupu ETF-a V80A w przeszłości:
Kupiony w wybranych miesiącach, np. między październikiem 2021 a kwietniem 2022 ETF V80A daje obecnie stratę o głębokości między 3 a 7%. To nic przyjemnego, biorąc pod uwagę to, że od tego okresu minęło między 1 a 2 lata, a inflacja na PLN drastycznie zjada nasze oszczędności. Prosto w tej sytuacji stracić zaufanie do akcji (których w V80A jest aż 80%) i skupić się na inwestowaniu w bardziej przewidywalne obligacje skarbowe.
No właśnie – detaliczne obligacje skarbowe, które opisałem we wpisie „Jak działają obligacje skarbowe i dlaczego są lepsze od lokat?” radzą sobie w tym niespełna 3-letnim okresie o niebo lepiej od akcji.
Polub moją stronę na Facebooku!
Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu
A obligacje były takie zyskowne!
Źródłem negatywnych wypowiedzi na temat ETF-ów akcyjnych jest bardzo wysoka stopa zwrotu z obligacji indeksowanych inflacją. Jeśli wykonamy podobne ćwiczenie dla obligacji 10-letnich EDO, to okaże się, że dla każdego zakupu z ostatnich 33 miesięcy inwestor wyszedłby na plus. I jeszcze ten piękny, niemal liniowy wzrost wartości kapitału pomiędzy emisjami (z kilkoma wyjątkami) i na podstawie niespełna 3 lat możemy dojść do wniosku, że obligacje są lepsze od akcji:
W inwestowaniu bardzo kuszące jest zakładanie, że przyszłość się kiedyś powtórzy. Niedoświadczonych inwestorów jeszcze bardziej kusi założenie, że liniowy wzrost będzie kontynuowany w nieskończoność, a prawda jest taka, że jak tylko inflacja spadnie, to obligacje EDO przestaną oferować tak imponujące zwrotu jak w tym okresie.
Co, jeśli postawiłeś 100% kapitału na Vanguard LifeStrategy i jesteś obecnie na minusie? Najlepszą poradą będzie sugestia oddalenia wykresu i zrobienia podobnej tabeli dla zakupów nie 1, 2 czy 3 lata temu, a dla zakupów sprzed 6, 7 czy 8 lat. Taki okres wystarczy, aby ujrzeć prawdziwy potencjał rynku akcji.
Cofnij się kilka lat a więcej zobaczysz
Jako że Vanguard LifeStrategy nie istniał w formie ETF-u w latach 2015 – 2017, to najrozsądniejszym wydawało mi się proste porównanie wyników ETF-u na MSCI ACWI. Jeśli inwestor kupowałby go w latach 2015 – 2017 i trzymał do października 2023 roku, to jego stopy zwrotu byłyby dodatnie niezależnie od miesiąca zakupu:
Tabela świetnie pokazuje korzystną stronę zmienności na rynkach akcji, bo choć zakup w lutym 2017 roku był gorszym pomysłem od zakupu w sierpniu 2017 roku, to obydwie transakcje przynoszą inwestorowi po 6 latach dość znaczący zysk. Choćbym nie wiem, ile razy to pisał, to coś czuję, że nie do wszystkich trafiła informacja o tym, że w inwestowaniu w akcje bardzo ważna jest właśnie cierpliwość. Giełda bywa jednak niesprawiedliwa, bo kilku inwestorów robiących praktycznie „to samo” w różnych okresach może osiągnąć diametralnie różne wyniki. Dlatego w kolejnej części wpisu omówię, czy w inwestowaniu trzeba mieć szczęście, pokazując, jak duży wpływ na inwestowanie w akcje ma czysty przypadek.
Czy w inwestowaniu trzeba mieć szczęście?
Niezależnie czy wierzysz w szczęście / przypadek / przeznaczenie (sam to nazwij), to fakty są takie, że w różnych przeszłych dekadach inwestowania w akcje uzyskałbyś zupełnie inny wynik inwestycyjny. Im więcej akcji w portfelu, tym bardziej różniłyby się wrażenia dotyczące inwestowania między Tobą a Twoim ojcem lub Wujkiem, którzy inwestowali kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu.
Pokażę to zaraz na kilku ciekawych przykładach, zastrzegając, że w stopach zwrotu wezmę pod uwagę historyczną inflację na USD. Bez uwzględnienia inflacji wykresy byłyby przekłamane, ponieważ +20% w jednym roku może oznaczać realnie +22%, a w innym -2%. Chcę się skupić na realnych stopach zwrotu z inwestycji w fundusze indeksowe, więc w każdym z porównań uwzględnię historyczną wartość inflacji (dynamikę CPI) dolara amerykańskiego. Zacznijmy od symulacji inwestowania w różnych okresach 10-letnich pięćdziesięciolecia pomiędzy 1973 a 2022 rokiem w indeks MSCI World z uwzględnieniem inflacji.
Kupujemy 100% akcji za całą kwotę i czekamy 10 lat
Opisywany inwestor ma życiowe szczęście. Jest młody, prężny, ambitny i pochodzi z bogatej rodziny. Ma do dyspozycji 100 tys. USD, które otrzymał od rodziców w prezencie. Idąc za radą inwestującego na giełdzie od lat ojca, wybiera fundusz indeksowy na akcje z rynków rozwiniętych i obserwuje rozwój sytuacji w kolejnych 10 latach. Pech chciał, że jest rok 1973, lata mijają, a inwestor budzi się w roku 1982 w sytuacji, w której zmarnował 10 lat i blisko 19% pieniędzy rodziców, właśnie tyle tracąc po uwzględnieniu inflacji (ze 100 tys. dolarów realnie zostało mu 81 tys. dolarów). Zraża się więc raz na zawsze do giełdy, nigdy już nie inwestując pieniędzy w ryzykowne i mało zyskowne akcje.
Zapomniałem wspomnieć, że 5 lat po opisywanym pechowcu, czyli w roku 1978 podobnej inwestycji dokonuje jego 5 lat młodszy brat. Tak jak pierwszy z braci, tak i drugi otrzymuje od rodziców 100 tys. dolarów i wszystko to lokuje w indeksowym funduszu akcji na spółki z rynków rozwiniętych (MSCI World). Mijają lata, a cała rodzina obserwuje, jak kapitał młodszego brata rośnie do prawie 300 tysięcy dolarów. Po 10 latach, czyli w roku 1987 jest on osobą o wiele zamożniejszą od starszego brata pomimo tego, że przecież zrobił to samo, co on. Starszy brat stracił 19% kapitału rodziców, a młodszy brat zyskał przeszło 200% w 10 lat i to już po uwzględnieniu inflacji (USD). Życie jest niesprawiedliwe, ale wiedzieliśmy to już wcześniej, prawda?
Zakładając, że kolejni inwestorzy zaczynaliby 10-letnią inwestycję w latach: 1983, 1988, 1993 i tak dalej aż do roku 2013, to żadna inna dekada nie skończyłaby się realną stratą, ale też aż tak wysokim zyskiem, jak ten odnotowany przez młodszego brata. Oto rozkład zmian kapitału zainwestowanego w MSCI World przez 10 lat w okresach przesuniętych o 5 lat po uwzględnieniu inflacji:
Czy trwająca dekada 2018-2027 lub kolejna, czyli 2023-2032 będą lepsze, czy gorsze od średniej? Czy podobnie jak w latach 1973-1982 możemy zmarnować 10 lat, kończąc je stratą? Oczywiście, że tak, jednak jest to dość mało prawdopodobne, bo takich okresów w historii było niewiele (i to tylko, gdy uwzględnimy inflację).
Czy przed pechem w inwestowaniu da się jakoś ochronić? Pierwszą metodą jest rozkładanie inwestycji w czasie poprzez uśrednianie cen zakupu, które może nie rozwiązuje problemu w 100% (bo dalej możemy być stratni), to jednak redukuje wpływ szczęścia i pecha na nasz wynik inwestycyjny.
Kupujemy 100% akcji co miesiąc przez 10 lat
Tym razem wracamy na ziemię, bo nie mieliśmy tyle szczęścia, co młody inwestor z bogatej rodziny. Uczciwą i ciężką pracą doszliśmy do momentu, w którym możemy oszczędzać i inwestować 1000 dolarów miesięcznie, które lokujemy w akcjach z indeksu MSCI World. Początkowo jest dobrze, bo ze względu na kolosalny wpływ miesięcznych dopłat na nasz portfel inwestycji, wszystkie okresy 10-letnie radzą sobie porównywalnie. Problem zaczyna pojawiać się, gdy na inwestycjach mamy już kilkadziesiąt tysięcy kapitału, a zmiany wartości spółek w indeksie coraz bardziej zaczynają „bujać” naszym portfelem:
Uśrednianie cen nie jest odpowiedzią na wszystko, ale złagodziło nieco stopę zwrotu z feralnego okresu 1973-1982:
- Przy inwestycji jednorazowej CAGR [średnia roczna stopa zwrotu] wyniosła -2,09%.
- Przy kupowaniu co miesiąc XIRR [ważona środkami pieniężnymi stopa zwrotu] wyniosła +2,09%.
Efekt uśredniania cen (kupowania co miesiąc) jest najsilniejszy w pierwszych latach inwestowania, ale z czasem wygasa. Kiedy łączna wartość kapitału wzrasta, miesięczne dopłaty i ich wpływ na stopę zwrotu staje się w końcu pomijalny na tyle, że uśrednianie zaczyna wyglądać podobnie do zakupu jednorazowego za całą kwotę. Czy istnieje zatem lepsza recepta na pecha w inwestowaniu? Niekoniecznie, ale pechowcowi może pomóc przedłużenie inwestycji o kolejną dekadę. Czy dłuższy termin jest receptą na wszystko? Zaraz się przekonamy.
Kupujemy 100% akcji za całą kwotę i czekamy 20 lat
Wracamy do przypadku starszego młodzieńca z bogatej rodziny, który zamiast się poddać, kontynuuje inwestowanie. Po przegranej dekadzie 1973-1982 inwestuje on dalej, niezmiennie trzymając środki na akcjach spółek z indeksu MSCI World. Z niespełna 81 tys. dolarów osiąga po kolejnej dekadzie prawie 250 tys. dolarów, notując dodatnią realną stopę zwrotu w całym okresie 20-letnim. Co więcej, nie jest to wynik najgorszy z całej kohorty, bo lata 1998-2017 wyszłyby mu jeszcze gorzej od okresu, który po 10 latach wydawał się najgorszy z możliwych:
Czy to, że zawsze znajdzie się okres 10- lub 20-letni gorszy od naszego czasu na inwestowanie jest jakimkolwiek pocieszeniem? Rzecz jasna, jeśli przeanalizujemy odpowiednio długą historię. Myślę, że nie, ale nie musimy jeszcze wyciągać końcowych wniosków. Wynik analizy inwestycji jednorazowej trwającej 20 lat wobec tej trwającej 10 lat nie jest zaskoczeniem: im dłuższy okres inwestycji, tym bardziej „spłaszczona” zostaje średnia roczna stopa zwrotu (powyżej inflacji) i tym bardziej przeciętny osiągamy wynik:
Wyjaśnienie jest bardzo proste: prawdopodobieństwo trafienia w przynajmniej 1 hossę jest tym większe, im dłuższy jest nasz horyzont inwestycyjny. Pechowy inwestor z pierwszego przykładu powinien był zatem cierpliwie poczekać i pomimo realnej straty w okresie 10-letnim po prostu „wyluzować” i przez kolejne 10 lat nie logować się na konto maklerskie. W takim przypadku zamiast przeciętnego wyniku -2,1% rocznie ponad inflację, uzyskałby wynik +4,4% rocznie ponad inflację. Nie tak źle, prawda?
Ten wniosek dotyczy każdego z badanych okresów, ale nie dotyczy zmienności (mierzonej odchyleniem standardowym), która dotyczy w podobnym stopniu każdego z badanych okresów. Być może pomyślałeś sobie teraz, że warto byłoby wykonać to samo ćwiczenie dla uśredniania cen w okresie 20-letnim. Sprawdźmy, jak zmieniłoby to stopę zwrotu w scenariuszu uśredniania 10-letniego.
Kupujemy 100% akcji co miesiąc przez 20 lat
Skoro wiemy już, że uśrednianie zakupów poprzez rozłożenie ich w czasie wpływa na uspokojenie stopy zwrotu z inwestycji, to poza horyzontem 10-letnim warto przeanalizować też dłuższy, 20-letni okres. Już gołym okiem widać, że jednoczesne przedłużenie horyzontu inwestycji oraz uśrednianie ceny zakupu akcji z indeksu MSCI World przynosi rezultat w postaci bardziej zbliżonych do siebie stóp zwrotu z inwestycji dla poszczególnych kohort inwestorów:
Jak się pewnie domyślasz, wyniki każdej z symulacji inwestowania 20-letniego są o wiele mniej ekstremalne od wyników symulacji 10-letnich, ale także one nie są pozbawione przypadkowości. Niektórych z pewnością zdziwi to, że bywały okresy 20-letnie, w których inwestor uśredniający mógł pokonać inflację przeciętnie aż o 10% rocznie, ale i takie, w których portfel akcyjny ledwo co wygrywał z inflacją, pokonując ją o 3,1% rocznie:
Oczywiście nawet 3,1% powyżej inflacji rocznie w długim okresie daje dobry efekt, ale jak widać nawet przedłużenie okresu inwestycji oraz uśrednianie nie może zagwarantować nam wysokiej i relatywnie mało zmiennej stopy zwrotu z inwestowania w akcje. Kolejnym pomysłem będzie zatem dodanie do portfela obligacji skarbowych, które przynajmniej uspokoją naszą inwestycję.
Szukasz taniego konta maklerskiego do akcji i ETF-ów?
Nota XTB: Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.
Chcesz założyć IKE/IKZE z bogatą ofertą ETF-ów?
Mój link obniża prowizję na rynkach zagranicznych z 0,29% do 0,24%.
Szukasz zagranicznego konta maklerskiego?
Pełen ranking kont maklerskich do akcji i ETF-ów znajdziesz tutaj.
A może szczęściu pomogą obligacje?
Wiedzą powszechną jest to, że obligacje skarbowe uspokajają portfel, redukując jego zmienność. Skoro sprawdziliśmy już wpływ uśredniania i przedłużenia inwestycji o 10 lat, to ostatnią logiczną rzeczą, którą możemy zrobić, będzie teraz dołożenie do portfela obligacji. Nie spodziewam się po tym zwiększenia stopy zwrotu, ale być może pomogą one w spłyceniu różnic pomiędzy poszczególnymi dekadami oraz dwudziestoleciami, które analizujemy.
Kupujemy 60/40 za całą kwotę i czekamy 10 lat
Jeśli mowa o inwestycji jednorazowej w horyzoncie 10-letnim, to przeznaczenie 40% środków na zakup obligacji skarbowych i trzymanie proporcji 60/40 przez cały okres inwestycji dosyć niewiele zmienia. Stopa zwrotu stale jest bardzo zróżnicowana, więc wygląda na to, że nie jest to zmiana wystarczająca:
Nawet z wykresu można wyczytać jedną ważną zmianę między tą symulacją a jednorazową inwestycją 10-letnią w same akcje, którą jest ograniczona zmienność portfela. Choć wyniki portfela 60/40 w tak krótkim okresie nie odbiegają znacząco (są przeciętnie o 1 p.p. niższe) od wyników portfela 100/0, to już ich zmienność jest stanowczo niższa niż portfeli złożonych z samych akcji:
Obligacje pomagają więc obniżyć zmienność, ale bez uśredniania zakupu i bez wydłużenia okresu inwestycji raczej się nie obejdzie. Spróbujmy więc przeanalizować sytuację, w której inwestujemy:
- W długim terminie (20 lat).
- W akcje i obligacje (60/40).
- Regularnie, uśredniając ceny zakupu instrumentów (zakup stopniowo co miesiąc).
Jeśli to nie pomoże, to w inwestowaniu chyba jesteśmy skazani na szczęście, pecha i siłę przypadku.
Rozwiązanie? Obligacje, uśrednianie i długi termin!
Eksperci inwestycyjni od lat promują zrównoważone podejście do inwestowania. Jak najdłuższy termin, uśrednianie i dołożenie do portfela obligacji to maksymy tak oklepane, że niektórym mogą się one już nudzić. Na tle pozostałych symulacji z wpisu, ta z pewnością wyróżni się tym, że już na oko wszystkie przebiegi są do siebie dosyć podobne:
Oczywiście różnice w kwotach końcowych są diametralne, bo najlepszy okres 1978-1997 przyniósł ważoną środkami pieniężnymi stopę zwrotu wynoszącą 9,1% rocznie, a najgorszy tylko 3,2% rocznie. Wszystkie okresy dwudziestoletnie pokonują inflację, przynosząc dodatni realny wynik inwestycyjny. Ponadto praktycznie nie znajdziemy tu wyników skrajnych, które dla okresów 10-letnich oznaczyłem poniżej kolorem czerwonym (mniej niż +2,5% rocznie) oraz zielonym (przynajmniej +9,5% rocznie), co świadczy o znacznym uspokojeniu inwestycji:
Różnice w stopach zwrotu mimo wszystko są bardzo duże, przez co wiele osób będzie się zastanawiać, czy w inwestowaniu trzeba mieć szczęście. Analiza okresów 10-letnich pozwala jednak odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie: na giełdzie po burzy zwykle wychodzi słońce (i tęcza) i po najgorszych okresach często następują najlepsze (lub przynajmniej przeciętne). Podsumuję teraz treść wpisu, wypisując najważniejsze wnioski.
Jak pomóc szczęściu w inwestowaniu?
Z przedstawionych tu analiz płyną 3 główne wnioski. Pierwszy z nich dotyczy okresu inwestycji:
- Inwestycja jednorazowa w 100% akcji w okresie 10-letnim jest bardzo mało przewidywalna i może nawet przynieść realną (uwzględniającą inflację) stratę.
- Mimo wszystko warto być cierpliwym i przeczekać kolejne 10 lat, po których kiepski wynik zwykle staje się wynikiem co najmniej przeciętnym.
Drugi wniosek dotyczy udziału obligacji w portfelu:
- Dołożenie obligacji skarbowych nie zapewnia dodatniego wyniku, ale znacząco redukuje zmienność portfela.
Trzeci, najważniejszy wniosek dotyczy roli uśredniania zakupów:
- Uśrednianie zakupów czyni prawdziwe cuda w początkowej fazie budowania portfela, redukując ryzyko znaczących spadków.
- Jeśli połączysz uśrednianie zakupów z udziałem obligacji oraz możliwie długim terminem, to z pewnością nie będziesz mógł narzekać na to, że Twój Wujek osiągnął 20 lat temu wynik znacznie lepszy od Ciebie w ostatnich latach.
Podstawą jest cierpliwość i akceptacja rzeczywistości (giełdowej) takiej, jaka jest. Inwestycyjni cwaniacy często krytykują inwestowanie pasywne po 2 latach spadków wartości indeksów. Te same osoby miękną, gdy cytuje się raporty SPIVA, wg których przynajmniej 80% funduszy aktywnych przegrywa w okresie 10-letnim z indeksami, na których opierają się fundusze pasywne, w tym ETF-y.
Obserwuj mnie na Twitterze:
Subskrybuj mój kanał YouTube:
Podsumowanie
Pomimo tego, że sam od lat inwestuję aktywnie, samodzielnie dobierając spółki i emisje obligacji do swojego portfela, to w życiu nie krytykowałbym mądrych i konsekwentnych inwestorów pasywnych. Im szybciej zrozumieją oni, że w świecie inwestowania rządzi przypadkowość, którą da się zredukować dłuższym terminem, dołożeniem do portfela obligacji i uśrednianiem zakupów, tym szybciej nabiorą konsekwencji niespotykanej u spekulantów. Tymi słowami chciałbym skończyć część merytoryczną, pytając Cię o Twoje podejście do losowości.
- Czy inwestujesz dopiero od kilku miesięcy lub lat i jesteś niezadowolony ze swoich wyników?
- A może jesteś uczniem Bena Grahama (autora „Inteligentnego Inwestora„) i tak jak ja postrzegasz niższe ceny akcji jako okazję do zakupu?
Niezależnie od tego, co sądzisz o inwestowaniu pasywnym i indeksach, daj znać w komentarzach, czy wpis się podobał, otworzył oczy na pewne zjawiska i czy chcesz w przyszłości zobaczyć tu więcej podobnych wpisów. Jeśli interesuje Cię temat dobierania proporcji do swojego portfela, to koniecznie sprawdź też wpis „Jak ustalić proporcję akcji do obligacji w portfelu inwestycyjnym?„, w którym szukam idealnej proporcji akcji do obligacji w portfelu.
Do następnego, cześć!
Zapisz się do mojego newslettera:
Wyraziłeś/-aś chęć zapisu do mojego newslettera. Teraz sprawdź swoją skrzynkę E-mail i potwierdź chęć zapisania się.
Zastrzeżenie
Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.