Wolność finansowa krok po kroku.
Niezależność finansowa od wielu lat wywołuje zapał u początkujących inwestorów, ale jej planowanie, osiąganie i praktyczna implementacja są dosyć trudne i wymagające sporej wiedzy, cierpliwości i dyscypliny. Wpis, który właśnie zaczynasz czytać, jest zainspirowany materiałem o podobnym tytule, który stworzyłem i zaprezentowałem na konferencji Forum Finansów i Inwestycji 2024 w Warszawie, ale od razu mówię, że nie będzie to jego kopia i że wpis napiszę od zera i nieco zmienię kolejność prezentacji danych i samą narrację. Opiszę w nim, jak osiągnąć niezależność finansową dzięki zwykłej pracy i inwestowaniu, skupiając się na naszych polskich warunkach, a więc:
- na polskich wynagrodzeniach,
- na polskich poziomach wydatków,
- na polskich możliwościach inwestycyjnych,
- (najważniejsze) na polskiej mentalności.
Myślę, że ten wpis przyda się tym, którzy marzą o wolności finansowej, ale nie za bardzo wiedzą, jak sobie je zaplanować nie tylko finansowo, ale i życiowo. Pomieszam tu elementy statystyki, matematyki oraz psychologii, zastanawiając się, jak przygotować się najlepiej na osiągnięcie niezależności finansowej i jak nie zwariować, zmierzając do niej oraz gdy się już ją osiągnie. Ten wpis nie będzie dotyczył tylko wczesnej niezależności finansowej (tzw. FIRE czyli Financial Independence Retire Early), ale też innych rodzajów finansowej wolności. Miłej lektury i do zobaczenia w sekcji komentarzy pod wpisem!
Podcast
YouTube
W skrócie
Z tego artykułu dowiesz się:
- Czym jest bezpieczeństwo finansowe i czym różni się od niezależności finansowej.
- Czy FIRE w Polsce jest możliwe.
- Co jest najważniejsze w dążeniu do niezależności finansowej.
- Jak inwestować w drodze do niezależności finansowej.
- Ile trzeba uzbierać, by osiągnąć wolność finansową.
- Jak zarządzać finansami po osiągnięciu FIRE.
Powiązane wpisy
- Dlaczego odkładam 70% z każdej wypłaty? Ruch FIRE
- Czym jest niezależność finansowa i jak ją osiągnąć?
- Filozofia FIRE, czyli jak dojrzeć finansowo
- Czy przy polskich zarobkach można osiągnąć niezależność finansową?
- Dlaczego inwestuję, czyli moja droga do finansowej niezależności
- Jak szybko możesz osiągnąć wolność finansową? Przyspiesz swoje FIRE
- 4 rodzaje FIRE, czyli wolność finansowa zwykła, szybka, powolna i niepełna
Bezpieczeństwo finansowe a niezależność finansowa
Pojęcie bezpieczeństwa finansowego nie posiada spójnej definicji, ale dla wielu (w tym dla mnie) jest to tym samym, co niektórzy nazywają „poduszką finansową„, czyli posiadaniem wystarczających oszczędności, by móc przeżyć 6 miesięcy bez żadnego źródła dochodu. Myślę, że każda świadoma finansowo osoba powinna dążyć do jak najszybszego zapewnienia sobie bezpieczeństwa finansowego, bo ryzyko utraty źródła dochodu dotyczy każdego, a chyba nikt nie chciałby być przyparty do muru, gdy „źródło się wyczerpie”.
Niezależność finansowa jest jakby „kolejnym poziomem” bezpieczeństwa finansowego, bo zakłada, że człowiek jest zupełnie samodzielny finansowo i nie potrzebuje zewnętrznego dochodu znacznie dłużej, potencjalnie nawet do końca życia. Dla wielu pojęcie niezależności finansowej jest absolutną abstrakcją i czymś nieosiągalnym, ale w tym wpisie spróbuję dowieść tego, że przy odpowiednim planie da się do tego dojść przed ustawową emeryturą.
Obydwa pojęcia, czyli bezpieczeństwo finansowe i niezależność finansowa to tak naprawdę dwie odmiany tego samego, czyli umiejętności dbania o swoją finansową przyszłość i przewidywania tego, że nie zawsze w życiu wszystko układa się po naszej myśli. O ile bezpieczeństwo finansowe to zwykle tylko kilkumiesięczne zabezpieczenie przed nieprzewidzianymi i zwykle niemiłymi wydarzeniami, to niezależność finansowa (zwana też wolnością finansową) jest możliwością zrezygnowania z pracy/prowadzenia firmy i szansą zajęcia się tym, na czym nam naprawdę zależy bez konieczności zarabiania na tym.
Ilu Polaków jest zabezpieczonych finansowo?
Polacy to naród finansowych ryzykantów. Świadczy o tym to, że w ankiecie „Skala i cele gromadzenia oszczędności przez Polaków” przeprowadzonej na zlecenie BIG aż 60% respondentów odpowiedziało, że nie posiada wystarczających środków finansowych, aby utrzymać się z własnych środków dłużej niż 3 miesiące. Osób „bezpiecznych finansowo” zgodnie z moją definicją jest wśród ankietowanych tylko 26%, a więc 74% respondentów nie posiada aktywów finansowych o wysokości pozwalającej im na przeżycie więcej niż 6 miesięcy bez źródła dochodu. Szczerze? Może jestem urodzonym optymistą lub patrzę na świat przez różowe okulary, ale sądziłem, że z naszymi finansami jest o wiele lepiej.
Choć we wpisie „Jaka jest Twoja wartość netto? Ile posiadasz na tle Polaków i na tle świata?” cytowałem wyniki innych badań i ankiet, z których wynikały podobne wnioski, to sądziłem, że stan finansów naszych rodaków jest trochę lepszy. Albo jestem paranoikiem w kwestii prawdopodobieństwa utraty pracy i pesymistą w kwestii tempa szukania nowej pracy, ale wydaje mi się, że nie każdy będzie w stanie odtworzyć swój obecny strumień dochodów w razie jego utraty w mniej niż pół roku.
Powiedzmy jednak, że jesteś bezpieczny finansowo lub przynajmniej rozumiesz sens zbudowania takiego bezpieczeństwa i oszczędzasz i inwestujesz część swoich zarobków. Załóżmy, że interesuje Cię idea wolności finansowej i chcesz przeczytać o niej nieco więcej. Jeśli tak, to zaprezentuję Ci teraz, co naprawdę liczy się w drodze do niezależności finansowej.
Co jest najważniejsze w drodze do niezależności finansowej?
Wiele osób sądzi, że do osiągnięcia niezależności finansowej wymagane są bardzo wysokie zarobki. Zgodzę się, że niezależność finansowa może być bardzo trudna lub niemożliwa do osiągnięcia przy bardzo niskich zarobkach, ale wysokie zarobki same w sobie nie zbliżą Cię do niezależności finansowej. Najistotniejsze jest to, co z tymi zarobkami robisz, a dokładniej to, jaki procent zarobków wydajesz, a jaki jesteś w stanie odłożyć i zainwestować. Zademonstruję to teraz na przykładzie 3 osób o zróżnicowanych zarobkach i wydatkach, z których jedna zarabia 10 tysięcy złotych, a wydaje 5 tysięcy złotych, druga zarabia 8,5 tysiąca złotych, a wydaje 4,25 tysiąca złotych, zaś trzecia zarabia 7 tysięcy złotych, z czego wydaje 3,5 tysiąca złotych. Jak myślisz? Która z przedstawionych 3 osób osiągnie wolność finansową najszybciej (zakładając, że inwestują w ten sam sposób)?
Odpowiedź może wydać Ci się nieintuicyjna, ale jest bardzo prosta. Jako że każda z 3 osób jest w stanie oszczędzić dokładnie 50% swojego miesięcznego dochodu netto, to dążą one do FIRE w tym samym tempie. W dążeniu do finansowej niezależności najistotniejsza jest tzw. stopa oszczędności, czyli to, jak dużą część swojej wypłaty (lub bardziej ogólnie: swojego dochodu netto) jesteś w stanie oszczędzić. Nie liczy się zatem tylko to, ile zarabiasz, ani wyłącznie to, ile wydajesz, ale kombinacja obydwu, bo to z niej wynika w jakim tempie uzbierasz kwotę potrzebną do (potencjalnego) przeżycia na obecnym poziomie pozostałych lat swojego życia. Poniżej przykład osoby, która zarabia więcej, lecz oszczędza 50% wypłaty, więc FIRE osiągnie dużo wolniej od drugiej osoby, która zarabia 3000 zł mniej, ale jest w stanie oszczędzić aż 70% każdej wypłaty:
Zgodnie z zasadą 4%, według której na przeżycie 30 lat wystarczy uzbieranie i zainwestowanie 25-krotności swoich rocznych wydatków, którą w dalszej części tego wpisu nieco „skoryguję” pierwsza z osób osiągnie finansową niezależność w około 16,5 roku, a druga w niespełna 9 lat! Różnica jest doprawdy kolosalna mimo, że stopa oszczędności różni się „tylko” o 20 p.p. co może być kolejną nieintuicyjną rzeczą w procesie „pomiaru” tempa osiągania wolności finansowej.
Rzuć okiem na powyższy wykres i zastanów się nad tym, ile procent swojego dochodu netto wydajesz, a ile jesteś gotów oszczędzić. Zakładam, że stopa oszczędności dla większości osób znajdzie się w rejonie 10 – 30% i uważam, że jest to zupełnie normalne. Osoby dążące do przyspieszenia emerytury o przynajmniej 20 lat muszą jednak oszczędzać 40% swojego dochodu lub więcej, co faktycznie jest znacznie prostsze dla osób dużo zarabiających i mimo to niewiele wydających. Należy się więc oprzeć inflacji stylu życia, czytać mój blog o oszczędzaniu i nastawić się na to, że osiągnięcie finansowej niezależności może być trudną i nieprzewidywalną drogą z wieloma zakrętami. Na szczęście nie trzeba od razu zakładać FIRE w wieku 35 ani 40 lat, a zamiast tego zaplanować to nieco luźniej.
Dążysz do FIRE czy FIRL?
FIRE zawiera w definicji Early, a więc wczesne, co dla każdego może oznaczać coś innego, ale dla mnie FIRE kończy się na wieku 40 lat, czyli zakłada pracę przez 15 – 20 lat i późniejsze przejście w stan spoczynku lub… realizowania swoich pasji, lub pracy bez konieczności zarabiania pieniędzy. Żeby przyspieszyć sobie emeryturę i móc cieszyć się życiem nie trzeba snuć bardzo ambitnych planów i mocno zaciskać pasa i bardzo dużo zarabiać, bo istnieje też coś takiego jak FIRL, czyli Financial Independence Retire (a little bit) Late(r), czyli założenie, że naszą wolność od pracy przyspieszamy o kilka lub maksymalnie kilkanaście lat. To wyważone podejście pozwala zredukować wymaganą stopę oszczędności do 10 – 30% (co według mnie jest osiągalne dla prawie każdego) i rozpocząć emeryturę w wieku 50-55 lat, co i tak daje przynajmniej kilka lat szczęśliwego życia w zdrowiu więcej od przeciętnej osoby pracującej.
Czy wiesz, co w dążeniu do FIRE lub FIRL jest według mnie najpiękniejsze? Że to ambitny i szlachetny cel, który w najgorszym wypadku skończy się… zbudowaniem solidnego bezpieczeństwa finansowego dla Ciebie i Twojej rodziny. Porażka w osiąganiu tego celu jest więc swego rodzaju sukcesem, bo przynajmniej zacząłeś oszczędzać i inwestować i jeśli wydarzy Ci się jakaś przykra niespodziewana sytuacja w rodzaju zwolnienia z pracy, to będziesz na to znacznie lepiej przygotowany od przeciętnego Polaka, który z uzbieranych środków utrzyma się na dotychczasowym poziomie przez maksymalnie 2 lub 3 miesiące.
Mimo to jesteśmy jako naród bardzo sceptyczni i oporni w myśleniu o niezależności finansowej, ale czy słusznie? Sprawdzę teraz, czy w Polsce (przynajmniej w teorii) jest grupa osób, które mogą pozwolić sobie na marzenia o FIRE lub FIRL.
Polub moją stronę na Facebooku!
Znajdziesz tam mnóstwo przydatnych informacji o finansach i inwestowaniu
Czy dążenie do wolności finansowej w Polsce ma sens?
Oczywiście, że dążenie do niezależności finansowej w Polsce ma sens, tak długo, jak nie robi się tego niemądrze, czyli albo ze zbyt wysokimi oczekiwaniami lub ze zbyt wielkimi wyrzeczeniami i odkładaniem życia na później. W zasadzie na tym mógłbym zakończyć ten rozdział, ale zrobię coś, co jest w moim stylu, czyli zaprezentuję Ci statystyki, które dowodzą tego, że w Polsce żyje duża grupa ludzi, którzy (gdyby chcieli) spokojnie mogliby podjąć decyzję o przyspieszeniu swoich emerytur przynajmniej o kilka lat (lub o zrobieniu kilku rocznych przerw w swoich karierach). Przyjrzyjmy się zatem statystyce zarobków i wydatków Polaków oraz temu, jak inwestują nasi rodacy, by zbadać nasz potencjał do osiągania wolności finansowej.
Ile zarabiamy? Czy stać nas na wysokie oszczędności?
Przedstawię teraz statystykę dotyczącą zarobków osób pracujących w średnich i dużych firmach, czyli tych zatrudniających przynajmniej 9 pracowników. Mowa tu więc o około 6,5 milionie Polaków, czyli o dość niewielkiej części pracujących w Polsce (statystyka omija pracujących w mikroprzedsiębiorstwach, osoby samozatrudnione oraz pracujące w tzw. szarej strefie). Pamiętając zatem, że analizujemy tylko wycinek polskiego społeczeństwa, spójrzmy na dane dotyczące omawianych 6,5 mln naszych rodaków i ich miesięcznego wynagrodzenia brutto:
Mediana wynagrodzenia Polaków zatrudnionych w średnich i większych firmach wynosi obecnie około 6500 złotych brutto miesięcznie, czyli niespełna 4800 zł netto miesięcznie. Nie ukrywam, że przy obecnych kosztach życia środkowy Polak może mieć duży problem nawet by oszczędzić 10% swojego wynagrodzenia, ale w znacznie lepszej sytuacji są osoby zarabiające średnią krajową lub więcej. Mamy tu grupę stanowiącą około 2,2 miliona (33,5%) zatrudnionych w średnich i dużych firmach Polaków, którzy zarabiają przynajmniej 8200 zł brutto, a więc 5900 złotych netto miesięcznie.
Idąc dalej, zgodnie ze statystykami GUS z 2022 roku, które waloryzowałem wzrostem przeciętnego wynagrodzenia, aż 12,7% tej grupy zarabia przynajmniej 12 400 zł brutto, czyli 8900 zł netto miesięcznie i to właśnie te osoby mogą zastanowić się nad zaplanowaniem wczesnej niezależności finansowej (FIRE). Oczywiście, jeśli są w stanie ograniczyć pokusę wydawania zbyt dużo…
Ile wydajemy? Czy jest z czego odłożyć?
W początkowej fazie istnienia bloga napisałem wpis „Ile wydaje przeciętny Polak?„, w którym przedstawiłem wydatki Polaków według GUS, co wywołało dość sceptyczny odzew w komentarzach. We wspomnianym wyżej wpisie zaprezentowałem dane z 2020 roku, które przez ostatnie 4 lata zmieniły się bardzo na naszą korzyść, bo według danych GUS dotyczących budżetów gospodarstw domowych z 2023 roku ponad 80% Polaków byłoby w stanie cokolwiek oszczędzić. Na poniższym wykresie prezentuję dochód rozporządzalny (a więc dochód netto, po wszystkich podatkach) na 1 osobę w gospodarstwie domowym wg „grup kwintylowych”, a więc po lewej stronie jest 20% najmniej zarabiających, a po prawej – 20% najlepiej zarabiających. Okazuje się, że po pokryciu koniecznych „życiowych” wydatków (słupki pomarańczowe) aż 60% Polaków mogłoby (gdyby chciało) oszczędzić około 1000 złotych miesięcznie.
Ale nie w ten sposób powinniśmy analizować powyższy wykres, bo w słupku „wydatki” uwzględnione są tylko koniecznie wydatki na życie, więc brakuje tam wszelkich przyjemności, zachcianek i innych dodatków, które oczywiście powinniśmy również uwzględnić. Myślę, że warto skupić się na prawych słupkach, czyli na 20% najlepiej zarabiających gospodarstw domowych w Polsce, których przeciętna stopa oszczędności mogłaby wynosić nawet 50%, a 500 lub 1000 złotych oszczędności miesięcznie nie powinno być żadnym problemem. Na potrzeby tego wpisu załóżmy więc, że około 20-30% Polaków jest w stanie oszczędzić około 30-40% swojego miesięcznego wynagrodzenia, a więc niezależność finansowa przed emeryturą (w wieku około 45-50 lat) jest w ich zasięgu.
Spójrzmy teraz na to, co robimy z naszymi oszczędnościami (ostrzegam: będzie „bolało”).
Problem? Polacy nie inwestują (a inwestować trzeba)
We wpisie „Polacy nie oszczędzają i nie inwestują pieniędzy!” zwracałem już uwagę na to, że przeciętny Polak oszczędza raczej niewiele, a jeśli już to robi, to nie ma pojęcia, co z odłożonymi pieniędzmi zrobić. Dla wielu kończy się na zwykłych (nieoprocentowanych) rachunkach bankowych lub na kontach oszczędnościowych i lokatach, które w długim terminie nie pobijają nawet inflacji. Niezwykle ważnym w drodze do niezależności finansowej jest umiejętne inwestowanie swoich środków i zrozumienie, czym jest proste inwestowanie pasywne i wprowadzenie go do swojego zarządzania finansami. Niestety spośród oszczędności finansowych Polaków ponad 52% „leży i kurzy się” na depozytach, rachunkach bieżących, lokatach i w gotówce, a tylko niespełna 8% środków ulokowane jest w akcjach i obligacjach i dodatkowe około 5% – w jednostkach (zwykle drogich) funduszy inwestycyjnych dostarczanych przez TFI:
Oczywiście powyższe nie uwzględnia inwestowania w nieruchomości, które wielu żartobliwie nazywa „sportem narodowym Polaków”, ale nawet jeśli o to chodzi, to PIT z wynajmu nieruchomości złożyło w 2022 roku około 840 tysięcy Polaków, co pokazuje dość niską skalę inwestowania w nieruchomości na wynajem w Polsce.
A inwestować trzeba nie tylko po to, aby osiągnąć bezpieczeństwo lub niezależność finansową, ale po to, by upewnić się, że wartości naszych oszczędności nie zje inflacja. Jaki sens miałoby odkładanie gotówki „pod materac” tylko po to, by obudzić się po 20 latach i zauważyć, że za uskładane środki możemy kupić teraz prawie 2 razy mniej, niż gdy je tam odłożyliśmy? Na przykładzie bardzo popularnej tabeli, którą aktualizuję i publikuję co jakiś czas na moich social media, możesz zobaczyć, jak w latach 2005 – 2024 poradziły sobie różne klasy aktywów (w ujęciu PLN):
Okazuje się, że praktycznie wszystkie klasy aktywów inwestycyjnych, na czele z akcjami, złotem, nieruchomościami i obligacjami skarbowymi zdołały bezproblemowo pobić polską inflację z tego okresu (która wyniosła przeciętnie 3,3% rocznie). Z inflacją przegrały jednak waluty obce, lokaty i depozyty, co zgodne jest z teorią inwestowania, która wskazuje na to, że właśnie te rodzaje „inwestycji” mogą przynosić dość przypadkowe stopy zwrotu i nie powinno się liczyć na to, że w jakimkolwiek okresie pobiją inflację w dowolnym kraju.
Najlepszymi mało zmiennymi (czyli względnie bezpiecznymi) instrumentami do walki z inflacją są detaliczne obligacje skarbowe COI/EDO/ROS/ROD, których stopa zwrotu po 1. roku jest uzależniona od stałej marży powiększonej o wskaźnik inflacji. Opisałem te instrumenty kompleksowo we wpisie „Jak działają obligacje skarbowe i dlaczego są lepsze od lokat?„, do którego lektury zachęcam każdego, kto jeszcze ich nie zna i dotychczas przechowuje środki na mniej korzystnych lokatach. Jednak ktoś planujący FIRE, a więc życie z samego kapitału przez przynajmniej 30, a na ogół nawet 40, 50 lub 60 lat, powinien, lub wręcz musi zainwestować większą część swojego majątku w instrumenty finansowe przynoszące na ogół wyższe stopy zwrotu, a więc w akcje spółek giełdowych lub ich indeksy w formie tanich funduszy ETF.
Rola oszczędzania i inwestowania w drodze do wolności finansowej
Zarówno oszczędzanie, jak i inwestowanie są kluczowe w drodze do niezależności finansowej, ale ich wpływ różni się w zależności od planu przyszłego rentiera (wczesnego emeryta).
- Jeśli możesz oszczędzić aż 90% swojego dochodu (a więc na życie na satysfakcjonującym Cię poziomie wystarcza tylko 10% Twoich zarobków netto), to inwestowanie praktycznie nie ma dla Ciebie znaczenia, bo FIRE I tak jest na wyciągnięcie ręki.
- Niezależnie czy na swoim inwestowaniu osiągniesz wynik o 2,5 p.p. lepszy od inflacji, czy aż 10 p.p. lepszy od inflacji, FIRE i tak osiągniesz w mniej niż 3 lata.
- Jeśli jednak oszczędzasz 40% swojego miesięcznego dochodu, to wyższe średnie roczne stopy zwrotu z inwestycji mogą znacząco przyspieszyć Twoje dążenie do wolności finansowej:
- Stopa zwrotu zrównana z inflacją da Ci wolność finansową w około 37,5 roku.
- Pobicie inflacji o 2,5 p.p. rocznie przyspieszy to o ponad 10 lat (do 26,6 roku).
- Pobicie inflacji o 5 p.p. rocznie przyspieszy to o kolejne 5 lat (do 21,4 roku).
Tabelę pokazującą wpływ stopy oszczędności oraz przeciętnej rocznej stopy zwrotu z inwestycji (ponad inflację) znajdziesz poniżej:
Bolesna prawda: jeśli oszczędzasz tylko 10% lub 20% każdej wypłaty, to o FIRE, czyli wczesnej niezależności finansowej (powiedzmy: do 40 roku życia) możesz raczej zapomnieć, bo zakładam, że pobicie inflacji o więcej niż 12,5 p.p. średnio w ciągu każdego roku inwestowania nie będzie dla Ciebie osiągalne (dla większości osób nie jest). Nie oznacza to jednak, że w ten sposób nie przyspieszysz swojej emerytury o 2, 3 lub 5 lat, co udowodniłem we wpisie „Twoja emerytura (5/5) – Jak przejść na emeryturę kilka lat wcześniej?„, do lektury którego zachęcam każdego zainteresowanego praktycznym osiąganiem wolności finansowej w Polsce.
Zatrzymam się tu na chwilę, bo kwestia odpowiednich oczekiwań w drodze do niezależności finansowej jest niezwykle ważna. Wielokrotnie podkreślałem, że sama niezależność finansowa przed emeryturą (np. na kilka lat przed) jest w zasięgu każdego, ale już wolność finansowa po 10, 15 lub 20 latach pracy (czyli FIRE) faktycznie jest tylko dla wybranych i to nie tyle tych, którzy zarabiają najwięcej, a tych, którzy generują najwyższą stopę oszczędności (potrafią żyć w sposób dla siebie satysfakcjonujący bez potrzeby wydawania więcej niż 50% swojej wypłaty).
No dobrze. Wiesz już, że jeśli chcesz osiągnąć wolność finansową, to oszczędzanie i inwestowanie jest jedną z najpewniejszych dróg do tego celu, więc pora na ustalenie, ile pieniędzy właściwie musisz uzbierać, czyli na zdefiniowanie Twojego celu.
Ile należy uzbierać pieniędzy, by być niezależnym finansowo?
W początkowej fazie istnienia bloga próbowałem zdefiniować, ile powinieneś mieć pieniędzy w zależności od wieku, ale z czasem zrozumiałem i zaakceptowałem to, że na to pytanie nie ma jednej poprawnej odpowiedzi i jest to kwestia zupełnie osobista. W 2022 roku wydałem wpis „Ile pieniędzy potrzebujesz by przejść na wczesną emeryturę? Reguła 4%„, w którym poruszyłem ten temat w kontekście dążenia do FIRE, omawiając szczegółowo popularną w branży regułę 4% zgodnie z którą wystarczy uzbierać 25-krotność swoich rocznych wydatków i można spokojnie rzucać pracę i cieszyć się życiem ze swojego kapitału. Ale wygląda jednak na to, że nie jest to takie proste, co zaraz udowodnię, opierając moją argumentację o dane.
Reguła 4% i związany z nią problem
Reguła 4% zaprezentowana po raz pierwszy została w artykule naukowym „Retirement Savings: Choosing a Withdrawal Rate That Is Sustainable” napisanym przez Philipa L. Cooleya, Carla M. Hubbarda oraz Daniela T. Walza opublikowanym w roku 1998 w AAII (Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych) i bardzo zachęcam Cię do zapoznania się z jego treścią. W telegraficznym skrócie:
- autorzy przebadali portfele amerykańskich akcji i amerykańskich obligacji w latach 1926 – 1995,
- autorzy przebadali jedynie okresy 15, 20, 25 i 30 lat,
- autorzy uwzględnili w obliczeniach amerykańską inflację z badanego okresu w taki sposób, że wydatki rosły z roku na rok o wartość wskaźnika inflacji.
Efektem tego jest tabela (publikuję tu wersję z powyższego artykułu naukowego uwzględniającą amerykańską inflację), która wskazuje na to, że bezpieczna (roczna) stopa wypłaty (SWR, ang. Safe Withdrawal Rate) z portfela wynosi 4% rocznie dla większości portfeli i badanych okresów. Wyjątkiem jest portfel w 100% złożony z obligacji, który w okresach 30-letnich w 80% nie wytrzymał wypłacania i konsumowania aż 4% rocznie wartości początkowej portfela.
Z Trinity Study jest jednak wiele problemów, począwszy od tego, że badano okresy maksymalnie 30-letnie i że dotyczyło to tylko amerykańskich instrumentów finansowych i osoby żyjącej w USA (patrz: amerykańska inflacja). Nie mówiąc nawet o tym, że analiza dotyczyła lat 1926 – 1995, a więc mamy już dodatkowe 30 lat, które można by w tej symulacji uwzględnić.
Ujęcie globalne w dążeniu do FIRE
Zacznijmy od rozszerzenia symulacji poszukiwania optymalnej stopy wypłaty z portfela rentiera od rozszerzenia spojrzenia na inne kraje świata. Świetną pracę wykonał tutaj Wade Pfau we wpisie „Does The 4% Rule Work Around the World” pokazując, że większość portfeli złożonych w 50% akcji i 50% obligacji krajowych spoza USA nie poradziłaby sobie ze stopą wypłaty 4% rocznie, a przeciętna najwyższa roczna stopa wypłat wynosiła dla całej grupy raczej 2,5% niż 4%!
Ujęcie globalne to też kubeł zimnej wody na głowę rozochoconego i ambitnego młodzieńca, który planując swoje FIRE zakłada, że do końca życia wystarczy mu tylko 25-krotność jego zarobków, bo dla portfela globalnego maksymalne SWR wyniosło 3,45% rocznie (a więc uzbierać trzeba nie 25-krotność a około 29-krotność swoich wydatków).
Zaktualizowana reguła 4%
Nawet jeśli zostalibyśmy przy samych Stanach Zjednoczonych, ale rozszerzylibyśmy symulację z 30 do 50 lat i uwzględnili w niej także najnowsze lata, to okazałoby się, że bezpieczna stopa wypłaty dla większości portfeli akcji i obligacji wynosi mniej niż 4%. Tutaj naprawdę genialną pracę wykonał Baptiste Wicht z bloga „ThePoorSwiss.com”, pokazując zaktualizowane wyniki symulacji podobnej do Trinity Study, w której różne portfele amerykańskie mierzą się z różnymi stopami rocznych wypłat z kapitału w okresie 50 lat uwzględniając amerykańską inflację. Wyniki są zastanawiające, bo nawet portfele złożone w 100% z akcji w „rozciągniętym” okresie 1871 – 2023 poradziłyby sobie ze stopą rocznej wypłaty wynosząca 4% tylko w około 90% w przypadków:
To i tak niezły wynik, ale jeśli Amerykanin chciałby mieć pewność, że na podstawie danych historycznych jego portfel akcyjny „wytrzyma” 50 lat amerykańskiej inflacji, to, zamiast 4%, powinien wypłacać z portfela tylko 3,2-3,3% jego wartości rocznie. Im więcej dodałby do swojego portfela obligacji skarbowych, tym gorzej, ale dodanie ich 25% nie wpływa bardzo negatywnie na efekty symulacji, a nawet zwiększa (!) prawdopodobieństwo (wobec portfela złożonego w 100% z akcji) przetrwania środków przez 50 lat przy stopie wpłaty z zakresu 3,3-3,6% rocznie!
Mam jednak złą wiadomość dla osób o niskiej tolerancji ryzyka, które wolą przechowywać większość swoich środków w obligacjach. Amerykańskie obligacje skarbowe przetrwałyby 50 lat wypłacania 4% rocznie tylko w niespełna 15% symulacji, więc środki skończyłyby się (zwykle znacznie wcześniej niż po 50 latach) w aż 85% przypadków. Wniosek jest prosty: jeśli chcesz móc utrzymać się z kapitału przez wiele lat, to po prostu musisz prowadzić choć trochę ryzykowny portfel inwestycyjny, w którym akcje stanowić będą przynajmniej 50% wartości portfela (a najlepiej więcej, przynajmniej 60% portfela).
Oczywiście historia nie zawsze się powtarza (często się tylko rymuje), ale zakładanie, że w długim terminie akcje spółek giełdowych nie pobiją obligacji skarbowych, jest trochę, jak zakładanie, że ludzkość przestanie się rozwijać. Jest to oczywiście możliwe, ale nie wiem, czy największym moim problemem w takich warunkach byłoby to, że moje zainwestowane w akcje pieniądze zyskują wolniej od pieniędzy, które mój sąsiad zainwestował w obligacje skarbowe.
Ile musisz uzbierać (wg wydatków)?
Ile zatem musisz uzbierać środków, jeśli chcesz do końca życia przeżyć z uzbieranego kapitału? Polecałbym zawsze zaczynać od SWR, czyli bezpiecznej stopy wypłaty z portfela wynoszącej 3%, a więc od liczenia, że uzbierać musimy blisko 33,3-krotność naszych rocznych wydatków. Uwzględni to fakt, że nie inwestujemy tylko w instrumenty amerykańskie oraz że nie żyjemy w USA. Uwzględni to także, że część z nas prowadzi bardziej defensywne pod względem ryzyka portfele niż 100% akcji (np. 80/20, 70/30, 60/40 lub 50/50), dla których bezpieczna stopa wypłaty jest zwykle niższa niż dla portfeli 100/0.
Zakładając defensywną i dużo bardziej realistyczną od 4% bezpieczną stopę wypłaty wynoszącą 3% rocznie, aby móc żyć za 3000 zł miesięcznie, musisz uzbierać około 1,2 miliona złotych. Zważywszy na to, że niewiele osób przeżyje za taką kwotę, podam też wartości dla wyższych kwot miesięcznych wydatków netto:
- aby żyć za 5000 zł miesięcznie, musisz uzbierać 2 miliony złotych,
- aby żyć za 10 000 zł miesięcznie, musisz uzbierać 4 miliony złotych,
- by móc pozwolić sobie na wydatki rzędu 15 000 zł miesięcznie, musisz mieć zainwestowane 6 milionów złotych
I tak dalej, i tak dalej. Pełna tabela dla różnych stóp wypłaty (3 – 4%) wygląda następująco:
Osoba mająca wysokie wydatki i mierząca w tzw. FAT FIRE (czyli FIRE dla osób żyjących jak bogacze) nie poradzi sobie bez kwoty inwestycji wynoszącej 8-10 mln złotych, co i tak jest wątpliwe, bo tacy ludzie zwykle ulegają inflacji stylu życia i z czasem wydają coraz więcej. Najgorsze jest to, że powyższe wartości dotyczą kwot zainwestowanego kapitału, a więc nie wlicza się w to np. wartość nieruchomości, w której mieszkamy! Podsumowując: niezależność finansowa to bardzo ambitny plan wymagający dużych nakładów kapitału (jeśli chce się żyć z kapitału 50 lat lub dłużej). Na szczęście o wiele prościej można przyspieszyć sobie emeryturę o kilka lat, co opisałem w serii emerytalnej na moim blogu.
Szukasz taniego konta maklerskiego do akcji i ETF-ów?
Nota XTB: Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.
Chcesz założyć IKE/IKZE z bogatą ofertą ETF-ów?
Mój link obniża prowizję na rynkach zagranicznych z 0,29% do 0,24%.
Szukasz zagranicznego konta maklerskiego?
Pełen ranking kont maklerskich do akcji i ETF-ów znajdziesz tutaj.
Jak inwestować w drodze do FIRE?
Prawdę mówiąc, inwestowanie w drodze do FIRE nie powinno się znacząco różnić od inwestowania bardziej „ogólnego” dla osób, które nie mają tak ambitnych planów w sferze finansowej. Przedstawię Ci zatem 3 ogólne reguły, których warto w swoim inwestowaniu przestrzegać, jeśli na serio traktuje się nie tylko osiągnięcie niezależności finansowej, ale i przeżycie wielu lat w stanie bierności zawodowej, czyli żyjąc z samego kapitału. Zacznę od teorii, czyli dobrze znanej tabeli dotyczącej podstawowych parametrów portfeli złożonych z amerykańskich akcji i obligacji.
Teoria - aktywa amerykańskie
Chyba każdy zetknął się już z tymi danymi, więc nie będzie tu wielu niespodzianek. Zgodnie z teorią (praktyką w zasadzie też) dodawanie do portfela amerykańskich akcji obligacji skarbowych emitowanych przez USA obniżało historyczną stopę zwrotu z inwestycji, ale (do pewnej proporcji) także obniżało jego odchylenie standardowe i maksymalne obsunięcia. Przeciętny inwestor kapitałowy raczej nie wytrzyma zmienności portfela 100% akcji, więc w mojej książce o inwestowaniu „Inwestowanie dla każdego” i w moich wpisach sugeruję zwykle rozpoczęcie od proporcji 60% akcji i 40% obligacji i regulowanie ich zgodnie z własnym uznaniem i nabywanym na giełdzie doświadczeniem. W kontekście FIRE mamy tu jednak jeden problem – są to aktywa tylko amerykańskie, a dlaczego obywatel Polski miałby inwestować w 100% w amerykańskie akcje i obligacje?
Drugim problemem jest to, że prezentuję tu średnią z okresu 1971 – 09.2024, która nie oznacza, że w każdym okresie 5, 10 lub 15-letnim wyniki inwestycyjne były tożsame. Niestety dla nas, ambitnych i zaradnych osób dążących do finansowej niezależności, w inwestowaniu bardzo dużą rolę odgyrwają też szczęście i pech.
Rola szczęścia i pecha w drodze do FIRE
O szczęściu i pechu w inwestowaniu napisałem już wpis „Czy w inwestowaniu trzeba mieć szczęście? Losowość stóp zwrotu„, który podsumowałem tak, że w krótkim terminie można mieć pecha, ale w długim statystyka powinna ten pech zwalczyć. Niestety kilka osób robiących pozornie „to samo” (czyli inwestujących w akcje amerykańskie), ale w innych okresach mogłoby osiągać zupełnie różne stopy zwrotu ze swojego kapitału. Dobitnie widać to na poniższym wykresie, na którym niektóre trwające dekadę inwestycję kończą ledwie ponad sumą regularnych dopłat, a inne przekraczają tę sumę kilkukrotnie:
Pierwszą podpowiedzią dla świadomych inwestorów dążących do finansowej niezależności będzie zatem to, że nie można liczyć na żadną konkretną stopę zwrotu z akcji, bo przyszłość może nie być podobna do przeszłości i na pewno będzie dość nieprzewidywalna. Zaradny inwestor indywidualny dążący do FIRE powinien skupić się zatem na stopie oszczędności, a nie na próbie pobijania rynku, która dla wielu kończy się marnie (bo tracą zarówno czas, jak i pieniądze).
Nie samą Ameryką też człowiek żyje, bo przecież niewiele osób spoza USA inwestuje tylko w USA.
Rola dywersyfikacji w drodze do FIRE
Choć fani rynków finansowych zwykle podają dane historyczne dot. giełdy w USA, to warto wiedzieć, że historyczne stopy zwrotu dla różnych rynków finansowych bywają zupełnie inne (znacznie lepsze lub gorsze) niż dla Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Dla przykładu: taki Włoch, Hiszpan lub Austriak, gdyby stawiali na rodzime rynki finansowe, osiągnęliby znacznie mniejszą średnią stopę zwrotu z inwestycji przy znacznie wyższej zmienności oraz znacznie wyższych obsunięciach maksymalnych od Amerykanina.
Powyższa tabela przypomina rolę inwestowania globalnego w drodze do FIRE i sugeruje, by nie obstawiać jednego rynku finansowego, jeśli gra toczy się o naszą przyszłość i dobrobyt naszej rodziny. Ryzyko obstawienia niewłaściwego konia w tej gonitwie jest zbyt duże, by warto było je akceptować (przynajmniej moim zdaniem).
Rola (niskich) kosztów w drodze do FIRE
Ostatnią rzeczą, o której bardzo często (m.in. we wpisie „Jak zyskać więcej? Kontroluj koszty i unikaj drogich instytucji!„) przypominam są koszty bieżące/roczne inwestowania, będące niczym innym jak „dodatkową wypłatą z kapitału”, którą jednak nie cieszymy się my, a nasz dostawca usług (fundusz inwestycyjny, broker, robodoradca). Właśnie dlatego nie należy bagatelizować roli kosztów w inwestowaniu zarówno w drodze, jak i już na FIRE, bo niewłaściwa (zbyt droga) usługa, która pozornie kosztuje „tylko około 1% rocznie” w długim terminie zje większość naszego potencjalnego kapitału:
Pamiętaj zatem, że istotne są: dywersyfikacja, odpowiednie oczekiwania oraz koszty inwestowania i to na te 3 parametry mamy największy wpływ w tym, jaki portfel inwestycyjny zdecydujemy się stworzyć. Jeśli masz problem z decyzją dot. portfela, to sugeruję lekturę poniższych wpisów na moim blogu:
- Jak ustalić proporcję akcji do obligacji w portfelu inwestycyjnym?
- W jaki ETF na akcje zainwestować? S&P 500, MSCI World czy MSCI ACWI?
- W jakie obligacje zainwestować? Obligacje a inflacja i stopy procentowe
- ETF (6/6) – Jak zbudować portfel inwestycyjny z ETF-ów?
Czy powinniśmy coś zmieniać w naszym inwestowaniu na FIRE?
Jak żyć (i inwestować) po osiągnięciu FIRE?
Jako że pisząc ten, wpis nie osiągnąłem (jeszcze, choć nie jestem daleki) FIRE, to mam pewne przemyślenia dotyczące przygotowania do życia na FIRE. Pod żadnym pozorem nie przechodź w stan wczesnej niezależności finansowej bez dokładnego planu dotyczącego tego, co zamierzasz na tym FIRE robić. Moim zdaniem nie wystarczy tu „będę podróżował”, bo każdy człowiek w końcu znudzi się podróżowaniem i będzie potrzebował jakiegoś większego celu i sensu.
Do moich ulubionych celów w życiu na FIRE należą:
- skupienie się na rodzinie i dziecku/dzieciach,
- skupienie się na pasjach (blog, hobby, sport itp.),
- skupienie się na działalności charytatywnej,
- lub po prostu praca zawodowa, ale bez skupienia na wysokości zarobków (można po prostu robić to, o czym się zawsze marzyło bez konieczności zarabiania na tym),
- lub praca dorywcza w mniejszym wymiarze czasu (np. na pół/ćwierć etatu).
Pamiętaj zatem, że osiągnięcie wolności finansowej nie wymusza zwolnienia się z pracy, a jedynie pozwala na to bez żadnego finansowego cierpienia.
Jeśli chodzi o inwestowanie już po osiągnięciu FIRE, to dla większości powinno być podobne do inwestowania w drodze do FIRE. Swoją drogą: daj znać w komentarzach, czy interesuje Cię temat zarządzania kapitałem już po osiągnięciu finansowej wolności, bo planuję kilka takich tematów na blogu i chciałem zbadać ich popularność wśród stałych jego bywalców. Z góry dzięki za Twój głos w dyskusji!
Obserwuj mnie na Twitterze:
Subskrybuj mój kanał YouTube:
Podsumowanie
Podsumowując ten materiał, chciałbym napisać mniej więcej to, co powiedziałem podczas prezentacji na ForFin 2024, czyli, że niezależność finansowa to plan niezwykle ambitny, a wczesna niezależność finansowa jest zarezerwowana dla osób dużo zarabiających lub wydających bardzo mało. Do tego osiągnięcie jej wymaga procesu planowania oraz bardzo świadomego ustalenia docelowej kwoty do uzbierania oraz kontroli poziomu naszych wydatków.
Nie jest to rzecz trywialna i myślę, że śmiało można poświęcić jej osobną książkę, co zresztą planuję w końcu zrobić (plan jest taki, że moja 2 książka będzie o FIRE i FIRL, czyli o praktycznym aspekcie planowania i osiągania różnych typów wolności finansowej). Swoją drogą: napisz proszę w komentarzach, czy interesowałaby Cię taka książka i (ewentualnie) o czym chciałbyś przeczytać w kontekście wolności finansowej w takiej książce.
Daj znać, co myślisz o tym materiale i czy nie wystraszyłem Cię jego treścią i po jej przeczytaniu w ogóle rozpatrujesz taki plan także dla siebie. Do zobaczenia w komentarzach pod wpisem lub w kolejnym wpisie na moim blogu! Trzymaj się i pamiętaj, że na naszej grupie dyskusyjnej na Facebooku mamy sporo ciekawych dyskusji również na temat wolności finansowej!
/Mateusz
Zapisz się do mojego newslettera:
Wyraziłeś/-aś chęć zapisu do mojego newslettera. Teraz sprawdź swoją skrzynkę E-mail i potwierdź chęć zapisania się.
Zastrzeżenie
Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność. Autor bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam umieszczanych na blogu.