w co inwestować w drugiej połowie 2024 roku

W co inwestować w drugiej połowie 2024 roku? Wspinaczka po ścianie strachu

Kto się boi dalszych wzrostów?

Z jednej strony my, inwestorzy, lubimy, gdy ceny posiadanych przez nas akcji rosną i preferujemy tę sytuację od tej, gdy ich ceny spadają. Z drugiej strony jeśli ten wzrost następuje zbyt szybko, to często dopada nas niepokój i zaczynamy się obawiać potencjalnych spadków. Tradycyjnie już, jak co pół roku, sprawdzę i opiszę dziś, w co inwestować w drugiej połowie 2024 roku i dlaczego inwestowanie na giełdzie zaczyna powoli wyglądać na przysłowiową „wspinaczkę po ścianie strachu”. To powiedzenie związane jest z sytuacją, w której niby od miesięcy notujemy wzrosty głównych indeksów giełdowych, ale wielu inwestorów (nie tylko wiecznie spodziewających się spadków „niedźwiedzi”) spodziewa się rychłego zakończenia wzrostów i korekty lub krachu na giełdzie. Zresztą właśnie na strach wskazuje obecnie Indeks Strachu i Chciwości (Fear and Greed Index) aktualizowany na bieżąco przez CNN:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku fear and greed index cnn

Wyceniając na własne potrzeby setki spółek giełdowych mam pewien dysonans poznawczy, bo z jednej strony największe firmy na świecie, czyli tzw. Magnificent Seven (Amazon.com [AMZN], Apple [AAPL], spółka-matka Google – Alphabet [GOOGL], Meta Platforms [META], Microsoft [MSFT], Nvidia [NVDA] i Tesla [TSLA]) rosną w niebotycznym tempie, a z drugiej reszta rynku po prostu za nimi nie nadąża. I to nienadążanie dotyczy większości spółek w USA (poza wspaniałą siódemką), a także dużej liczby spółek europejskich oraz azjatyckich i to zarówno jeśli chodzi o przychody i zyski, jak i wyceny. Dlatego właśnie dziś zacznę od oceny sytuacji na rynkach akcji, bo to właśnie akcje stanowią większość w portfelach prawie wszystkich czytelników mojego bloga.

Podcast

YouTube

W skrócie

Z tego artykułu dowiesz się:

  • W co inwestować w drugiej połowie 2024 roku i dlaczego.
  • Jak drogie są obecnie rynki akcji.
  • Czy i kiedy można spodziewać się wzrostów cen obligacji stałoprocentowych.
  • Czy to już koniec inflacji i dlaczego stopy procentowe nie są jeszcze obniżane.
  • Na co wskazuje obecnie moja strategia pętli histerezy i jakie są proporcje mojego portfela.
  • Co znajduje się w moim portfelu inwestycyjnym i jaki wynik zanotowałem w ostatnim półroczu.

Rynek akcji - nowa normalność czy odrealnienie?

Zauważyłem, że akcje potrafią budzić strach u niemal każdego inwestora, ale początkujących potrafią dosłownie sparaliżować strachem. Nie zliczę wiadomości, które dotychczas otrzymałem z „reklamacjami” w rodzaju poniższej:

Mateusz, dzięki Twoim treściom porzuciłem IKE i IKZE w TFI, przeniosłem środki na IKE w DM BOŚ i od trzech miesięcy regularnie inwestuję w fundusz V60A, stale będąc na minusie. Mówiłeś, że będzie rosło, a wychodzę na tym na razie gorzej niż na TFI!

Ale nie robi to na mnie wrażenia, bo świadczy o tym, że „reklamujący” moje treści po prostu nie odrobił pracy domowej i nie zaznajomił się z produktem, który kupuje i ryzykiem (także walutowym) tej inwestycji. Ostatnio coraz częściej otrzymuje jednak wiadomości zupełnie innego typu, np.:

Mateusz, mam już +20% zysku na ETF-ie akcyjnym i zastanawiam się, czy to nie czas, by zrealizować zyski, poczekać na spadki i odkupić ten ETF taniej za jakiś czas. Chcę inwestować pasywnie, ale kusi możliwość zrealizowania zysku, a przecież może teraz dojść do spadków. Co byś zrobił?

Poza odesłaniem tej osoby do wpisów „Strategia kupowania w dołkach, czyli po korektach i obsunięciach indeksu” i „Czy szklana kula wygra z prostym inwestowaniem co miesiąc?” odpisuję na takie wiadomości, pytając tę osobę, co zrobi, gdy jednak kryzysu nie będzie, a akcje wzrosną o kolejne 20, 30 lub 40% (a on od dawna będzie poza rynkiem). Odpowiedzią jest przekonanie graniczące z pewnością, że do tego kryzysu zaraz dojdzie, bo tak twierdzą „niektórzy eksperci”. I tak kręci się to nasze „inwestowanie pasywne” ;-). Sprawdźmy zatem, czy jest się czego bać.

Polub moją stronę na Facebooku!

Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu

Stopy zwrotu z indeksów akcji do czerwca 2024

Rozdział akcyjny tego wpisu portfelowego zacznę tradycyjnie od sprawdzenia stóp zwrotu z indeksów akcji różnych krajów, zastanawiając się, czy mamy do czynienia z bańką spekulacyjną (co zrobiłem także niedawno we wpisie „Czy giełda to obecnie bańka spekulacyjna?„). Odpowiedź brzmi: jeśli mamy, to jest to bańka mocno wybiórcza, bo omija większość światowych rynków finansowych. Dla przykładu między styczniem 2016 roku a dzisiaj:

  • indeks akcji japońskich przyniósł tylko 53,6% zysku,
  • indeks akcji brytyjskich przyniósł tylko 38,6% zysku,
  • indeks akcji niemieckich przyniósł tylko 51,7% zysku,
  • indeks akcji polskich przyniósł tylko 27,1% zysku.

Wszystkie 4 liczby wyraziłem w dolarze amerykańskim. Wydaje się sporo? Napisałem „tylko” ponieważ:

  • indeks S&P 500 (duże spółki notowane w USA) przyniósł w tym czasie 171,4% zysku, czyli blisko 3-krotnie więcej od indeksu japońskiego, brytyjskiego i niemieckiego,
  • indeks NASDAQ 100 (spółki-innowatorzy technologiczni) przyniósł w tym czasie 347,3%!!! (tak, musiałem to podkreślić, pogrubić i dodać aż trzy wykrzykniki) zysku.

A teraz dowód na to, co bardzo mocno podkreśliłem w 10. rozdziale mojej książki „Inwestowanie dla każdego”, czyli że nie warto obstawiać wyłącznie „własnych” rynków finansowych (patrz: Japonia, Wielka Brytania, Niemcy). Jeśli w ostatnich 9 latach Japończyk, Brytyjczyk lub Niemiec zdecydowaliby się na inwestycję w globalny indeks akcji, to zyskaliby dużo więcej niż na inwestycji w akcje wyłącznie ze swoich krajów:

  • indeks MSCI ACWI, czyli duże spółki z całego świata (rynki rozwinięte + rynki wschodzące) zyskał w tym czasie 128,8%, co na tle poszczególnych indeksów jest bardzo solidnym wynikiem.

MSCI ACWI jest oczywiście beneficjentem wzrostów w USA, które stanowią obecnie aż 64% wartości tego indeksu. Oto tabela ze stopami zwrotu dla różnych indeksów giełdowych w ostatnich niespełna 9 latach (od 01.2016 do 06.2024):

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku stopy zwrotu z indeksow akcji

Tradycyjnie już wśród rynków wschodzących najlepiej radzą sobie Indie, a wśród rynków rozwiniętych Stany Zjednoczone. Spośród przedstawionych tutaj przeze mnie indeksów krajowych najgorzej wypadają Chiny i Polska, ale wierz mi, że większość rynków wschodzących znacznie przegrywa w ostatnich z rynkami rozwiniętymi oraz z indeksami globalnymi typu MSCI ACWI i FTSE All-World. A inwestorzy, którzy wybrali rynki rozwinięte bez USA też nie mają powodów do radości, bo to właśnie USA jest głównym motorem wzrostów w ostatnich latach. Czy po tych wzrostach jest tam drogo i inwestorzy powinni strzec się tej wspinaczki po ścianie strachu?

Wycena rynków akcji w czerwcu 2024

W inwestowaniu w akcje, gdy te są na historycznych szczytach (czyli nigdy wcześniej nie były droższe niż teraz) jest coś niepokojącego. Paradoksalnie, historia pokazuje, że historyczne szczyty często były bardzo dobrymi momentami na inwestycję, bo giełda na ogół rośnie i w końcu pobija swoje ostatnie szczyty. Nie jest to jednak reguła i nie każdy indeks giełdowy ma „gwarancję” odbicia od dna i dojścia do swoich poprzednich szczytów (zwłaszcza uwzględniając inflację w danym kraju), dlatego sugeruję inwestowanie globalne, a nie lokalne, które nieco zwiększa to prawdopodobieństwo. Pomaga też umiejętność wyceny spółek i rynków finansowych, która jednak bywa zawodna.

Gdy osiągniemy już pewien poziom wtajemniczenia w inwestowaniu, to w wycenie spółek i indeksów akcji zaczynamy sięgać po różnorakie wskaźniki finansowe (opisałem większość z nich we wpisie „Akcje (2/10) – Jak analizować akcje spółek? Podstawy analizy fundamentalnej„, który naprawdę warto przeczytać). Problematyczne bywa wycenianie indeksów giełdowych jedynie na podstawie ich ceny i obecnych lub przyszłych zysków, a więc liczenie wskaźnika C/Z (Cena/Zysk) lub wyprzedzającego C/Z (Cena/prognozowany Zysk). Są to bardzo zdroworozsądkowe wskaźniki, które mówią (w uproszczeniu) o tym, przez jak wiele lat przy obecnych zyskach spółek inwestycja w firmę lub w indeks (zbiór) firm będzie nam się zwracać, których pod żadnym pozorem nie można oceniać w oderwaniu od np. dynamiki przychodów i dynamiki zysków spółek. W poniższej tabeli zestawiłem wskaźniki wyprzedzającego C/Z (Forward P/E) dla głównych indeksów akcji:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku wyceny wyprzedzajace forward pe indeksow akcji

Jeśli arbitralnie założymy, że poziom wyprzedzającego C/Z wyższy od 20 oznacza drogie akcje, to USA i Indie okażą się najdroższe z zestawienia. Jedynym problemem jest to, że np. w czerwcu 2020 roku zarówno USA, jak i Indie miały jeszcze wyższe wyceny, a od tego czasu:

  • USA (S&P 500) zyskało 83% (w 4 lata),
  • Indie (MSCI India) zyskały 120% (w 4 lata).

Jak to możliwe? Bardzo prosto! Otóż to właśnie te 2 rynki finansowe z powyższego zestawienia najbardziej zwiększyły swój „zysk na akcję” (czyli sumaryczny zysk przeliczony na jednostkę) indeksu w tym czasie. Rozsądny inwestor ocenia nie tylko chwilę (i wartość) obecną, ale perspektywę wzrostu w przyszłości i mimo, że USA i Indie były w czerwcu 2020 roku pozornie drogie, to ich potencjał wzrostu sprawił, że z perspektywy minionych 4 lat i tak były wtedy świetnymi inwestycjami. Wiesz, jaki jest największy problem inwestorów aktywych? Trudność w znalezieniu rynków finansowych oraz spółek, które w kolejnych latach będą jak USA i Indie w poprzednich… i właśnie dlatego doceniam piękno inwestowania pasywnego, w którym zamiast konkretnych rynków kupuje się ich pakiet i akceptując to, że będzie się przeciętnym inwestorem.

Po tej małej dygresji wróćmy do wyceny rynków, a zwłaszcza stanowiącego większość światowej kapitalizacji spółek akcyjnych USA wraz z indeksem dużych spółek notowanych w USA, a więc z S&P 500 na czele.

Czy analitycy z USA są zbyt optymistyczni?

Liczenie wyprzedzającego C/Z jest bardzo proste, bo wystarczy podzielić obecną cenę indeksu przez przewidywalny zysk netto spółek z indeksu na nadchodzące 12 miesięcy. Przewidywalny, a więc wyceniamy przyszłe wyniki po obecnej cenie, zaniżając w ten sposób sam wskaźnik (bieżące C/Z jest zwykle wyższe od wyprzedzającego C/Z). Dowodzą tego liczby dla indeksu S&P 500, którego wyprzedzające C/Z (w tabeli poniżej dla ostatnich lat) wynosi obecnie 21,1, podczas gdy tradycyjne C/Z wynosi aż 26,1 (wrócę do niego podczas omawiania mojego portfela). Ta różnica świadczy o tym, że analitycy mogą być dość optymistyczni jeśli chodzi o przyszłe zyski netto spółek z indeksu i obecną wycenę obroni tylko sytuacja, w której będą mieli rację i wart około 5500 USD indeks S&P 500 faktycznie „zarobi” w ciągu 12 miesięcy 260 USD (w postaci zysku netto spółek).

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku wycena USA

Jak obecna wycena wyprzedzająca ma się wobec tych z ostatnich lat? Jest taniej niż pod koniec 2020 i 2021 roku, ale znacznie drożej niż pod koniec 2018, 2019 i 2022 roku (i tylko trochę drożej niż pod koniec 2023 roku). Inwestor, który w ocenie sytuacji kierowałby się wyłącznie tym wskaźnikiem, powiedziałby, że jest drogo, ale byłoby to spore uproszczenie, bo jak wykazali analitycy Goldman Sachs w raporcie „Is the S&P 500 too concentrated?” największe 10 spółek tego indeksu jest przeciętnie o około 35% droższa od pozostałych 490 firm, których wycena jest co najwyżej umiarkowana. Inwestor akcyjny stoi zatem przed dylematem:

  • wybrać jedną lub kilka z „tańszych” 490 spółek i eweutalnie przegapić kolejny byczy rajd, ale i potencjalnie mniej stracić w przypadku krachu? Może i tak, ale nie ma gwarancji, że stracisz w ten sposób mniej od „spekulantów” wybierających największe spółki,
  • dołączyć do byczego rajdu, inwestując w jedną lub kilka z „droższych” 10 największych spółek w nadziei na kontynuację obecnego trendu wzrostowego.

Ponownie – najprostszą odpowiedzią jest wybór całego stogu, a więc zainwestowanie w indeks giełdowy. Otuchy doda spojrzenie na poszczególne branże indeksu S&P 500, z których nie wszystkie są drogie.

Czy wszystkie spółki w USA są drogie?

Przygotowując ten wpis, zestawiłem ciekawe dane dotyczące wskaźników wyprzedzającego C/Z dla poszczególnych sektorów gospodarki dziś, pół roku temu oraz ich średnią dla ostatnich 10 lat. Źródłem danych jest tradycyjnie ostatni raport FactSet Earnings Insight, którego sprawdzenie serdecznie polecam wszystkim miłośnikom giełdy z uwagi na mnogość ciekawych informacji. Jedną z nich jest to, że tylko spółki z sektora IT/Technologii są znacznie droższe niż przeciętnie w ostatnich 10 latach:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku sektor sp500 a wycena spolek

Ale czy wyprzedzające C/Z na poziomie 31 dla spółek IT, które jeszcze 6 miesięcy temu wynosiło 27, a przeciętnie w ostatnich 10 latach wynosiło 21 oznacza bańkę spekulacyjną w branży IT podobną do tej z 2000 roku po której pęknięciu mnóstwo spółek straciło 90% swojej wartości giełdowej lub więcej? Nie jest to podobna sytuacja, bo w roku 1999, czyli na rok przed pęknięciem bańki internetowej spółki z NASDAQ 100 były notowane średnio z wyprzedzającym C/Z wynoszącym ponad 100, podczas gdy teraz jest to około 28-29.

Co zatem zrobić z akcjami w swoim portfelu? Na pewno nie reagować emocjonalnie i trzymać się własnego planu (jaki by on nie był), a osoby o bardziej defensywnych preferencjach mogą rozważyć lekkie zwiększenie udziału obligacji w portfelu, zwłaszcza że te dalej oferują wysokie rentowności, co teraz opiszę.

Rynek obligacji - zwlekanie z cięciem stóp procentowych

Kilka miesięcy temu w wieczornej audycji „Pat Sumuje” Radia 357 zostałem zapytany o to, co myślę o przyszłej inflacji i stopach procentowych w Polsce i czy spodziewam się ich rychłych cięć. Moja odpowiedź była trochę „na około”, ale zwróciłem uwagę na FED w USA, który pomimo spadku tamtejszej inflacji z poziomu 9,1% w czerwcu 2022 roku do poziomu około 3% rok później, czyli w czerwcu 2023 roku nie zaczął obniżać stóp procentowych, mówiąc, że „być może FED wie coś, czego my nie wiemy”. Okazuje się, że mogłem mieć rację w tym sensie, że FED spodziewał się „uporczywej inflacji”, która zostanie z nami na dłużej i, mimo że nie dobije ponownie poziomu 8-9% (przynajmniej na razie) to na długo pozostanie powyżej celu inflacyjnego, który w USA wynosi 2% (a w Polsce 2,5% +/- 1 p.p.). Efekt? Czas mija, inflacja nie wraca na stare, wysokie poziomy, a stopy procentowe w wielu krajach są nadal wysokie.

Inflacja i rentowność obligacji w czerwcu 2024

Ostatnia dekada przyzwyczaiła inwestorów do tego, że obligacje skarbowe i lokaty raczej niewiele płacą, więc warto skierować swoje oszczędności do pracy na giełdzie, gdzie przynajmniej mają szansę coś zyskać. Sytuacja się jednak zmieniła, gdy w latach 2021 i 2022 drastycznie wzrosła inflacja i większość krajów zdecydowała się na podnoszenie stóp procentowych w celu skłonienia swoich obywateli do oszczędzania i w konsekwencji zahamowania wzrostu cen usług i produktów. Spadająca w niemal wszystkich krajach inflacja dowodzi tego, że wyższe stopy procentowe mogły pomóc w zahamowaniu rozszalałej konsumpcji:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku inflacja 2023 i 2024

Znaleźliśmy się zatem w dość ciekawej sytuacji, w której obywatele, firmy oraz rządy mogą domagać się od swoich banków centralnych powrotu do gołębiej polityki monetarnej. Jest tak, ponieważ:

  • dla krajów i ich rządów wyższe stopy procentowe oznaczają wzrost kosztów długu publicznego,
  • dla firm i obywateli krajów wyższe stopy procentowe oznaczają droższy koszt kredytu.

Sytuacja może pasować oszczędzającym na lokatach i niektórym inwestorom, których duża grupa liczy jednak na obniżanie stóp procentowych, które może przynieść ponadprzeciętny zysk z inwestycji w notowane na giełdzie obligacje stałoprocentowe lub zerokuponowe, czyli te, które są najwrażliwsze na zmiany stóp procentowych. Ten mechanizm opisałem we wpisie „Kiedy kupić ETF na indeks polskich obligacji TBSP?„, którego lekturę polecam wszystkim niezaznajomionym z tematem spekulacji na obligacjach. Wracając do oceny rynku obligacji, pragnę zauważyć, że rentowności obligacji 10-letnich wielu krajów wróciły do poziomów sprzed paru miesięcy i nadal są blisko 1,5-rocznych maksimów:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku rentownosci obligacji 2 polowa 2024

Co to oznacza dla przeciętnego inwestora indywidualnego? To, że inwestycja w obligacje o wysokiej duracji (czyli wrażliwości na zmiany stóp procentowych), a więc o jak najdłuższej zapadalności i jak najniższym oprocentowaniu (możliwie zerokuponowe) stale niesie duży potencjał ponadprzeciętnego zysku w kolejnych miesiącach lub latach. Tylko jak pokazują ostatnie miesiące – nie jest to spekulacja dla niecierpliwych, a spekulanci często (niestety) są dosyć niecierpliwi.

Spekulacja na obligacjach 1,5 roku później

W lipcu 2022 roku wydałem wpis „Kiedy kupić ETF na indeks polskich obligacji TBSP?„, w którym zaprezentowałem warunki zakupu polskich obligacji notowanych na rynku. Spełniły się one w listopadzie 2022 roku, więc ja (oraz – jak zakładam – duża liczba czytelników bloga) zdecydowała się na zakup obligacji stałoprocentowych notowanych na rynku w tamtym terminie. Pierwsze 12 miesięcy takiej spekulacji przyniosłoby niezłe wyniki – około +15% na indeksie TBSP i około +17 do nawet +34% na poszczególnych emisjach długoterminowych obligacji Polski (lub pokrewnych, typu BGK). Niestety przedłużająca się stagnacja w kwestii stóp procentowych (i w konsekwencji rentowności polskich obligacji) sprawiła, że od pół roku trzymanie polskich obligacji tego typu wydaje się bezcelowe:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku perspektywa obligacji PL

Czy jest to jednak moment na wycofanie się z tej spekulacji i zaakceptowanie dotychczasowego zysku? Według mnie nie, bo „po inżyniersku” znacznie lepiej trzymać obligacje skarbowe, gdy stopy procentowe są wysokie, niż gdy jak w 2019 i 2020 roku były bliskie zeru. Taka spekulacja będzie jednak wymagać dużo cierpliwości, biorąc pod uwagę to, że RPP pod kierownictwem prof. Adama Glapińskiego może „politycznie” potrzymać wyższe stopy procentowe jeszcze nieco dłużej, aby „wrednie” zwiększyć koszt obsługi długu dla konkurencyjnego rządu.

Jednak na Polsce i polskich obligacjach świat się nie kończy, bo podobne zjawisko i wnioski możemy wysnuć o obligacjach z USA, choć cykl zmian ich rentowności wygląda tam trochę inaczej niż w Polsce. Poniżej przedstawiłem wykres notowań siedmiu ETF-ów na obligacje amerykańskie o różnej zapadalności, który doskonale pokazuje, jak wzrastające stopy procentowe zbiły wartość amerykańskich obligacji o różnej duracji (im większy spadek, tym wyższa duracja obligacji):

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku perspektywa obligacji USA

Skoro w USA także mamy wysokie stopy procentowe, a przy obecnych cenach obligacji ich rentowność jest stale w okolicach maksimów z zeszłego roku, to może i tu da się doszukać miejsca na spekulację na spadek stóp procentowych? Na pewno tak jest, więc spekulanci o wysokiej tolerancji ryzyka wybierają amerykański ETF EDV o średniej efektywnej duracji wynoszącej około 24 lat lub europejski ETF DTLA o średniej efektywnej duracji wynoszącej około 17 lat. Obydwa są bardzo wrażliwe na zmiany stóp procentowych, o czym świadczy to, że ten pierwszy stracił aż 68% od szczytów w 2020 roku, a ten drugi „tylko” 52% od szczytów w tym samym roku.

I to właśnie tę wrażliwość na zmiany stóp procentowych może wykorzystać cierpliwy inwestor, który spodziewa się tego, że FED w końcu obniży stopy procentowe, jednocześnie akceptując ryzyko tego, że potrwa to jeszcze miesiącami… lub latami ;). Tylko co lepszego ma zrobić z pieniędzmi inwestor bojący się potencjalnego krachu na rynku akcji, jeśli obligacje USA są stale uznawane za najbezpieczniejszy instrument finansowy świata?

Niektórzy zasugerowaliby zamiast nich złoto lub kryptowaluty, które ponownie mają za sobą dobre 18 miesięcy.

Towary i kryptowaluty

O kryptowalutach piszę bardzo niewiele, bo sądzę, że ich profil ryzyka nie odpowiada przeciętnemu inwestorowi giełdowemu. Chodzi mi głównie o wysoką zmienność i brak możliwości dokonania ich fundamentalnej wyceny, co sugeruje, że są one głównie przedmiotem „dzikiej spekulacji” kierowanej euforią i paniką. W tym aspekcie akurat nie różnią się szczególnie od akcji niektórych modnych spółek, tylko że te drugie mimo wszystko można analizować, próbując znaleźć ich wartość godziwą.

Kryptowaluty mają za sobą dobre 1,5 roku, co żartobliwie przewidywałem w tym fragmencie ostatniego wpisu portfelowego, który wydałem 6 miesięcy temu. Halving bitcoina się wydarzył, a ten nawet przed nim postanowił wzrosnąć o około 60%, co chyba nikogo już nie dziwi. Fani kryptowalut spodziewają się jednak kolejnego szczytu o wartości wiele wyższej od poprzedniego (przypomnę: ten z 2021 roku przypadł na wysokości około 69 000 USD za jednego BTC, a obecny przebił go na razie o kilka tysięcy dolarów, dochodząc do blisko 73 700 USD). Nikt nie wie, jak będzie tym razem, ale większość fanów kryptowalut spodziewa się kolejnego szczytu (być może już w 2024 roku) na poziomie przynajmniej 100, jeśli nie 150 tys. USD. Pożyjemy, zobaczymy, ale więcej niż 5% portfela bym w to nie wrzucał (i jeśli już wrzucać to czemu nie po spadkach, które występują co kilka lat i sięgają nawet 70-80% wartości kryptowaluty?).

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku stopy zwrotu towary kryptowaluty

Surowce i towary mają za sobą bardzo przeciętny okres, a wśród kruszców wyróżnia się pozytywnie złoto i srebro, które w 2024 roku ponownie zaczęły rosnąć, ale na razie dość powoli. Złoto pozostaje instrumentem dla osób, które chcą mieć w portfelach coś innego od akcji i obligacji, ale ze względu na jego wysoką zmienność i brak udowodnionej i przewidywalnej negatywnej korelacji z rynkiem akcji, nie dodawałbym go do portfela więcej niż 10-15% (zresztą żyję swoją opinią, bo w 2019 roku dodałem go trochę do portfela, gdy obligacje były nisko oprocentowane, a nie chciałem mieć w portfelu samych akcji i obligacji korporacyjnych). Niezmiennie sądzę, że złota można użyć jako zabezpieczenia przed trudnymi czasami, kupując kilka uncjowych monet i przechowując je w bezpiecznym miejscu (najlepiej w sejfie) w swoim domu.

Pora na fragment o moim portfelu inwestycyjnym, w którym opowiem, jak minęło mi ostatnie 6 miesięcy na giełdzie.

Szukasz taniego konta maklerskiego do akcji i ETF-ów?

Nota XTB: Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.

Chcesz założyć IKE/IKZE z bogatą ofertą ETF-ów?

Mój link obniża prowizję na rynkach zagranicznych z 0,29% do 0,24%.

Szukasz zagranicznego konta maklerskiego?

Pełen ranking kont maklerskich do akcji i ETF-ów znajdziesz tutaj

W co inwestować w drugiej połowie 2024 roku? Mój portfel inwestycyjny w lipcu 2024 roku

Ostatnie półrocze na giełdzie z jednej strony pokazuje wady mojego portfela, a z drugiej to, że od portfeli mieszanych nie można oczekiwać w okresach hossy pobijania portfeli 100% akcyjnych. Ze względu na wysoki udział obligacji stałoprocentowych, które mają za sobą kiepskie półrocze, mój portfel radzi sobie ostatnio gorzej od ETF-ów na S&P 500, MSCI World, MSCI ACWI, a już w ogóle od ETF-u na NASDAQ 100, co jest… zupełnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, że akcji mam już tylko 55%. Nieświadomym mojego sposobu inwestowania polecam przeczytanie tego akapitu w jednym ze starszych wpisów portfelowych w celu zapoznania się z tzw. pętlą histerezy (wybacz, pojęcie inżynierskie), którą warunkuje proporcję akcji do obligacji w swoim portfelu. Opiszę teraz, dlaczego lekko zredukowałem ostatnio udział akcji w portfelu i skierowałem nieco więcej środków na obligacje.

Jak zmieniam proporcje portfela zgodnie z pętlą histerezy?

Uważam, że dla kogoś, kto jest zajęty codziennymi obowiązkami i inwestowanie pieniędzy nie jest jego pasją/hobby, najlepsze będzie inwestowanie pasywne, czyli dobranie odpowiednich proporcji akcji do obligacji, instrumentów oraz kont maklerskich i konsekwentne inwestowanie co miesiąc. Jako że sam jestem jednak pasjonatem inwestowania, to robię to trochę bardziej aktywnie, choć mój sposób inwestowania nie jest żadną „nauką o rakietach” i myślę, że wielu inwestorów by go „ogarnęło” ;).

W skrócie: raz na dwa miesiące, pod koniec miesiąca badam 2 parametry: poziom (cenę) indeksu S&P 500 oraz zysk na akcję (EPS) tegoż indeksu (czyli sumę zysku na akcję spółek z tego indeksu ważoną ich udziałem w indeksie). Dzieląc cenę przez zysk, uzyskuję klasyczny wskaźnik C/Z dla S&P 500 i to na jego podstawie określam pożądane proporcje akcji do obligacji w swoim portfelu. Tylko że nie robię tego liniowo, a poziomy „przełączania proporcji” są inne dla rosnącej wyceny i inne dla spadającej wyceny. Brzmi skomplikowanie? Zobacz to na przykładzie:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku jak ustalam proporcje akcji do obligacji w portfelu

W grudniu 2021 roku zacząłem stosować tę strategię. C/Z indeksu S&P 500 wynosiło wtedy po dużych wzrostach cen akcji aż 26, więc mój początkowy udział akcji w portfelu wyniósł tylko 45%, a obligacji (lub po prostu nie-akcji) 55%. W miesiącach 01.2022 – 06.2022 wycena akcji mierzona tradycyjnym C/Z spadła z 26 do 17,9, więc stopniowo zwiększałem udział akcji w portfelu najpierw z 45% do 50%, przez 55% aż do 60%. Uwaga: proporcję 60/40 trzymałem bardzo długo, ponieważ wspomniana pętla histerezy polega na tym, że gdy jesteśmy po spadku wyceny, to obraną nową proporcję trzymamy dłużej niż wskazywałaby na to krzywa spadkowa. Ludzkim językiem: proporcję portfela zmieniłem z 60/40 dopiero w zeszłym kwartale, gdy wycena S&P 500 przekroczyła poziom 24 od dołu.

Pętla histerezy działa na moją korzyść, bo sprawia, że „pozwalam pieniądzom rosnąć”, gdy jesteśmy po spadkach na giełdzie, a z drugiej strony nie daję się skusić spekulacji, gdy wyceny robią się bardzo wysokie. Jest to strategia testowa i w żadnym wypadku nie oznacza, że pobiję tak indeks, a moim celem jest jedynie redukcja profilu ryzyka mojego portfela. Wewnątrz każdej części portfela (akcyjnej i nieakcyjnej) i tak dobieram instrumenty dość uznaniowo, choć z czasem coraz bardziej pasywnie. Oto, jak wyglądały proporcje mojego portfela w ostatnich kilku latach:

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku udzial skladnikow w moim portfelu w czasie

Dwie główne tendencje w moim portfelu to:

  • jego globalizacja, która objawia się tak, że jest tu coraz więcej zagranicznych instrumentów finansowych. Przez lata inwestowałem w 100% w Polsce i od pewnego momentu przestało być to dla mnie komfortowe,
  • jego pasywizacja (czy takie słowo w ogóle istnieje?), czyli rezygnacja z selekcjonowania akcji na rzecz ETF-ów indeksowych. Z czasem coraz większy udział procentowy w części akcyjnej mojego portfela stanowią ETF-y, a coraz mniejszy samodzielnie dobrane akcje.

Pierwsza zmiana podyktowana jest zdrowym rozsądkiem i chęcią dywersyfikacji geograficznej, a druga tym, że zauważyłem jak potężne możliwości dają różne rodzaje ETF-ów i uświadomiłem sobie, że niektórych strategii nie wdrożę w prosty sposób samodzielnie i łatwiej będzie znaleźć odpowiedni ETF (niekoniecznie w 100% pasywny) i to w niego inwestować swoje środki.

No dobrze, wiesz już, jak definiuje i zmieniam proporcję składników swojego portfela, więc teraz krótko opiszę, co wybieram w każdej jego części.

Co znajduje się w moim portfelu?

Kiedyś prowadziłem portfel złożony w większości z polskich akcji (z GPW i NewConnect) i z polskich obligacji korporacyjnych notowanych na GPW Catalyst. Był to niemal 100% home-bias i pomimo dobrych wyników (chyba nikogo nie zdziwi to, że mój portfel bezproblemowo pobijał m.in. indeks WIG20TR) przestałem czuć się komfortowo ze 100% ekspozycją na nasz kraj i naszą walutę. Dlatego na trochę przed założeniem tego bloga, gdzieś w 2018 roku podjąłem decyzję o restrukturyzacji swojego portfela, definiując, że docelowo chciałbym posiadać:

  • przynajmniej 60% instrumentów nominowanych w walutach obcych (albo prościej: instrumentów zagranicznych, bo nie chodzi tylko o walutę notowań),
  • przynajmniej 50% części akcyjnej w ETF-ach,
  • akcje najwyżej 15 spółek i obligacje najwyżej 5 emitentów (a reszta „załatwiona” przez ETF i to maksymalnie kilka).

Czyli „zmęczyłem” się portfelem złożonym z akcji 50 spółek i obligacji korporacyjnych 15-20 emitentów, który nieznacznie pobijał główne indeksy, a wymagał bardzo wiele pracy. W moim portfelu znajdują się obecnie akcje 12 spółek (50% polskich, 50% zagranicznych), jednostki 2 ETF-ów akcyjnych i 1 ETF obligacyjny oraz kilka samodzielnie kupionych na Catalyst emisji polskiego długu skarbowego. Jeśli chodzi o część akcyjną, to zdecydowanie przeważam (zresztą od lat) technologię i (równolegle) spółki wartościowe, które wypłacają rosnące dywidendy (dividend growth investing). Jeśli chodzi o część obligacyjną, to strategia jest prosta i opisana we wpisie „W jakie obligacje zainwestować? Obligacje a inflacja i stopy procentowe” i zgodnie z jej założeniami są to obecnie zerokuponowe i stałoprocentowe obligacje skarbowe notowane na rynku o jak najdłuższej duracji.

Paradoksalnie w moim portfelu inwestycyjnym obligacje nie zawsze odgrywają rolę stabilizującą, bo to, co obecnie robię, nazywam spekulacją na obligacjach i nie ukrywam, że chcę na niej zarobić trochę więcej od przeciętnego inwestora w obligacje, który wybiera np. obligacje COI lub EDO. Mój portfel radzi sobie obecnie bardzo dobrze, ale głównie dlatego, że nie jestem bardzo wymagającym inwestorem.

Jakie wyniki inwestycyjne osiąga mój portfel?

Po 3 bardzo udanych latach pierwsze półrocze 2024 roku było udane, ale „bez szału”, bo osiągnąłem wynik +8,6% brutto, czyli znacznie mniej od głównych indeksów akcji. Jak wcześniej wspomniałem – wyniki mojego portfela ciągną w dół obligacje skarbowe notowane na rynku, które zaliczyły 2 słabe kwartały związane z brakiem zdecydowania banków centralnych co do cięć stóp procentowych. Ja jednak nie zmieniam zdania i zachowuję się jak „cierpliwy spekulant” (czy to nie oksymoron?) i uparcie sądzę, że do cięć stóp procentowych w końcu dojdzie, a wtedy ja zarobię na swoich obligacjach ponadprzeciętnie. Mogę się mylić, ale kiepskie wyniki części obligacyjnej osładza mi część akcyjna, która od pół roku radzi sobie naprawdę świetnie, znacznie poprawiając całościowe wyniki mojego portfela.

W co inwestowac w drugiej polowie 2024 roku sklad i wyniki mojego portfela w ostatnich latach

Jak czytać powyższą tabelę? Gdybym odseparował część akcyjną od części obligacyjnej portfela, to moje akcje osiągnęły (całościowo) w tym półroczu około +18%, a moje obligacje -5,9% brutto, ale byłoby to mentalne księgowanie, więc nie mam zamiaru tego robić. Wzrastające ceny akcji utrudniły mi zrównoważenie proporcji portfela, bo strategia pętli histerezy i tak „nakazała mi” redukcję akcji z 60% do 55% portfela. Środki z tej redukcji przeniosłem głównie na obligacje zagraniczne (USA), a redukcja dotknęła głównie akcji polskich spółek, z których niektóre moim zdaniem zrobiły się nieco za drogie, by logiczne było ich dalsze trzymanie.

Skoro wyniki mamy już omówione, to pora na małe podsumowanie mojej strategii i scenariusza gospodarczego, który realizuje się już od roku.

Powrót do scenariuszy sprzed roku - dlaczego czuję się gotowy na każdą ewentualność?

Dwa wpisy portfelowe temu, a dokładniej w tym fragmencie wpisu „W co inwestować w drugiej połowie 2023 roku?” rozpisałem 4 scenariusze dotyczące giełdy akcji i rynku obligacji, które miały wg mnie największą szansę realizacji. Spośród 4 scenariuszy na razie wygrywa „bazowy”, czyli (zacytuję słowa tego wpisu):

  • Kontynuacja hossy na rynkach akcji i powolnego spadku inflacji:

    • Jeśli się wydarzy, to będą zyskiwały zarówno akcje, jak i obligacje w moim portfelu. Wymarzony, ale niekoniecznie najbardziej prawdopodobny scenariusz. Jedyny minus to fakt, że za jakiś czas musiałbym zacząć redukować udział akcji w portfelu, co byłoby jednak OK, biorąc pod uwagę wysokie rentowności obligacji.

Między tym opisem, a tym, co się dzieje na rynkach finansowych jest jedna subtelna różnica. W tym scenariuszu spadku inflacji stopy procentowe są cięte bardzo powoli, co sprawia, że część obligacyjna wymaga więcej cierpliwości, niż rok temu myślałem, a ja i tak muszę redukować udział akcji w portfelu (bo indeks S&P 500 drożeje) i kupować więcej obligacji. Jak zmienia się zatem moje postrzeganie możliwej przyszłości dla rynków finansowych?

  • Mimo że akcje (przynajmniej największych spółek technologicznych) są coraz droższe, to nie spodziewam się, że drożyzna sama w sobie wywoła kryzys, dlatego cieszę się, że mam aż 55% akcji w portfelu.
  • Z drugiej strony myślę, że wzrosty nie muszą trwać wiecznie i że hossa na rynku akcji może się rozkręcać dość powoli (a nawet przerodzić w tzw. trend boczny), więc na tę ewentualność mam sporo obligacji stałoprocentowych i zerokuponowych o wysokiej duracji, licząc na to, że banki centralne zaczną obniżać stopy procentowe.

Jednak mój portfel nie musi ciągle zyskiwać i bardziej zależy mi na nietraceniu zbyt wiele. Przy obecnych zainwestowanych przeze mnie kwotach bardzo ważne jest to, aby obsunięcie od szczytu nie wyniosło nigdy więcej niż 30% stąd „wymyśliłem” tę strategię pętli histerezy, o której może napiszę kiedyś osobny materiał. Daj znać w komentarzach, czy poza wpisami portfelowymi chciałbyś przeczytać też osobny materiał o strategii pętli histerezy, w którym jeszcze lepiej wyjaśniłbym jej działanie. Przejdźmy do podsumowania wpisu.

Obserwuj mnie na Twitterze:

Subskrybuj mój kanał YouTube:

Podsumowanie

Jeśli nie wiesz, w co inwestować w drugiej połowie 2024 roku, to po prostu dalej realizuj swoją strategię. Uważam, że inwestor nie powinien „skakać z kwiatka na kwiatek” i ciągle szukać nowych, potencjalnie bardziej zyskownych rozwiązań, bo w inwestowaniu – zupełnie jak w życiu – trawa zawsze jest zieleńsza po drugiej stronie płotu. Napiszę to ponownie, ale do moich najlepszych inwestycji praktycznie bez wyjątku należą te, które trzymam najdłużej, więc jeśli kupujesz akcje wysokiej jakości spółek, to długi horyzont sprawia, że nawet cena zakupu traci na znaczeniu i nie trzeba szukać okazji, aby w końcu zyskać (i to niemało!).

Życzę Ci, aby ta wspinaczka po ścianie strachu (potocznie) przynosiła Ci jak najmniej stresu i żebyś nie dał się zwariować ludziom, którzy porównują obecną sytuację na rynkach finansowych do tej z 2000 roku. Jednocześnie nie namawiam do inwestowania 100% środków w indeks spółek technologicznych, ale nie dlatego, że wzrósł w kilka lat o prawie 350% (w ujęciu dolarowym), ale dlatego, że sam w sobie nie daje wystarczającej dywersyfikacji, abym mógł nazwać taki portfel rozsądnym. Może po prostu dojrzewam i staję się inwestorem raczej defensywnym, który redukcję ryzyka przedkłada ponad szansę na dodatkowy zysk? Chyba jednak coś w tym jest, że gdy rośnie wielkość portfela inwestycyjnego, to człowiek zaczyna bardziej skupiać się na ochronie kapitału niż na jego pomnażaniu za wszelką cenę, od którego ważniejsze staje się jego zabezpieczenie i przygotowanie na (prawie) każdą ewentualność.

Mam nadzieję, że ten wpis, jak i inne wpisy portfelowe na moim blogu Ci się podobał, przydał i był dla Ciebie ciekawy. Jeśli tak jest, to pamiętaj o możliwości zasubskrybowania mojego kanału YouTube, na którym przedstawiam te treści w formie audio z grafikami z wpisów. Trzymaj się, do następnego!

Zapisz się do mojego newslettera:

.
Zastrzeżenie

Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.

4.5 123 głosy
Oceń artykuł
Obserwuj wątek
Powiadom o
guest

470 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Komentarze dotyczące treści
Zobacz wszystkie komentarze